- Autor: Sekuła Helena
- Tytuł: Dziewczyna znikąd
- Wydawnictwo: Iskry, Zysk i S-ka
- Seria: Klub Srebrnego Klucza
- Rok wydania: 1964, 2009
- Nakład: 300250, nie podano
- Recenzent: Adam Sykuła
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
LINK Recenzja Izy Desperak
LINK Recenzja Jana Bielickiego
Dziewczyna znikąd czyli Zuzanna i reszta
„‘Dziewczyna znikąd” jest drugą chronologicznie wydaną książką Heleny Sekuły. Jak wszystkie utwory Pani Heleny składa się z kilku wątków. Pierwszy z nich to wątek kradzieży. Na wystawie fotografii znanego Warszawskiego fotografika Radleya w wyjątkowo zuchwały sposób okradziono znajdująca się tam śmietankę towarzyska i dyplomatyczną stolicy oraz… porucznika Cieślika i majora Lisa.
Trop wiedzie do szajki mającej związek ze środowiskiem dawnych wirtuozów doliniarstwa obecnie przybywających (jak sami twierdzą) na emeryturze). Do tego wszystkiego w tle przewija się tajemniczy Hrabia Siekierek trzęsącym całym warszawskim półświatkiem. Drugim wątkiem jest historia tajemniczej dziewczyny – Zuzanny, która ucieka przed swoją przeszłością. Zuzanna znajduje schronienie w Warszawie u przedstawicieli warszawskich mas pracujących: Kwadratowego i Montera oraz gromady sympatycznych studentów. (według mnie jest to fajny wątek nie do końca wykorzystany). Niestety przeszłość bardzo szybko dogoni Zuzannę i oba wątki ksiązki nierozerwalnie splotą się ze sobą. i ukażą całkowicie inny obraz niż mogłoby się wydawać czytając powieść na początku.
Generalnie jest to dość nietypowy kryminał bo senso stricto nie ma w nim trupa. Śledztwo obraca się w obrębie zuchwałych kradzieży kieszonkowych. oraz, jak dzisiaj byśmy napisali, przestępczości zorganizowanej. Co, jeżeli by dodać że rzecz powstała w latach sześćdziesiątych, dodaje lekturze lekko surrealistycznego wydźwięku. Akcja eklektycznie prowadzi nas przez Warszawę lat sześćdziesiątych, od melin i mieszkań ‘elementu niepożądanego w stolicy’, poprzez najmodniejsze w owym czasie warszawskie knajpy, po raut dyplomatyczny na wysokim szczeblu. Jest to kryminał typowo warszawski – akcja rozgrywa się, poza kilkoma epizodami, w tym właśnie mieście. Milicyjny tandem: genialnie ironiczny major Korosz i ‘niemożliwy, porucznik Cieślik pojawiają się również w innych utworach autorki.
Na samym początku mojej karierze w Klubie MORD podjąłem się analizy porównawczej obu wydań ‘Dziewczyna znikąd’ Heleny Sekuły. Na początku z uporem maniaka trwałem w przekonaniu że najnowsza wersja książki wydana przez Zysk i S-ka jest wersją poprawioną. Toteż moje zdziwienie było ogromne, gdy po przebadaniu materiału porównawczego okazało się, że oba wydania różnią się od siebie tylko drobnymi zmianami redakcyjnymi. A ja byłem przekonany że na przykład taka rozmowa jak ta umieszczona poniżej nie mogła być umieszczona w wydaniu z 1964 roku ze wzglądu na cenzurę:
(…)O tyle teraz największy procent – który wzrasta – przypada na kradzieże dokonywane w luksusowych hotelach, w samolotach i pociągach kursujących na międzynarodowych liniach , w ambasadach, eleganckich restauracjach..
– W Radzie Państwa jeszcze nie było? – zjadliwie upewnił się pułkownik.
-Nawet Korosza jeszcze nie okradziono – odciął się major(…).
Mimo że jest to wczesna pozycja w dorobku pisarki, widać w niej motywy charakterystyczne dla jej późniejszej twórczości. Wyraźnie zarysowane postacie bohaterów, zarówno pozytywnych jak i negatywnych (Kwadratowy, Monter, Złoty Polo). Sekuła jako jedna z nielicznych pisarzy w tamtym okresie nie tworzyła papierowych postaci tylko bohaterów którzy rzeczywiście byli podobni do prawdziwych ludzi. Pisarka wprowadza do swojej powieści język potoczny, charakterystyczną gwarę warszawską i złodziejską. Widać wyraźnie jeszcze jedną rzecz, motyw który będzie często powtarzał się w książkach Sekuły; postać tajemniczej dziewczyny/kobiety po przejściach która zmuszona jest ciągle udawać kogoś innego niż jest w rzeczywistości.
Co do tła obyczajowego możemy się przekonać jak wyglądały w latach sześćdziesiątych imprezy masowe pod egidą Expressu Wieczornego, ile kosztował wjazd na dancing do Hotelu Europejskiego, jak wyglądały rauty dyplomatyczne w epoce PRL-u oraz jak warszawska ulica komentowała nieliczne wtedy wypadki drogowe.
Jeżeli chodzi o varsaviana, z ksiązki dowiadujemy się że w tamtym okresie do Sadyby i Wilanowa dojeżdżał tramwaj linii 33.
Generalnie książkę czyta się bardzo przyjemnie i lepiej niż większość Polskich kryminałów z tamtego okresu.