Pagaczewski Stanisław – Opowieści znad granic 147/2024

  • Autor: Pagaczewski Stanisław
  • Tytuł: Opowieści znad granic
  • Wydawca: MON
  • Rok wydania: 1963
  • Nakład: 8250
  • Recenzent: Robert Żebrowski

„Ręce do góry! Tu służba graniczna!”, czyli profesor Gąbka i zielone otoki

Stanisław Pagaczewski (1916-1984) znany jest nam przede wszystkim z szpiegowsko-sensacyjno-przygodowo-podróżniczej czteroczęściowej (!) trylogii „Przygody profesora Baltazara Gąbki”: „Porwanie Baltazara Gąbki” (1966), „Misja Baltazara Gąbki” (1975) i „Gąbka i latające talerze” (1979), dopełnionych przez „Przygodę na Rodos” (1982).

Recenzowana pozycja liczy 179 stron, a jej cena okładkowa to 9 zł.

Akcja toczy się w latach 1945-1962, w rejonach przygranicznych (ale oczywiście bez tych położonych przy granicy z ZSRR), a więc na Rzeszowszczyźnie i Lubelszczyźnie, Pomorzu Gdańskim i Zachodnim, a także nad Odrą i Nysą.

Z jednej strony mamy WOP wspomagany przez LWP, KBW, MO, ORMO, UB, Koła Młodzieży Wojskowej, a nawet drużyny harcerskie. Z drugiej zaś UPA, „Wilkołaki”, AK, i NSZ (z takimi postaciami jak „Ogień”, „Sztubak” i „Zemsta”), a także przemytników, szabrowników, dezerterów, bandytów, szpiegów i dywersantów, a nawet samozwańczych „ziemian” zorganizowanych w „dzikie spółdzielnie”. Mamy też kanały przerzutowe takie jak: „Rakieta”, „Frigg”, „Fala” i „Hydra” oraz związane z nimi „przedsiębiorstwa kanalizacyjne”, czyli „biura nielegalnych podróży”. Wymienionych (odwiedzonych przez autora) zostało wiele strażnic wopowskich [warto wiedzieć, że w maju 1946 roku istniało ich 249, a dwa lata później – 255].

Pagaczewski w sposób wysoce precyzyjny określił „klientów” WOP w ramach „eksportu wewnętrznego”: „W latach 1948-1949 przez Gdynię i Gdańsk wiódł także główny szlak nielegalnej emigracji Żydów, dążących do niedawno utworzonego Izraela. Uciekali także skompromitowani działacze podziemia politycznego i gospodarczego, dowódcy band rozbitych przez UB i MO oraz agenci obcych wywiadów. Wśród ludzi pragnących opuścić Polskę byli także liczni eks-ziemianie i eks-przemysłowcy, a także wszelkiego rodzaju „niebieskie ptaki”, pociągnięte mirażem łatwego życia i barwnymi wizjami zachodniej propagandy. Byli także ludzie, nie mogący znaleźć sobie miejsca w nowej rzeczywistości (…) Byli wreszcie i tacy, którzy padli ofiarą wyrafinowanych kanciarzy”. „Szczególną kategorię przestępców granicznych stanowią ludzie nienormalni, często będący zbiegami z zakładów dla nerwowo i psychicznie chorych”.

Autor zawarł też istotne informacje dotyczące handlu wymiennego pomiędzy przedstawicielami bratnich państw obozu socjalistycznego. I tak np. z Czechosłowacji przynoszono buty, zegarki, pieprz, zamki błyskawiczne, igły do maszyn oraz szelak (odmiana żywicy). „”Heniek” handlował z Berlinem. W pierwszym rzędzie „eksportował” słoninę, kiełbasę i amerykańskie papierosy (…) Świeżo paloną kawę wożono do Berlina [pięciotonową ciężarówką „Saurer”] wraz z polską wódką, zamieniając je m.in. na samochody, płaszcze igielitowe, żyletki, igły lub kamyki do zapalniczek”.

Pagaczewski przedstawił wiele ciekawych historii, a wśród nich m.in. sprawę tzw. „czterech z morza”, która miała miejsce w maju 1952 roku, w okolicach Łeby, kiedy to morską granicę przerwało czterech dywersantów, posługujących się gumowym pontonem. W pościgu za nimi brały udział jednostki WOP, KBW, MO, UB, marynarka wojenna i wojska pancerne, a akcja trwała przez trzy dni. Poszukiwało ich 2394 ludzi, a użyto do tego 80 samochodów, które zużyły łącznie 12 tysięcy litrów paliwa. Bardzo interesującym wydarzeniami było też wysłanie Koszalińskiej Grupy Manewrowej IV Bałtyckiego Oddziału WOP – pod koniec 1946 roku – w Bieszczady do walk z UPA, a także rozprawa z banderowcami aż na Dolnym Śląsku. w lesie jazienieckim na południe od Wałbrzycha w początkach 1948 roku.

Książka, stanowiąca zbiór niezatytułowanych opowiadań w formie reportaży połączonych z gawędami, jest dość ciekawa, bardzo lekka w odbiorze i nierzadko humorystyczna. Nie powinno to jednak zmylić czytelnika, że jej autorem jest pierwszy lepszy dziennikarz, gdyż w niektórych opisach widać rękę wprawnego już literata. Warto po nią sięgnąć, do czego zachęcam sympatyków powieści milicyjnej w szerszym zakresie, czyli powieści mundurowej.

PRL-ogizmy: „Dumą Władysławowa jest obszerny, nowoczesny Dom Rybaka, widoczny z dala dzięki wysokiej wieży. Mieści się w nim hotel z restauracją, kawiarnią i dancingiem, sala teatralna, klub z telewizorem i czasopismami, łaźnia oraz gabinet do fizykoterapii”, a ponadto kawiarnia „Alga” w Sopocie przy ul. Bohaterów Monte Cassino 60 (kombinatem gastronomicznym, czy też pawilonem rozrywkowym została dopiero w roku 1965), no i nieśmiertelne wśród formacji mundurowych papierosy „Sporty”.