Korczak Janusz M. – Tajemnica trzech śmierci 4/2014

  • Autor: Korczak Janusz M.
  • Tytuł: Tajemnica trzech śmierci
  • Wydawnictwo: Wielki Sen
  • Seria: Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 2013
  • Nakład:
  • Recenzent: Waldemar Szatanek

„Trzy śmierci i pół”

Dzięki Grzesiowi i Zbyniowi kolejny raz możemy się cieszyć lekturą „gazetowca” . Można powiedzieć że chłopaki (szczególnie chyba Zbyszek Kowalewski) są jak archeolodzy. Dzięki ich wytrwałości w poszukiwaniach możemy się cieszyć nowymi powieściami choć ich autorzy od lat nie żyją a i dział literatury lekko przestał istnieć. Kryminał Janusza M.Korczaka „Tajemnica trzech śmierci” znany był do tej pory nielicznym gdyż ukazał się tylko jako powieść w odcinkach na początku lat 60-tych XX wieku w poznańskim „Expresie”.

Co do samej fabuły to przyznaje trochę mnie zaskoczyła gdyż właściwie mamy trzech równoległych bohaterów. Porucznika Szczerbę z MO , tajemniczego detektywa – amatora  Andrzeja Nałęcza oraz autora, warszawskiego dziennikarza i przyjaciela dwóch wyżej wymienionych – Janusza . Nie są oni dosłownie równorzędni gdyż niewątpliwie autor i narrator zarazem wysuwa tu swoją osobę na prowadzenie jeśli chodzi o ilość czasu który z nim spędzamy. Jest właściwie „łącznikiem” wszystkich wątków i osób. Gdy zaś jednak skupimy się na  ciężarze gatunkowym w rozwiązaniu zagadki a tu znów Nałęcz i Szczerba są na prowadzeniu.

Ciekawym ale i dość karkołomnym pomysłem wydaje się zastosowanie postaci Andrzeja Nałecza jako takiego trochę wyręczacza Milicji czy wręcz bardziej sprawnego i inteligentniejszego pogromcę złych – obrońcę ludu. Wprawdzie nie wiemy kim jest ów tajemniczy bohater . Ja przyznaje się myślałem że na końcu okażę się iż to jakiś wysokiego stopnia funkcjonariusz typu minister który nie może się ujawnić a chce nie wyjść z wprawy i udowadnia „młodym” że jeszcze nie zardzewiał gdzieś tam na stołku. Ale to tylko moje przypuszczenia bo właściwie to nie wiemy nawet czy był w ORMO.

Co do samej akcji : Otóż mamy na początek dwa wydawało by się nie powiązane ze sobą morderstwa. Najpierw ginie młody milicjant przypadkiem nakrywając dziwne postacie na jednym z warszawskich cmentarzy , potem ginie naukowiec prawdopodobnie wyrzucony z jadącego z Otwocka pociągu. Potem giną (lub prawie giną) następni. A w tle się bawi „warszawka”.

Zdradzanie przebiegu śledztwa jak i rozwiązania kryminału byłoby oczywiście zbrodnią wiec nie możemy tego uczynić.

Zaznaczam tylko że to typowy kryminał milicyjny gdzie przewodnią role pełnią odpowiednie służby , zaś za złoczyńcami czai się większe „zło” i motywacja inna niż pieniądze czy zwykłe namiętności. Klubowicze MORD-u nie będą wiec zawiedzeni choć mnie osobiście Janusz M. Korczak czytał się zdecydowanie słabiej niż Edigey czy Zborowski.