Wernic Wiesław – Szeryf z Fort Benton 43/2024

  • Autor: Wernic Wiesław
  • Tytuł: Szeryf z Fort Benton (tom nr 2)
  • Wydawnictwo: Siedmioróg
  • Seria: Doktor Jan i Karol Gordon
  • Rok wydania: 2022
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Sheriff = Shire reeve, czyli główny sędzia w hrabstwie
„Szeryf z Fort Benton” pod względem chronologii wydań jest 2 pozycją w serii, a chronologii akcji – 5. Pierwsze jej wydanie miało miejsce w roku 1966. To właśnie ta powieść Wernica doczekała się największej liczby tłumaczeń na inne języki. Ukazała się po czesku, słowacku, rumuńsku i niemiecku. Książka liczy 280 stron, a cena naklejkowa to 31,50 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się w USA, na terenie stanów: Wisconsin i Montana, w latach 1881-1882.

Na wstępie powieści doktor Jan streścił swoją pierwszą traperską przygodę, opisaną w książce  „Tropy wiodą przez prerię”.  Na jej zakończenie otrzymał od swojego przyjaciela – Karola Gordona, w dowód wdzięczności za osiągnięte „wyniki”, woreczek ze złotem. Jednak w czasie drogi do domu, w pociągu do Milwaukee, woreczek ten został mu skradziony. W niezwykłych okolicznościach odzyskał go, podróżujący tym samym pociągiem, szeryf z Fort Benton – Vincent Irvin. Jan, po odzyskaniu złota, zaprosił go do swojego mieszkania w gościnę. Następnego dnia, właśnie w mieszkaniu Jana, Irvin zaaresztował jednego z pacjentów doktora. Był to młody, bo 18-letni, Jim Hawkins, podejrzewany o morderstwo, który zarzekał się, że jest zupełnie niewinny. Doktor zbulwersował tym, że szeryf ośmielił się zatrzymać jego pacjenta, na dodatek w jego gabinecie. Jednak działając wspólnie, choć nie w porozumieniu, Jan i Irvin, doprowadzili do ucieczki Hawkinsa z mieszkania (?!)
Ofiarą zabójstwa, które zarzucano chłopakowi, był Jim Brighton z Fort Benton, finałowy  rywal Hawkinsa w turnieju strzeleckim, którego zwycięzca otrzymywał dwa srebrne colty. Rozgrywka zakończyła się, mimo dogrywek, remisem i każdy z Jimów dostał jednego colta. Następnego dnia znaleziono przy ścieżce zwłoki Brightona, który został zastrzelony. Miał on przy sobie srebrnego colta. Drugi taki rewolwer leżał nieopodal. Hawkins widząc, że stał się jedynym podejrzanym, postanowił uciec z miasta. Wcześniej jednak udał się na miejsce zbrodni, gdzie znalazł sygnet z inicjałami „CB”. Takie inicjały nosił przyjaciel zabitego – Cyrus Rothcliff …
Akcja toczy się przede wszystkim na prerii, więc warto i o niej napisać parę słów. „Preria nie jest bynajmniej jednolitym, trawiastym stepem. Obfituje w części nieurodzajne, na poły bezwodne pustynie (…) Preria, zwłaszcza kanadyjska, nie jest również gładką powierzchnią. Przecina ją duża ilość parowów, którymi płyną strumienie (…) Szeroki doliny, wypłukane przez wody, porosłe są dookoła drzewami.” Spośród zwierząt na prerii można było spotkać: szare niedźwiedzie (grizzly), a także czarne i brunatne, pumy, kojoty, antylopy, króliki, borsuki, świstaki, bobry, indyki, pieski preriowe, rzadziej – mustangi (potomkowie koni przywieziony w XVI wieku z Europy do Meksyku), bizony i orły przednie.
