Wydrzyński Andrzej – Pościg – Druga seta 96

  • Autor: Wydrzyński Andrzej
  • Tytuł: Pościg
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1960
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Jacek Getner
  • Broń tej serii: Druga seta

Polski Philipe Marlowe

Akcja książki Andrzeja Wydrzyńskiego rozgrywa się rok po zakończeniu wojny, we Włoszech. Główny bohater, nowojorski prywatny detektyw Mike Wynn, zostaje zatrudniony do misji specjalnej przez jakąś tajną agendę rządu USA. Jego zadaniem jest odnalezienie mikrofilmu, na którym jest zarejestrowana lista tajnych agentów Trzeciej Rzeszy.


Ponieważ książka powstała w roku pięćdziesiątym dziewiątym, na podstawie tego opisu można by sądzić, że zostaniemy wkrótce uraczeni opisem tajnych knowań imperialistów oraz ich walką ze szlachetnymi przedstawicielami Związku Sowieckiego. Zwłaszcza, że już na samym początku Mike Wynn nadmienia, że ma dość wojny i prących do niej przywódców. Lecz, ku mojemu zaskoczeniu, to absolutny koniec politycznych wtrętów, które nie pojawiają się już nigdzie później. Ba, nie ma tu ani jednego oficera radzieckiego, a źli są wyłącznie Niemcy i Włosi. Amerykanie zaś pozostają bohaterami pozytywnymi, z wyjątkiem podwójnej agentki, która ma tylko paszport USA, a po za tym jest Niemką.
Niestety, ten brak propagandy jest jedyną zaletą tej książki. Oprócz tego, jest ona pozycją śmiertelnie nudną i nie zaskakującą. Moja żona, po przeczytaniu jej, powiedziała: „Skoro nawet ja domyślam się od razu zakończenia, to znaczy, że coś tu jest nie tak”. I to prawda, bo właściwie od razu wiadomo, kto jest podwójną agentką i jak się sprawa rozwiąże. Dlatego nie ma sensu przytaczać tu żadnych szczegółów intrygi. I choć to kryminał PRL-owski, to wielbicieli powieści sensu stricto milicyjnej raczej nie zainteresuje.
Ma natomiast inny ciekawy element. Otóż postać głównego bohatera wydaje się być wzorowana na amerykańskich kryminałach z lat czterdziestych, a szczególnie na Philipie Marlowe. Ten sam lekko dekadencki stosunek do życia, dystans do kobiet i specyficzny czarny humor, dla mnie, przyznaję, w ogóle nieśmieszny. Gdyby jednak ta książka nie ukazała się w 1960 roku w serii Kluczyka, to dwadzieścia lat później, w wersji KAW-owskiej, jej autor pewnie zostałby nazwany jakimś Andrew Noisem, a książka mogłaby spokojnie uchodzić za „zagraniczną”.
Podsumowując: wielkich wrażeń nie można się spodziewać po tej lekturze, aczkolwiek pozycja jest do przełknięcia. Mało opisów i sporo dialogów sprawia, że daje się przeczytać. Lecz nic ponadto.
JACEK GETNER