Lemar Stefan – Człowiek w samochodzie – Pierwsza seta 55

  • Autor: Lemar Stefan
  • Tytuł: Człowiek w samochodzie
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1959
  • Nakład: 50000
  • Recenzent: Michał Lorek
  • Broń tej serii: Pierwsza seta

LINK Recenzja Marzeny Pustułki
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Wino z sardynkami, czyli czar lat 50-tych

„Pomyślał nawet, że to niezły tytuł powieści „Casus człowieka w samochodzie”. I od razu sam siebie wyśmiał: po pierwsze nikt w tytule nie używa słowa „casus”, a po drugie, czy w takiej chwili należy myśleć o głupstwach.

Czeka go rozmowa z sierżantem, która mogła albo wiele wyjaśnić, albo wszystko przekreślić. Dwaj przeciwnicy przed pierwszą rundą…” Powyższy cytat pełen autoironii pochodzi z kryminały Stefana Lemara „Człowiek w samochodzie” i w pełni oddaje charakter tej pozycji. Autor, bowiem napisał książkę pełną humoru gdzie sprawy śledztwa zostały potraktowane z dystansem. Zapewne nie jeden z nas śledząc przygody milicjantów marzył, aby choć raz wziąć udział w rozwikłaniu zagadki kryminalnej. Przed taką szansą staną główni bohaterowie powieści Lemara, kiedy to podczas powrotu z niedzielnej wycieczki odkrywają w lesie samochód ze zwłokami w środku. Roman Ilecki oraz jego narzeczona Hanna Mirska są przekonani, że ktoś upozorował wypadek. Postanawiają na własną rękę poprowadzić śledztwo, tym bardziej, iż Ilecki studiuje medycynę i zamierza zostać lekarzem sądowym, a Mirska to studentka prawa. Można tutaj postawić zarzut autorowi, iż para zakochanych jednomyślnie zgadza się na prowadzenie śledztwa na własną rękę nie bacząc w ogóle na konsekwencje, ale jak już wspomniałem we wstępie jest to powieść nieco inna. Bohaterowie „Człowieka w samochodzie” będą starali się wyprzedzić w śledztwie powołane do tego organy, które u Lemara reprezentuje sierżant Rożniak. Milicjanta charakteryzuje długi nos(„To ten właśnie człowiek z długim nosem miał być przeciwnikiem w wyścigu do celu…”) oraz podatność na kobiece wdzięki za pomocą, których Hanka starała się uzyskać od Rożniaka informacje. Choć z początku odpowiedź na pytanie, kto jest sprawcą morderstwa nasuwa się sama, to wraz z kolejnymi rozdziałami intryga okaże się bardziej skomplikowana. W końcu skrzyżują się także drogi Romana i sierżanta Rożniaka i tutaj, co ciekawe milicjant zaoferuje współpracę, która zaowocuje ujęciem przestępców.

Kryminał Stefana Lemara został wydany w 1959 roku, więc akcja rozgrywa się na tle realiów lat 50-tych. Jaki wizerunek Polski stworzył autor na kartach powieści? Otóż otaczająca bohaterów rzeczywistość napawała optymizmem, zresztą sam Roman czytając codzienną prasę dochodzi do następującego wniosku: ”Politycy mówili o pokoju, ekonomiści o dobrobycie – nic nowego, nic specjalnego.” Z czytanej przez Romana gazety dowiadujemy się także o sukcesach milicji. „Aresztowanie waluciarzy”, „Organa MO zlikwidowały ostatnio szajkę…” Z kolei „Przed Bristolem, po obu stronach jezdni, tłoczyły się nowoczesne samochody o smukłych kształtach, znakowane zagranicznymi numerami.” O nowoczesności ówczesnej Polski świadczą także pojawiające się w książce Lemara pociągi elektryczne. Choć sklepy są dobrze zaopatrzone: „Od twojej ostatniej wizyty „Gillete’y” widziałem tylko na wystawie.”, to i  tak nie brak spekulantów: „Tutaj dostaniesz je tanio. Byłeś znał chody”. Odwiecznym problemem są jednak sprzedawczynie „z reguły nieuprzejme”.

Zamordowany był prawnikiem, więc nie mogło zabraknąć postaci gosposi, stanowiącej tło inteligenckich domów. I choć w oficjalnej rozmowie nazywa ona adwokata Kalickiego „prawdziwym panem”, to już w kontaktach z dozorczynią „Plotki sypały się jak z rogu obfitości.”.„Z pensji – twierdziła dozorczyni – sardynków nie kupi.”. Okazało się także, że mecenas lubił wino i to nie byle, jakie, ale wyłącznie z Delikatesów, co to dwieście złotych kosztowało. Niestety na takie luksusy jak wino z sardynkami pozwolić sobie nie mogą uczciwi obywatele w osobie sierżanta Rożniaka i Romana Ileckiego. Aby uczcić zakończone śledztwo musieli oni zadowolić się jedynie dworcowym piwem „…na oczach nieufnie przyglądającego się im milicjanta(…) narzekając na przepisy zakazujące sprzedaży alkoholu w restauracjach kolejowych.”

Choć powieści Stefana Lemara można zarzucić infantylność to moim zdaniem jest to kryminał warty polecenia. Jego główne atuty to sympatyczni bohaterowie, ciekawa intryga oraz akcenty humorystyczne. Jak na Labirynt jest to także pozycja dość obszerna bo licząca 270 stron. I na koniec jeszcze jeden interesujący cytat: ”Dzięki sierżantowi, którym jeszcze przed paru minutami pogardzałeś, odzyskałeś wiarę i zaufanie do aparatu śledczego, co jako praworządny obywatel winieneś był wessać z mlekiem matki.”