- Autor: Różni autorzy
- Tytuł: Dziwne przypadki przed moją egzekucją
- Wydawnictwo: Agencja Omnipress
- Rok wydania: 1991
- Nakład: 30000
- Recenzent: Waldemar Szatanek
„Zamiast rozwodu – poradnik dla tych co już nie mogą…”
Z opowiadaniami zawsze jest pewien kłopot. W krótkie fabule bowiem wielu autorów nie zdąży się jeszcze rozpędzić a już widzimy koniec.
Trudno też jest niektórym przeprowadzić skomplikowana intrygę nie mówiąc już o psychologicznych portretach bohaterów czy opisach przyrody. W krótkim utworze musi być pomysł — to on jest kluczem. W zbiorze zaś dodatkowo widzimy który z autorów ma to coś…
W „Dziwnych przypadkach przed moją egzekucją” mamy 16 amerykańskich utworów kryminalnych. Wchodzą one w skład pierwszego tomu z serii „Ze skorpionem” (ktoś wie czy były inne tomy tej serii ? ) i ich łącznikiem jest „matrymonialność” tzn. wątki każdego opowiadania krążą wokół pozbycia się któregoś z małżonków.
Nie wiem z jakich lat pochodzą autorzy i utwory ale niewątpliwie mamy do czynienia z „czarnym kryminałem” (lub chociaż z czarnym humorem)
Przyznaje że większość opowiadanek jest dość przyjemnych i fikuśnych (szczególnie dla lubiących ten typ humoru) i co ciekawe kara o ile w ogóle dościga złoczyńców rzadko jest zaaplikowana przez stróżów prawa.
Polecić mogę z czystym sumieniem kilka : już pierwsze z opowiadanek : „Pułapka” Stanleya Abota to świetny przykład jak w krótkiej formie zawrzeć ciekawą historię i co ważne przewrotną. Otóż znużona bogatym mężem kobieta znajduje sobie młodego kochanka, wspólnie z nim planuje morderstwo doskonałe, dzięki czemu cały majątek bez podejrzeń trafi do niej jako do wdowy. Jak to jednak zwykle bywa zapomina że mąż biznesmen nie w ciemie bity i że skoro zdobył duży majątek to nie tak łatwo jest go pozbawić (nie mówiąc już o życiu). Zakończenie dość przewrotne. Generalnie warto pamiętać żeby uważać na windy.
Fajnym i o zupełnie nie przewidywalnym zakończeniu utworem jest też dzieło Richarda Deminga „Podejrzany numer jeden” opowiadające o sklepikarzu który ma już dość marudzącej żony więc finguje napad na ich własny sklep. Co z tego wynika i czy policja da się na to nabrać ? Doczytajcie sami…
Słabsze niewątpliwie dzieło to „Niech będzie że zwariowałem” Lawrenca Blocka. Chcący zabić żonę i uniknąć kary symuluję przez kilka lat chorobę umysłową by dostać krótki wyrok. Niestety, z założenia śmieszne a nie wyszło nawet strasznie.
Śmiesznie a może i trochę romantycznie jest za to u Fletcher Flory w jej ” Do szaleństwa, obłędnie, nieodparcie”, tam otóż zdradzony mąż nie chcąc tracić zony (szczególnie że ona też się trochę jeszcze wacha przed ucieczką z kochankiem) proponuje jej i „temu trzeciemu” specyficzną grę którą wyeliminuje jedno z ich trojga ale na uczciwych zasadach…
Za nim streszczę wszystkie opowiadania powiem tylko tyle. Warto przeczytać ten zbiór, szczególnie jeśli kochamy Chandlera i ten typ humoru….