- Autor: Łopuszański Piotr
- Tytuł: Pan Samochodzik i jego autor
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Nowy Świat
- Rok wydania: 2009
- Recenzent: Anna Lewandowska
Pan Nienacki i jego „Samochodziki”
Któż z nas nie czytał z wypiekami na twarzy książek o przygodach pana Samochodzika? Kto nie marzył, by razem z nim szukać skarbów hrabiego Dunina czy Templariuszy? Książki, choć napisane kilkadziesiąt lat temu, ciągle wywołują żywe reakcje czytelników w różnym wieku.
I nie zestarzały się wcale. Co prawda w wielu przypadkach jest to zasługą wydawnictwa, czy nawet samego autora, który za pomocą drobnych ingerencji w tekst uwspółcześniał go, ale często był to nienajlepszy pomysł, bo pan Samochodzik najlepiej czuł się w swojej epoce i przenoszenie go we współczesność tylko wprowadzało zamęt w chronologii.
Zbigniew Nienacki (własc. Nowicki) napisał dwanaście powieści o przygodach pana Tomasza, a dwie pozostawił niedokończone. Potem włączono do serii jeszcze dwie, powstałe przed wprowadzeniem do książek postaci pana Samochodzika, ale ponieważ bohater tych powieści nieco go przypominał, uznano, że książki można zaliczyć do cyklu. Natomiast dwie rozpoczęte powieści dokończył inny pisarz, Jerzy Szumski (własc. Ignaciuk), po czym napisał kolejne tomy, a następnie znaleźli się inni pisarze, którzy kontynuowali serię, do dzisiaj liczącą już prawie sto tomów. Pisali je m.in. Andrzej Pilipiuk (jako Tomasz Olszakowski), Sebastian Mierzyński (jako Miernicki), Arkadiusz Niemirski, Iga Karst i inni. Książki te jednak nie były specjalnie udane, wywołały wiele burzliwych dyskusji. Ale skoro ciągle znajdują nabywców, raczej nie zanosi się na to, by seria została zamknięta.
Nieustające zainteresowanie przygodami pana Samochodzika skłoniło Piotra Łopuszańskiego, dziennikarza i autora kilku książek biograficznych, do dokładnych badań nad serią. Efektem jest książka „Pan Samochodzik i jego autor” wydana przez Wydawnictwo Nowy Świat.
Jest to monografia, która z pewnością zainteresuje wszystkich „samochodzikologów” – zawarte w niej informacje są usystematyzowane tematycznie. Mamy na przykład wymienione wszystkie edycje (wraz z datami wydania, wielkością nakładów, okładkami i przykładowymi ilustracjami), osoby towarzyszące panu Samochodzikowi, miejsca i czasy akcji. Autor pokusił się o dokładne przebadanie treści książek i na ich podstawie sporządził biografię pana Tomasza, co nie było łatwym zadaniem, ponieważ sam Zbigniew Nienacki niezbyt ściśle trzymał się chronologii, a czasem nawet podawał sprzeczne informacje.
Wnikliwi czytelnicy z pewnością na dłużej utkną przy rozdziale omawiającym różnice w wydaniach, a także innym, omawiającym błędy w poszczególnych książkach. Popełnione przez autora, albo przez niezbyt uważnych redaktorów, którzy uwspółcześniając tekst zmienili go tylko częściowo. Autor opracowania wykonał iście benedyktyńską pracę, wyłapując kolejno ze wszystkich książek potknięcia – nie tylko językowe czy fabularne, ale także merytoryczne, np. niewłaściwą datę śmierci Mikołaja Kopernika, mylne informacje na temat zakonu różokrzyżowców czy błędnie podane nazwiska postaci historycznych. Jest tych błędów całkiem sporo i tylko brak czasu powstrzymał mnie przed sprawdzeniem na własną rękę, czy rzeczywiście zarzuty stawiane Zbigniewowi Nienackiemu są uzasadnione.
Książka Piotra Łopuszańskiego to kompendium wiedzy o panu Samochodziku i jego wehikule, a także o jego przyjaciołach i przeciwnikach, a nawet o kobietach, które spotykał na swej pełnej przygód drodze. Są informacje o ilustratorach, są podane początkowe i końcowe zdania wszystkich książek. Są także omówione ekranizacje, kilku bowiem reżyserów pokusiło się o sfilmowanie przygód pana Tomasza. Wprawdzie tylko dwie z nich były w miarę wierne i może dlatego udane, ale Piotr Łopuszański nie zapomina o niczym i umieszcza w książce wszystko, co w jakikolwiek sposób jest związane z kultową serią. Jest też oczywiście obszerna nota biograficzna Zbigniewa Nienackiego uzupełniona zdjęciami. Piotr Łopuszański pokrótce omawia również inne książki tego autora, przeznaczone dla dorosłych czytelników i z serią niemające nic wspólnego.
Teraz pozostaje nam tylko czekać na podobne książki z naszej „branży”. Może ktoś pokusi się o podobne opracowanie twórczości Heleny Sekuły, Anny Kłodzińskiej, Jerzego Edigeya czy Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego? Wątków tam też co niemiara i byłoby co porównywać, zestawiać i systematyzować.