Wołowski Jacek – Anastazja lubi reklamę 107/2009

  • Autor: Wołowski Jacek
  • Tytuł: Anastazja lubi reklamę
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 4
  • Rok wydania: 1969
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Roberta Żebrowskiego

Pomocnik magazyniera z PZGS nadchodzi z odsieczą

Muszę przyznać, że mam poważny problem z EWĄ nr 4, gdyż z jednej strony jest utwór niezwykle chaotyczny i zupełnie irracjonalny, z drugiej zaś jednak „Anastazja lubi reklamę” to z cała pewnością najbardziej bondowska i pełna wigoru EWA w całej serii.

Wołowski pisząc Ewę 4 miał już na koncie wszystkie swoje cztery książkowe kryminały wydane na przełomie lat 50. i 60 („Walter nr 45771”, „Porwano dziecko”, „Kryptonim proszek do prania”,”Oset pleni się w mroku”). dysponował temperamentem rasowego dziennikarza, co widać w lekturze. Był przez wiele lat dziennikarzem „Życia Warszawy”. Wydał kilka zbiorów reportaży.
Wygląda, że pisał w pośpiechu i gorączkowo, a więc nieco bezładnie, ale z rzadko spotykanym nerwem. Już sam początek jest wybuchowy i to dosłownie, gdyż wybucha przyniesiona przez listonosza paczka i gnie pewien inżynier. Wkrótce okazuje się, że ofiara była powiązana z grupą bandytów, którzy dokonali napadu na urząd pocztowy i pozostają, póki co, nieuchwytni. Na milicję zgłasza się informator, który okazuje się być „wtyczką”, ale nie do końca. Tak więc EWA 4 jest rzadką próbą przedstawienia wzajemnego przenikania się środowisk przestępczych i milicji. Wątek ten pojawia się oczywiście gdzieś w tle, bo cały czas coś się dzieje. Na dworcu ginie pchnięty nożem milicjant. Z kolei umiera zatruwszy się cyjankiem Prezes – jeden z szefów bandy. Jedno wydarzenie go ni drugie. Pojawiają się kolejni bohaterowie wielkiej milicyjnej machiny i jest ich tylu, że trudno się rozeznać kto ma jakie zadanie. Poza tym autor nie ułatwia lektury posługując się częściowo zamiast nazwami własnymi lakonicznymi oznaczeniami literowymi typu N. Czy P. Ciągłość fabularna jest nieustannie przecinana przez wydarzenia poboczne i nowe wątki. Czujemy natomiast, że przez mikrowydarzenia, a nawet opisy przyrody zmierzamy do kulminacji. A jest nią zasadzka na bandę w Borkach Polskich koło Nurców. To tu ląduje szybowiec, pojawią się ślizgacze i  pociąg międzynarodowy będący celem bandytów. Wszyscy uczestnicy dramatu walą ogniem ciągłym z karabinów maszynowych  i wygląda na to, że milicja nie poradziłaby sobie z bezwzględnymi napastnikami, gdyby nie pewien sierżant ORMO wraz ze swoim oddziałem. EWA 4 to jedna wielka rozpierducha, a lektura jej lepsza (i tańsza) jest niż 3/4 litra czystej eksportowej, choć oczywiście nie każdy Czytelnik taką dawkę będzie w stanie znieść, o czym lojalnie uprzedzam.

Najcelniejsze frazy:

Krystyna leży na mchu i trzymając w ręku jakieś źdźbło, patrzy na bożą krówkę, która się do niej gramoli.