Powieść ma wszystkie cechy charakterystyczne dla całej sagi traperskiej Wernica. Tak więc jest tu kilka opowiadań, których narratorami są główni bohaterowie. Jest grono „żelaznych” postaci, a więc: traper Karol Gordon, Indianie – Wysoki Orzeł i Czerwona Chmura, poszukiwacz złóż – Piotr Carr, czyli Czarny Piotr, a także sierżant Gary Mitchell z Kanadyjskiej Królewskiej Konnej Policji. Są nieodłączne elementy fabuły takie jak właśnie KKK Policja czy Kompania Zatoki Hudsona, a także liczne nazwy plemion indiańskich (w tym przypadku: Huroni, Assiniboini, Szoszoni, Kri, Czarne Stopy, Dakota, Odżibweje, Kutenaje, Irokezi, Pawnisi, Czejeni, Apacze i Komancze; Indianie noszą następujące imiona: Siedzący Niedźwiedź, Czarna Puma, Skrzydło Jastrzębia, Bawola Głowa). Stałym elementem jest też to, że nasi bohaterowie jednym razem łapią, a innym są łapani, i tak w kółko.
No i co dla nas ważne – jest „filozofia przestępczości”: „Ci, których muszę chwytać, to najczęściej jednak ofiary losu, jak to się mówi, własnego temperamentu, często braku wychowania i jakiegokolwiek wykształcenia”. „Szeryf jest przede wszystkim po to, aby ludziom zapewnić spokój i wolność od ucisku, od terroru, od przemocy”. „Co wart jest szeryf niepotrafiący bez użycia broni schwytać przestępcy, tak aby schwytany był w stanie zeznawać przed sędzią? Sędzia bowiem zawsze znajdzie czas na dokładniejsze zbadanie przyczyn, skutków i słuszności oskarżenia”. „Szeryf nie może działać sam. Nie może być samotny. To nie jest zgodne z jego rolą. Przecież został wybrany przez mieszkańców, którzy mu zaufali, a więc i on musi im ufać i oczekiwać od nich pomocy. Chociażby w działaniu czy zbieraniu informacji”.
Pojawił się również – choć u Wernica to akurat nie jest normą – mój „ulubiony” błąd: „Wycofał się do tyłu”.
Sagę traperską Wernica wznowiło Wydawnictwo „Siedmioróg”. Jest to o tyle pożyteczne, że teraz już wszystkie okładki tej serii mają jednakową szatę graficzną. Spośród pierwszych wydań dwie okładki – nie wiedzieć czemu – były w innym stylu niż pozostałe. Było to w książkach: „Łapacz z Sacramento” i „Gwiazda trapera”. Zatrudniony przez „Siedmioróg” ilustrator narysował okładki do tych dwóch powieści od nowa, ale zachowując styl, w jakim Stanisław Rozwadowski stworzył pozostałe okładki tego cyklu.
Jednak „Szeryfa z Fort Benton” zakupiłem w wydaniu „Siedmiorogu” z innego powodu. Chciałem zobaczyć, czy tekst nosił ślady przeróbek w kwestii poprawności „politycznej”. Jednak nic tu się nie zmieniło; w dalszym ciągu występują w książce „czerwonoskórzy”, a nie rdzenni Amerykanie,  i „blade twarze”, czyli potomkowie Europejczyków. Zmiany są w innej sferze. Otóż „czerwone kurty”, czyli kanadyjska Policja, zostały zastąpione bardziej współczesnymi językowo „czerwonymi kurtkami” (przypominam, że kawaleria USA, i ogólnie ich wojsko, było nazywane „niebieskimi kurtkami”). No i co najdziwniejsze: Czerwona Chmura nie jest już indiańskim czarownikiem, czy szamanem, ale … czarodziejem.
A jak sama akcja? Jest dynamiczna i z licznymi zwrotami. W książce występują dwa wątki śledcze: jeden to ten, który przedstawiłem, a drugi związany jest z pierwszym tomem sagi. Oba są ciekawe. W przypadku pierwszego z nich, czynności wykrywcze prowadzone są niczym w czystym kryminale. To chyba najlepsza z powieści Wernica, spośród tych, które do tej pory czytałem, a było ich siedem, z czego pięć zrecenzowałem (te dwie niezrecenzowane to: „Płomień w Oklahomie” i „Słońce Arizony”, co do których nie miałem przekonania, by ich recenzje umieszczać w naszym Klubie). Zdążyłem się już jednak zorientować, że kolejne powieści tego autora, to jest: „Łapacz z Sacramento” (głównym bohaterem jest tu szeryf z Fort Benton), „Colorado” i „W Nowej Funlandii” zawierają solidne wątki kryminalne. Książki te zakupiłem i są już do mnie w drodze. Tak więc kolejne moje recenzje pozycji z dorobku Wiesława Wernica są tylko kwestią czasu. Rzekłem!