Biskupski Stanisław – Strażnica pod krzywą sosną 175/2022

  • Autor: Biskupski Stanisław
  • Tytuł: Strażnica pod krzywą sosną
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Biblioteczka Przygód Żołnierskich
  • Rok wydania: 1953
  • Nakład: 15000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

„Pokaż chłopie, że służysz w WOP-ie”

Biblioteczka Przygód Żołnierskich Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej wydawana była w latach: 1951- 1956. Wg wykazu Biblioteki Narodowej seria ta liczy 28 pozycji. Jedną z nich jest „Strażnica pod krzywą sosną”. Jej autorem jest Stanisław Biskupski (1917-2007) – korespondent wojenny frontowej gazety 1 Armii WP, kierownik redakcji Wydawnictwa MON, twórca wielu książek o tematyce wojennej.

Książka liczy 125 stron, a jej cena okładkowa to 1 zł 20 gr. Jej w niej kilka ilustracji. Okładka i tytuł idealnie wpisują się w fabułę. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja dzieje się w latach powojennych, w fikcyjnej, niewielkiej, nadmorskiej wsi Bursztynowo i na Bałtyku. W tymże Bursztynowie była: przystań dla kutrów i łodzi rybackich, Spółdzielnia Produkcyjna „Przyszłość” (mająca nawet swój piłkarski Ludowy Zespół Sportowy), będąca solą w oku miejscowych kułaków oraz strażnica Wojsk Ochrony Pogranicza nazywana „Strażnicą pod krzywą sosną”. Dowódcą placówki WOP był kapitan Wilczyński, a jego prawą ręką – sierżant Chrapa. Wśród żołnierzy byli m.in.: Jerzy Górczyński (jednocześnie członek ZMP), Gąsior, Rębalski i Drzymała. Używali samochodów ZIS-3 oraz jednostek pływających (w tym ścigacza D-12 pod dowództwem porucznika Dylewicza), a także dwóch psów: „Wilka” (służbowego) i „Łobuza” (cywilnego, ukrywanego przez Gąsiora przed Chrapą). WOP-iści traktowani byli z szacunkiem. Nie tylko tropili szpiegów, ale też pomagali pracownikom spółdzielni w zwózce zboża i mieszkańcom wsi w sprawach przekraczających ich możliwości, integrowali się z miejscową ludnością biorąc udział w zabawach, grając w domino (m.in. z oborowym Kowalskim), a także podrywając tutejsze dziewczyny. Do ich komendanta wieśniacy przychodzili po radę w sprawach osobistych. Życie żołnierzy byłoby sielanką, gdyby nie to, że ze statków dokonywano przemytu, gdyby podejrzani osobnicy nie przekraczali granicy, gdyby w pobliskich zakładach nie dokonywano aktów sabotażu – niszczenia maszyn i zatruwania zbiorów. Do tego ostatniego służyły ampułki z cieczą, na których był napis: ”Do zniszczenia wszelkich produktuff żywn.: rozbić szyjkę i położyć w niewidocznym miejscu w magasinie. Działa po krutkim czasie. Nr. 002837. Pat. D – 45608 USA”.

Jedna z mieszkanek wsi – Marysia Karczewska, bratanica kułaka, a narzeczona Górczyńskiego, podjęła decyzję o podjęciu pracy w spółdzielni. I właśnie w ciągu dwóch tygodni jej pracy, zdarzyły się dwie awarie maszyn, akurat tych, przy których pracowała. Dziewczynę zwolniono ze spółdzielni. Sprawę tę miał wyjaśnić Czerniak z Urzędu Bezpieczeństwa, który nie bardzo wierzył w winę dziewczyny. Prowadził on też inne sprawy związane z sabotażami dokonywanymi w tym rejonie. Kapitan Wilczyński zaś prowadził czynności w celu zatrzymania przemytników i szpiegów. Okazało się, że obie sprawy łączyła tożsamość sprawców. Do błyskotliwej akcji przeciwko nim wkroczyła też załoga D-12…

Książka łączy wątki sensacyjne z obyczajowymi. Ma w sobie elementy humorystyczne, które związane są przede wszystkim z wypowiedziami Gąsiora. Jest też trochę ideologii, ale wg mnie niegroźnej. Pozycja ta jest trudno dostępna na rynku, ale nie ma się czemu dziwić, skoro ma już prawie 70 lat, a jej nakład był bardzo niski (jedynie 15 000 egz.).

PRL-ogizmy: papierosy „Sporty”, czasopismo „Granica”.