Wiktorowski Jan – Akcja mleczna 87/2010

  • Autor: Wiktorowski Jan
  • Tytuł: Akcja mleczna
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 137
  • Rok wydania: 1986
  • Nakład: 150000
  • Recenzent: Iwona Mejza

LINK Recenzja Anny Błaszczyńskiej

Opis depresji kapitana Andrzeja Zawadzkiego  inspektora Biura Kryminalnego KGMO  został tak wiernie oddany , że wręcz namacalnie czujemy jak bardzo się męczy i przeżywa niepowodzenie najlepszy , niestary  jeszcze  milicjant z KGMO.
Deszcz sukcesów, zazdrość kolegów, gratulacje przełożonych i jedna sprawa, która  czyni to wszystko nieważnym.

Depresja pogłębia  się, kapitan  jest przerażony. Zachowując zewnętrzne oznaki  równowagi to jest : ogolony, umyty, opalony, czysto ubrany, nadal po wypiciu  trzech kaw i dwóch kieliszków koniaku  rozpada się w środku. Co doprowadziło zdolnego, inteligentnego człowieka do takiego stanu? Ano oczekiwanie na nową sprawę, lęk czy podoła, lęk co tym razem morderca wymyśli!  I jest , po dwóch tygodniach oczekiwania na nową sprawę , zbrodnia hurtowa .Na osiedlu Gocław zostało zamordowanych pięćdziesiąt sześć osób plus mleczarz. Pięćdziesiąt sześć osób zostało otrutych  trucizną o ładnie brzmiącej nazwie  Amanityna., inaczej Amanitatoksyna . Jest to substancja trująca , którą w 60% zawiera muchomor sromotnikowy, czyli dla kogoś kto potrafi tę substancję wyodrębnić trucizna dostępna  i łatwa w użyciu. Zbrodniarz nie pomyślał o zorganizowaniu wycieczki na grzyby tylko załatwił pół bloku hurtem. Amanityna została wstrzyknięta do butelek z mlekiem  strzykawką , dlatego mleczarz/ roznosiciel mleka/ musiał  zginąć. Śledztwo się ciągnie, kolejne ofiary  umierają, kapitan z pełnym poświęceniem prowadzi śledztwo/ rezygnacji oczywiście nikt nie przyjął/ .
Największym problemem jest znalezienie motywu  zbrodni i wizyty tak zwanych czynników. Ilu zamordowanych , tyle może być motywów. Czynniki się niecierpliwią, opinia publiczna naciska. Współczujemy . Oczywiście   przez konkurentów kapitana Zawadzkiego jest lansowana wersja o działaniach zorganizowanej grupy dywersyjno-terrorystycznej , nikt  oprócz kapitana nie pyta : po co?  Dlaczego? Jaki był cel? Też nie wyobrażam sobie, żeby można było bezcelowo wytruć tyle osób, jakiś powód zawsze musi być. I kapitan Zawadzki po miesiącach zastoju znajduje ten powód i już wie co chciał osiągnąć morderca. Oczywiście w międzyczasie tak zwane czynniki podpowiadają mu uprzejmie domniemanego sprawcę, informują o donosach, każą zamknąć….kogokolwiek.
Cytuję czynniki : „ Chodzi nam tylko o to , aby w gazetach mogła  pojawić się krótka wzmianka : w sprawie takiej  to a takiej  zatrzymano grupę podejrzanych  albo jeszcze lepiej podejrzanego. Jest nim dajmy na to Jan K. długoletni pacjent  szpitali psychiatrycznych . Zatrzymany został przekazany do dyspozycji prokuratora. Śledztwo trwa… albo  coś w tym rodzaju. Oczywiście- mówił dalej – śledztwo wykaże niewinność podejrzanego . Wtedy przeprosi się go i wypuści . Ale my, panowie- zaakcentował – my zyskamy kilka tygodni  czy kilka miesięcy czasu. Czasu, który jest dla nas bezcenny. Czy panowie mnie zrozumieli?” – Panowie zrozumieli i to dobrze i nie ulegli manipulacji co bardzo dobrze świadczy o kapitanie Andrzeju Zawadzkim, który był porządnym milicjantem i chciał zamknąć prawdziwego mordercę a nie jakiegoś nieszczęśnika, który miał pecha i podpadł organom. Kapitan Zawadzki  po miesiącach bezskutecznego , dołującego  śledztwa natrafia w końcu na ślad podejrzanego  i z pomocą  nieocenionego sierżanta Kamińskiego  zastawia pułapkę. Morderca zostaje złapany,  ukarany , oddychamy z ulgą, kapitan wychodzi z depresji , do następnej sprawy.
Mnie się podobało, akcja wciąga, postać kapitana Zawadzkiego wiarygodna  i tak właśnie przy nim pomyślałam , że nieważne jaka nazwa , milicjant czy policjant , ważne by w tym właśnie zawodzie solidnie wykonywać swoją pracę i być odpornym na naciski decydentów spragnionych natychmiastowych efektów. Polecam bo to mimo pewnego nieprawdopodobieństwa  bardzo ciekawa i wciągająca lektura.