- Autor: Rogala Małgorzata
- Tytuł: Kiedyś cię odnajdę
- Wydawnictwo: Replika
- Seria:
- Rok wydania: 2014
- Recenzent: Anna Lewandowska
Kryminał feministyczny
Jako niestrudzona poszukiwaczka i badaczka „babskich kryminałów”, czyli prościej mówiąc kryminałów pisanych przez kobiety dla kobiet (chociaż nie tylko), trafiam czasem na prawdziwe perełki. Ostatnio taką perełką okazała się powieść Małgorzaty Rogali „Kiedyś cię odnajdę”. Tytuł wprawdzie kojarzy się raczej z romansem, ale zapewniam, że jest to najprawdziwszy, rzetelny kryminał, trzymający w napięciu do ostatniej strony.
Na Polu Mokotowskim w Warszawie znaleziono zwłoki młodej kobiety, Olgi Cichoń, która w okrutny sposób została zgwałcona i zamordowana. Jej przyjaciółka, widząc opieszałość policji, postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i znaleźć zbrodniarza.
Z ramienia policji śledztwo prowadzi komisarz Szymon Pawelec. To on odkrył, że w ciągu ostatnich pięciu lat w ten sam sposób zamordowano sześć innych kobiet. Czyli mamy do czynienia z seryjnym mordercą, bardzo sprytnym, bo mimo iż nie stara się zacierać po sobie śladów i po każdym morderstwie udało się zebrać materiał genetyczny mogący służyć do identyfikacji, to jednak policja ciągle nie może trafić na jego ślad.
Akcja książki poprowadzona jest bardzo precyzyjnie, autorka stara się rozbudzić ciekawość czytelnika, umiejętnie buduje napięcie, które nie pozwala oderwać się od lektury. Podejrzany wydają się każdy facet, po czym kolejno okazuje się, że to jednak nie ten. Ja mordercę wytypowałam sobie bardzo wcześnie i trafiłam, ale ja mam wprawę, przeczytałam z pewnością więcej kryminałów, niż komisarz Pawelec złapał morderców. Pewnie tego też by nie złapał, zbyt był zajęty romansowaniem z przyjaciółką ofiary, by logicznie myśleć, na szczęście otrzymał pomoc z zewnątrz, a właściwie mordercę podano mu na tacy. Mógł się ograniczyć tylko do schwytania, całe szczęście, że trafił na odpowiedni moment.
Właściwie książkę możemy spokojnie sklasyfikować jako kryminał feministyczny. Autorka najwyraźniej nie lubi facetów i w swojej powieści nie przedstawia ich w najlepszym świetle. Nawet komisarz Pawelec, chociaż pełen zalet, okazuje się niewydarzonym mężem i ojcem. Sporo w książce jest takich typów: kolega zamordowanej, pozornie dobry małżonek uwielbiający żonę, romansuje na prawo i lewo, a jego przyjaciel pomaga mu ukrywać romanse przed żoną. Były partner Olgi Cichoń, jeden z głównych podejrzanych, nie kryje się ze swoimi romansami, a w dodatku uważa się za doskonałą partię. Chce się ożenić z Olgą, bo potrzebna mu żona, która poprowadzi dom i zajmie się sprawami bytowymi. Oczywiście o pracy zawodowej, realizacji swoich ambicji nie ma mowy – od tego jest on. Oburza go odmowa Olgi, nie może zrozumieć jej powodów: przecież każda inna na jej miejscu byłaby uszczęśliwiona taką propozycją. Czy naprawdę?
Autorka pokusiła się również o opisanie rodzin dysfunkcyjnych – właśnie z takiej rodziny wywodzi się morderca. Niby na zewnątrz jest wszystko w porządku, a za zamkniętymi drzwiami patologia: ojciec znęca się nad matką na oczach syna. Wychowany w takich warunkach chłopak uważa za normalne zadawanie bólu kobiecie. Przecież ojciec zawsze tak robił. Co prawda matki nie zamordował, ale syn posunął się o krok dalej. Być może politycy, którzy ostatnio publicznie twierdzą, że zadawanie bólu kobiecie to część gry wstępnej, mieli przed laty takie przykłady w najbliższym otoczeniu. Oby nie wzięli sobie tego za bardzo do serca.
Dla wielbicieli stolicy w literaturze: kryminał warszawski, mokotowski, bohaterowie poruszają się po prawdziwych ulicach, bywają w realnych miejscach. To znaczy nie jestem pewna, czy opisane w książce lokale istnieją, ale to się tak często zmienia, że trudno nadążyć.