Karin Alfredson – Godzina 21:37 178/2011

  • Autor: Karin Alfredson
  • Tytuł: Godzina 21:37
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarna Owca
  • Rok wydania: 2011
  • Recenzent: Iza Desperak

Godzina 21:37 to sensacyjna historia osnuta wokół –  prawdziwej –  historii wizyty statku Langenort w Polsce, która niestety nie jest powieścią kryminalną, bowiem nikt w niej (prawie) nie ginie.

Jest jedną z cyklu powieści, których bohaterką jest lekarka Ellen Elg, w których w sensacyjnym sztafażu pojawia się kwestia ucisku kobiet w różnych częściach świata. Ellen pracowała w Wietnamie i Zambii, teraz trafia do Polski. Jedyną powieściową nieścisłością jest nazwa statku: Ellen trafia do Władysławowa na „Aurorze”, której przybycie oznajmiały polskie media, podkreślając symboliczne znaczenie tej nazwy, podczas gdy w rzeczywistości do Polski przybył w 2003 roku statek organizacji Women on Waves o nazwie „Langenort”. W rzeczywistości nie doszło też do zamachu na statek, do którego przygotowania są jednym z wątków sensacyjnej fabuły. Drugi sensacyjny watek to niebezpieczeństwo, jakie w Szwecji jeszcze grozi Ellen i jej rodzinie. Zamach następuje, ale Ellen wychodzi z niego z potłuczeniami ręką w gipsie, a oszalały po śmierci żony i dziecka maniak, który śledził Ellen, spotyka następną kobietę z byłego Związku Radzieckiego, która ukoi jego lęki i pozwoli zbudować upragnioną rodzinę, więc przestaje być groźny.
Druga warstwa narracji dotyczy aborcji. Babka, która pomaga w opiece nad dziećmi Ellen, w latach młodości wyjechała do Polski by przeprowadzić tam wtedy w Szwecji nielegalną aborcję, i spotkała tam doktora Domańskiego. Dziś utyskuje nad koniecznością zastąpienia Ellen w opiece nad niemowlęciem, uważa jednak, że ten dług należy spłacić pomagając Polkom. Aborcji stawiają czoła dwie polskie bohaterki: jedna w podziemiu, za cenę miesięcznej pensji, i w dodatku bojąc się, że jej zdjęcie przed wejściem do gabinetu ginekologicznego zostanie opublikowane, i tak już jej dane są na Redwatchu. Druga z bohaterek, córka jej nieślubnego partnera z poprzedniego związku, poddaje się aborcji farmakologicznej na pokładzie Langenorta. Nie zdaje sobie sprawy, że jej dane i zdjęcie  też mogłyby się znaleźć w mediach: zagraniczny dziennikarz, który bardzo chce z nią przeprowadzić wywiad w rzeczywistości jest wysłannikiem amerykańskiej organizacji anti-choice i korespondentem Redwatcha, którego polskim współpracownikiem zostaje brat dziewczyny, zaangażowany w działalność młodzieży wszechpolskiej.
Najciekawszy jest wątek rodzinno-patriotyczno-katolicki, ucieleśniony w portrecie wielopokoleniowej rodziny Nowaków.  Matka to bezrobotna pracownica społeczna, związana z kościołem, pomagająca ofiarom przemocy domowej, nawet za cenę „rozbicia rodziny”.  Dziadek głównie leży i domaga się kawy, ale uosabia tradycję patriotyczną i rodzinny patriarchalizm. Dzieci jest aż trójka: syn w Młodzieży Wszechpolskiej, jedna córka jeżdżąca na pielgrzymki i przebąkująca o wstąpieniu do klasztoru, i druga, której ciąża będąca następstwem imprezy na plaży i seksu po pijaku byłaby skandalem dla całej rodziny. No i choć rodzina tradycyjnie spotyka się przy tradycyjnym, dwa dni gotowanym, bigosie to czegoś , a raczej kogoś w niej brakuje: ojciec odszedł wiele lat temu, od lat mieszka z inną kobietą, choć podtrzymuje kontakt z dziećmi i bywa na domowych imprezach. Ba, dom kręci się wokół niego, a nierozwiedziona żona zachowuje się tak, jakby był tam na stale. Ideologia tradycyjnej pełnej rodziny, podtrzymywana przez figurę dziadka, kult maryjny i napis kredą KMB na drzwiach mieszkania służy upieraniu się w niezgodzie Teresy na faktyczne odejście męża, niezgadzaniu się przez nią na rozwód, co sprawia z kolei że jego faktyczna kobieta nie decyduje się na urodzenie nieślubnego dziecka… Wydawca podkreśla na okładce ten wątek jako atrakcyjny, sądzę że jeszcze atrakcyjniejszy dla czytelników poza Polską. Polska tradycyjna rodzina odmalowana jest z etnograficzną dokładnością, zresztą dzięki konsultacji z polskimi naukowcami. Polski przekład jest więcej niż genialny , cały czas zastanawiałam się czy nie mamy tu do czynienia  z podróbą obcojęzycznej teoretycznie książki przez polskiego pisarza, tak mocne i współczesne są idiomy polskiego przekładu — sława i chwała dla tłumacza Macieja Muszalskiego.
Książka wywołała  skandal w Szwecji — na okładce oryginalnego wydania widniało zdjęcie Jana Pawła II  w ramce za stłuczonym szkłem, a tytuł nawiązuje podobno do godziny jego śmierci. Być może dlatego polska okładka nie epatuje czytelnika ani go nie przyciąga: widnieje na niej twarz dziewczyny i wizerunek żaglowca (!) w dali. Tytuł Polakom jakoś mniej mówi niż Szwedom, a fanatyzm religijny , wymieniony w podtytule, jest naszą codziennością.
Bardziej atrakcyjne niż sensacyjna czy obyczajowa warstwa powieści wydaje mi się przypomnienie o wizycie Langenorta, której przebieg jest tu obszerniej przedstawiony niż w dokumentach  polskich organizacji kobiecych, przypomnienie o analogii losów Szwedek i Polek, i wreszcie kolejny krok w kierunku wydobycia zjawiska aborcji i podziemia ze sfery tabu.
Miłośnikom zagadek — nie tylko kryminalnych — proponuję znalezienie odpowiedzi na pytanie co łączy Szwedkę Misse i Polkę Teresę, i w ogóle rozwikłanie sieci skomplikowanych powiązań między licznymi postaciami. Miłośnikom Zła : postać amerykańskiego działacza antyaborcyjnego, który jest bardziej przerysowany od Hannibala Lectera.