William John Burley – Wycliffe i Beale’owie 111/2024

  • Autor: William John Burley
  • Tytuł: Wycliffe i Beale’owie
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z jamnikiem
  • Rok wydania: 1996
  • Przekład: Urszula Gutowska
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Książką „Wycliffe i Beale’owie” wydawnictwo „Czytelnik” ostatecznie zakończyło serię „Jamnik”; ta powieść to 205. tytuł tej serii, a biorąc pod uwagę to, że 16 książek miało swoje drugie wydania, to można powiedzieć, że po 37 latach licznik „Jamnika” zatrzymał się na liczbie 221. A żeby dokończyć ten liczbowy wątek, to powiem, że „Wycliffe i Beale’owie” to 11. tom liczącej 22 części serii o kornwalijskim nadinspektorze Charlesie Wycliffie autorstwa Williama Johna Burleya (1914 – 2002).

Bunny Newcombe, czterdziestoczteroletni beztroski obibok i abnegat, zostaje zabity strzałem w głowę z bliskiej odległości w swojej zapadającej się chałupinie we wsi Washford; rudera jest splądrowana ale wygląda to tak, jakby chciano stworzyć pozory dokonania rewizji. W rejonie jest zarejestrowany tylko jest pistolet takiego typu z jakiego został zastrzelony Newcombe i należy on do Nicholasa Beale’a, byłego żołnierza, kapitana i syna miejscowego bogacza; podczas wizyty w ich posiadłości okazuje się, że broń została skradziona. We wsi instaluje się policyjna przyczepa, a śledztwo nadzoruje nadinspektor Charles Wycliffe; dowiaduje się on, że Newcombe swego czasu interesował tym, skąd można otrzymać własną metrykę. Wkrótce zostają znalezione zwłoki identycznie zamordowanej Ruby Price, emerytowanej pielęgniarki i niemalże legendarnej akuszerki; atmosfera we wsi niebezpiecznie się więc zagęszcza.

To niczym specjalnym się nie wyróżniająca książka – śledztwo się toczy, nadinspektor przesłuchuje, akcja sobie płynie ale rozwiązanie jest łatwe do przewidzenia i niczym nie zaskakuje. Ciekawsze wydaje mi się to, co dzieje się wokół tego śledztwa – i tu już wyraźnie widzimy, że autor był zafascynowany postacią komisarza Maigreta, o czym zresztą można przeczytać na internetowej stronie mu poświęconej. Widać to w postaci samego Wycliffe’a: pod wpływem wiejskiej atmosfery wspomina swoje dzieciństwo, często pali fajkę oraz ma wyrozumiałą i troskliwą żonę; poza tym w ostatnim czasie nie przyjął nominacji na stanowisko zastępcy okręgowego komendanta policji, gdyż funkcja ta obciążyłaby go zajęciami natury administracyjnej, których nie cierpiał – Maigret też w pewnym momencie otrzymał podobną propozycję. Intrygująca jest też otoczka tej historii – dzieje się ona w małej społeczności gdzie „prawdopodobnie dla całej wsi nie tyle liczyły się fakty, ile to, w co chcieli wierzyć”; z drugiej strony mamy posiadłość Simona Beale’a w której jedna z postaci mówi: „my żyjemy na powierzchni i staramy się nie myśleć, co jest pod spodem”. Książka powstała w 1983 roku i mamy w niej „zwykłe” morderstwa; nadinspektor Wycliffe zastanawia się „czy chodzi o abstrakcyjnego zabójcę, psychopatę, czy też zabójcę z motywem dającym się racjonalnie uzasadnić” – czas pokaże, że dopiero przyjdą kryminały w których racje morderców będą rozkładane na czynniki pierwsze, będzie analizowane ich dzieciństwo, a ich motywacje będą budziły współczucie. Całość sprawia wrażenie dobrego, solidnego rzemiosła, które dobrze się czyta ale na dłużej w pamięci nie pozostaje – krzywdy nie robi, więc można przeczytać ale przymusu nie ma.