- Autor: Wernic Wiesław
- Tytuł: Old Gray (tom nr 14)
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Doktor Jan i Karol Gordon
- Rok wydania: 1978
- Nakład: 40320
- Recenzent: Robert Żebrowski
Wcale nie tak dawno temu na Dzikim Zachodzie
„Old Gray” pod względem chronologii wydań jest 14 pozycją w serii, a chronologii akcji – 13. Liczy 294 strony, a cena okładkowa to 30 zł.
Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się w roku w 1889 w amerykańskiej Montanie i kanadyjskiej Albercie, a także przez chwilę w Milwaukee w amerykańskim stanie Wisconsin.
Działo się to w czasach, gdy na preriach Stanów Zjednoczonych i Kanady, nie toczyły się już walki bladych twarzy z czerwonoskórymi. Dalej jednak przemierzali je westmani, traperzy, tropiciele, greenhorni, eksploratorzy, a także złodzieje, rabusie i mordercy. Przestępców tych tropiły przede wszystkim „czerwone kurty”, czyli patrole kanadyjskiej Konnej Policji.
Doktor Jan „Orle Pióro” (rocznik 1851) i traper Karol Gordon „Wielki Bóbr” (niewiele starszy od tamtego), jak to mieli raz do roku w zwyczaju, wyruszyli na prerię, by polować na zwierzęta i pozyskiwać ich skory oraz futra. Ich droga przecięła się ze szlakiem, którym podążał słynny, choć bardzo tajemniczy traper Old Gray, zwany też Siwowłosym. Tropił on – już od wielu lat – zabójcę swoich przyjaciół – młodego małżeństwa białego i Indianki. Jan i Karol spotkali też funkcjonariusza Konnej Policji – porucznika Garry’ego Mitchella. Ten zaś poszukiwał sprawcy niedawnego napadu na pociąg linii „Pacyfik”, która w roku 1869 połączyła Atlantyk z Pacyfikiem. Do dwójki naszych bohaterów dołączył ich znajomy, jeden z wodzów Czarnych Stóp – Wysoki Orzeł. W czasie jednego z polowań znaleźli oni zwłoki jakiegoś westmana, któremu ktoś strzelił w plecy. W niedługo potem ujawnili jeszcze jedno morderstwo. Postanowili przeprowadzić swoje śledztwo w tych sprawach i ruszyli tropem zabójcy.
Poza wątkami kryminalnymi, autor wplótł też do powieści kilka opowiadań jej bohaterów o ciekawych wydarzeniach z przeszłości, np. o sprawie szeregu napadów na dyliżansy pod koniec lat 70. XIX wieku i o tym jak wytropiono ich sprawcę.
Pojawiły się też elementy filozofii przestępczości:
– „Żaden z nich nie uniknie sprawiedliwości. Uda się sto razy, wpadnie za sto pierwszą próbą rabunku czy oszustwa. Dlaczego? Bo takich ludzi rozzuchwala początkowe powodzenie i coraz bardziej lekceważą grożące im niebezpieczeństwa.”
– „W ostatecznym rachunku żadne przestępstwo się nie opłaca.”
– „Dlaczego je popełniają? Z mnóstwa przyczyn, a jedną z nich jest żądza przygód. Im bardzie ryzykownych, tym bardziej upragnionych.”
Z Amerykanizmów mamy: Narodową Agencję Wywiadowczą Allana Pinkertona (założoną w USA w roku 1850r., która zajmowała się ściganiem przestępców), a także Kompanię Zatoki Hudsona (przedsiębiorstwo handlowe).
Choć książka ta nie należy do topowych części sagi traperskiej Wernica, to jest jednak jest całkiem porządna. Wątki kryminalne w niej są ciekawe, a „śledztwa” pogmatwane. Niestety doktor Jan w kilku przypadkach okazał się gapą i nie umiał powiązać ze sobą ważnych faktów. Od czego jednak ma się przyjaciół …
A mnie nurtuje pytanie: czy wśród westernów napisanych przez innych niż Wernic, Yacta-Oya, Bahdaj i Kostecki polskich autorów doby PRL, były takie, które zawierały w sobie czyste wątki kryminalne? Trudno mi na to odpowiedzieć. Na pewno jednak warto poszukać ich wśród twórczości Szklarskiego („Tomek na wojennej ścieżce”?), Okonia („Przełęcz grozy”?), czy Sath-Okha („Fort nad Athabaską”?). Warto dotrzeć też i sprawdzić przedwojenne polskie westerny, takie jak: „Łowcy przygód” Marlicza, czy „Krwawy szlak pogranicza” Kosteckiego, a raczej Wanda, no i dwa niezrecenzowane jeszcze powojenne tego ostatniego tj. „Żółtodziób” i „Niesamowita farma”.