Siewierski Jerzy – Kabała panny Barlove (w Pięć razy morderstwo) 83/2011

  • Autor: Siewierski Jerzy
  • Tytuł: Kabała panny Barlove (w Pięć razy morderstwo)
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1976
  • Recenzent: Iwona Mejza

LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego



Między Agathą Christie a Catherine Aird, czyli morderstwo po angielsku w najlepszym wydaniu.

Jerzy Kwiryn Siewierski był autorem wielu kryminałów, powieści, oraz opowiadań.
„Kabała panny Barlove” to opowiadanie pochodzące z tomu „Pięć razy morderstwo”.

Opowiadanie posiadające wszystkie zalety i wady angielskiego kryminału. Zalety to jak zawsze ciekawe, tradycyjnie angielskie otoczenie, usypiające czujność mordercy (w końcu któż na prowincji zorientuje się w skomplikowanej intrydze prowadzącej do zbrodni), postacie typowe, ale barwne i absorbujące uwagę czytelnika. Wady? No cóż… wiedziałam kto zabił, ale tak to jest często w angielskich kryminałach, co nie umniejsza w niczym ich wartości oraz niepowtarzalnego uroku. Tyle ogółem, a teraz o tym co się zdarzyło w Manor Farm.
Panna Piotrusia Barlove stawiała kabałę swojej przyjaciółce pannie Jane. W kabale wyszła śmierć, wyszło nawet kto zabije. Co ciekawe, dysponując takimi wiadomościami panna Piotrusia po pierwsze powiedziała Jane, że kabała nie wyszła, po drugie nawet słowem nie ostrzegła, że przyjaciółka jest w niebezpieczeństwie. Taka przyjaciółka… czekała na rozwój sytuacji.
Zgodnie z przewidywaniami panna Jane została zamordowana, a sprawca miał murowane alibi. Wprawdzie potem okazało się, że murowane alibi zawiera więcej piasku niż cementu, ale na pozór wszyscy mogli zabić tylko nie on. W chwili popełnienia morderstwa w Manor Farm znajdowali się: nieboszczka, czyli panna Jane (zaznaczmy posiadająca spory majatek do podziału), panna Piotrusia Barlove – przyjaciółka, wuj Archibald Crone – brat panny Jane i spisująca jego wspomnienia z kampanii birmańskiej panna Stella Webster. W tym dniu w Manor Farm znajdowali sie także młodzi ludzie, kuzyni: Jocelyn, James oraz Harold.Przyjechali do ciotki odpocząć od pracy i zgiełku wielkiego miasta.Odpoczywali, a jedno z nich planowało morderstwo. Przyczyną, dla której kochana ciocia musiałą pożegnać się ze światem były oczywiście pieniądze.Był juz wieczór, gdy nagle wszyscy usłyszeli rumor dochodzacy z biblioteki. Gdy nadbiegli, najpierw musieli włączyć swiatło by zobaczyć co się stało. Ciotka Jane leżała na podłodze. W ręku trzymała kryminał, na niej leżały książki, które spadły z najwyższego regału. Niestety nie żyła. Ponieważ chorowała na serce lekarz jako powód śmierci podał zawał. I wszystko skończyłoby sie szczęśliwie dla zainteresowanego spadkiem gdyby nie podejrzliwość panny Piotrusi Barlove…. W końcu jeżeli ktoś przed laty wsypał jej sól do herbaty to na pewno nie był dobrym chłopcem. Był raczej chłopcem zdolnym do wsypania wszystkiego…. nawet trucizny.
Mnie przeprowadzona intryga kojarzy się z „Bożym Narodzeniem Herkulesa Poirot”, ale oczywiście nie tylko. Większość książek Agathy Christie zasadza się na podobnej intrydze, a najważniejszym pytaniem pozostaje: qui prodest?