Niziurski Edmund – Wielka Heca 206/2010

  • Autor: Niziurski Edmund
  • Tytuł: Wielka Heca
  • Wydawnictwo: Biuro Wydawnicze „Ruch”
  • Rok wydania: 1972
  • Nakład: 50000
  • Recenzent: Waldemar Szatanek

Niziurski to jednak Nizurski

Zmęczony już trochę czeladnikami , dziełami w których trzeba się na siłę doszukiwać plusów, sięgnąłem po mistrza. Edmund Niziurski –  niewątpliwie ścisła czołówka twórców literatury młodzieżowej –  popełnił bowiem dziełko pod tytułem „Wielka Heca”.
Co ciekawe wydawało mi się ze znam większość Edmunda  twórczości a tu proszę niespodzianka. Opowiadanko wydane w wersji książkowej i to w nakładzie 50 tys. a ja je pierwszy raz mam w reku, nie mówiąc już o wcześniejszym czytaniu.
Rzuciłem się wiec jak sep na padlinę a że powiastka nie była długa udało mi się ją wchłonąć za jednym posiedzeniem. Aż dziw że hemoroidów nie dostałem.
Rzecz dzieje się na kolonii zagubionej gdzieś na mazurskim odludziu. Nad jeziorem Pogodnym był tylko budynek kolonijny mieszczący się w starym pałacu generalskim, zrujnowany budynek koszarowy oraz na niedalekiej wyspie niewielki niemiecki bunkier.
Na kolonii zaś 120 chłopców i tylko 3 wychowawców , z których jeden zachorował , jeden musiał całe dni biegać za zaopatrzeniem (kucharz zagroził że wyjedzie jeśli nie będzie mięsa bo od kaszy : „mu pryszcze na brodzie wyskakują i cała twarz go swędzi”)
Ostał się więc tylko jeden wychowawca ale nie byle jaki . pseudonim mu nadano  „Łopatka” . Ostry , student który całą kolonie trzymał w ryzach póki mu dwóch rozrabiaków zwanych „Kowbojami” nie postanowiło uciec. Mimo zakrojonych z milicją na szeroką skale poszukiwań nie udało się ich odnaleźć a jedyny trop wiódł do  jeziora i raczej sugerował utopienie.
A że na dodatek na wcześniejszym turnusie również utopiło się dwóch delikwentów , milicja zabrała na trzy dni „Łopatkę” do wyjaśnienia . Na kolonii zapanowała anarchia, dodatkowo następnego dnia rano ma przyjechać wizytacja z kuratorium. Wszyscy wiec widzą już  srogiego wychowawcę w wiezieniu.
Gdy więc „Łopatka”  na chwilę odwiozła milicja,  część chłopców choć wcześniej niezadowolonych z porządków ostrego wychowawcy,  postanawia ratować i „Łopatkę” i zanarchizowaną kolonie . Chłopaki nie tracą nadzieji, łączą fakty i ……nie zdradzę co się dzieje , choć że happy end to wiadomo.
Nie mogę pominąć postaci Cyryla – inwalidy z czasów wojny który jest kierownikiem przystani i wypożyczalni kajaków oraz postrachem młodzieży. Ostatecznie bez jego pomocy nic by się jednak nie udało. Jest również misiowaty milicjant  Orzeszko ale jego rola sprowadza się do nieudolnych poszukiwań topielców, zaginionych a potem do spisywania zeznań.
Język , narracja , przedstawienie postaci typowe dla Nizurskiego. Dziś już trochę zapomniane . A szkoda bo świetne. Jeśli ta książeczka wpadnie wam w ręce koniecznie ją przeczytajcie. Zagadka nietrudna, nikt ostatecznie nie ginie. Milicja wzbudza raczej politowanie niż podziw ale styl mistrza bezcenny.

Najlepszy cytat :
„Nazajutrz przyjechał lekarz powiatowy i badał Pycka Tadeusza . Podgalaliśmy przez dziurkę od klucza i stwierdziliśmy że bardzo dziwnie go badał. Najpierw posadził Pycka na krześle i bił drewnianym młotkiem po kolanach a potem postawił go w kącie tyłem do pokoju. Skradał się do niego na palcach i straszył  znienacka. Wreszcie na zakończenie kazał mu chodzić od ściany do ściany z zawiązanymi oczami i wyciągniętymi rekami. Po tych wszystkich badaniach orzekł że Pycek Tadeusz jest nerwowy. Zapisał mu lekarstwa i kazał spać w osobnym pokoju. Odtąd nazywaliśmy Pycka Tadeusza – Nerwowym,  a pan Mucha kazał mu spać w komórce za kuchnia. Odtąd też Nerwowy krzyczał codziennie bo w komórce biegały karaluchy. Ale nie było na to rady. Wszystkie pokoje były zajęte i dla Nerwowego została tylko ta komórka.”