- Autor: Nienacki Zbigniew
- Tytuł: Niesamowity dwór
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Łódzkie
- Rok wydania: 1977
- Wydanie IV
- Nakład: 100287
- Recenzent: Iwona Mejza
Panna Marysia umawia się pod zegarem.
Czasami jest tak, że jakieś zdanie z książki, czy też jakaś opisana sytuacja przypomina się nam i po prostu „chodzi” za nami. Nie ma siły trzeba wtedy sięgnąć po dawno odłożoną na biblioteczne półki lekturę i ponownie przeczytać.
Mnie tak zdarzyło sie z „Niesamowitym dworem” Zbigniewa Nienackiego. Zdanie z tej lubianej przeze mnie, acz dawno nieczytanej książki przyszło i jak refren piosenki nie chciało sie ode mnie odczepić. Nie miałam wyjścia, znalazłam książkę, przeczytałam i recenzuję.W końcu jest to książka z niebylejaką tajemnicą do rozwiązania.
Książki z panem Samochodzikiem w roli głównej stanowiły tak dla mnie jak i zapewne dla wielu moich rówieśników nieodłączny element dorastania i przede wszystkim pobudzania wyobraźni. Bardziej sensacyjne niż kryminalne powinny być tak samo jak i książki Niziurskiego czy Minkowskiego po prostu przypomniane i odkurzone. Na pewno po latach czyta sie je inaczej, mnie razi trochę naiwność młodych bohaterów „Niesamowitego dworu”, czyli Zosi, która chciała być aktorką i Antka, który zamierzał zostać lekarzem. Nie odmawiając młodym zdolności oraz inteligencji, autor zaznaczył zbyt duży przedział między rozumem męskim( Antek posługuje się bardziej „naukowymi ” sformułowaniami, trochę lekceważy Zosię) a „typowo” kobiecą naiwnością. To może razić teraz, kiedyś, jak przypuszczam nie zwracałam na takie niuanse uwagi.
Przechodząc do rzeczy, czyli pan Samochodzik w akcji.
Pan Tomasz został mianowany kustoszem chociaż niespecjalnie się do tej pracy nadawał. Jak mawiała panna Wierzchoń, a wtórował jej pan Bigos, oboje lat dwadzieścia dwa, taka praca, takie wyzwania, to dla ludzi młodych a nie starców pod czterdziestkę.Pierwsze spotkanie pana Tomasza ze współpracownikami nie wypadło najlepiej. Oliwy do ognia dodał widok słynnego wehikułu odziedziczonego po wuju Gromille.Tymże wehikułem wszyscy jechali do pracy, czyli organizowania muzeum. Muzeum miał zostać dwór należący do pana Czerskiego, z braku spadkobierców przejęty przez ministerstwo kultury. Dwór posiadał trochę pięknych eksponatów, spisanych pracowicie przez Czerskiego, miał bogaty księgozbiór i ducha Annopulosa.Duch Annopulos przywędrował do dworku razem z panną Marysią w piękną, zimową noc i został a nawet zaczął płatac figle.Tutaj właśnie mamy podstawę do recenzji książki ponieważ duch tak bardzo sie rozpanoszył, iż była potrzebna interwencja milicji. Na razie interweniował Bigos i cytuję pana Tomasza: „…Zamykałem już drzwiczki pieca, gdy rozległo się głośne pukanie do drzwi frontowych. U wejścia do dworu stał sierżant milicji. Miał sumiaste, długie wasy, jak wiarus na starych rycinach… – Czy u pana pracuje niejaki pan Bigos , syn Antoniego? – Tak jest mam takiego współpracownika.(…) Jan Bigos, syn Antoniego wpadł jak bomba na posterunek o godzinie siódmej zero, zero.Następnie głosem wzburzonym złożył doniesienie, że w nocy zjawił sie u was jakiś Annopulos, Grek z pochodzenia, u nas nie meldowany. Ów Grek miał rzekomo zamknać was w pokoju, po czym stukał i pukał we wszystkich pomieszczeniach. Rankiem odszedł bez śladu.Zgadza się? -Nie bardzo-mruknąłem.
– A więc Jan Bigos kłamał? – ucieszył się Wąsik.
– Nie kłamał – zacząłem sie plątać. -Ten Annopulos był duchem, który….”
No właśnie. Kto okazał się duchem, pod którym zegarem umawiała się panna Marysia i z kim?
Jaką tajemnicę posiadał stary, wybudowany w 1821 roku dwór i dlaczego to akurat pan Tomasz, ze swoją skłonnoscią i zdolnościami do rozwiązywania zagadek historycznych został tego dworu kustoszem? Na te pytania najlepiej poznać odpowiedź czytając książkę. Jeszcze raz lub pierwszy raz. Cała masa wiedzy historycznej podanej w sposób najlepszy z możliwych, bo w formie zagadki. Wiedza, która jest łatwo przyswajalna, a często wręcz fascynująca. Nie mam tu tylko na myśli zagadek „Niesamowitego dworu”, ale także „Pan Samochodzik i Fantomas” rewelacyjne zamki Francji i ich tajemnice, czy „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka”. Wspólnym mianownikiem książek dla młodzieży sprzed lat był mniejszy lub większy ładunek wiedzy podany w formie najbardziej przyswajalnej, czyli sensacyjnej. Takie książki pamięta się do dzisiaj i nadal chętnie po nie sięga. Kiedyś rozpalały wyobraźnię i myślę, że niejednego skierowały na ścieżkę historycznej, czy geograficznej przygody. Może teraz, po latach, znowu komuś po przeczytaniu na przykład „Niesamowitego dworu” drgnie serce i zapłonie wyobraźnia? Wszystko jest możliwe.
Niedawno, w dużym markecie widziałam ustawioną całą serię książek o panu Samochodziku. Piękne wydanie, przyciagajace wzrok. Czyli można kupić i uzupełnić księgozbiór.