Niziurski Edmund – Fałszywy trop 50/2024

  • Autor: Niziurski Edmund
  • Tytuł: Fałszywy trop (w: Jutro klasówka)
  • Wydawnictwo: Śląsk
  • Rok wydania: 1970
  • Nakład: 40140
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Niebieskie chusty, zielone mundury i czarne charaktery

Wydana w roku 1966 książka „Jutro klasówka” zawierała trzy opowiadania Edmunda Niziurskiego: tytułowe (z cyklu o Niekłaju), „Afera w „Złotym Plastrze”” oraz „Wyspa Strachowica”. Drugie (1970 rok) i kolejne wydania tej antologii zostały wzbogacone o dwa inne opowiadania tj. „Wielka heca” i „Fałszywy trop”. Posiadany przez mnie egzemplarz (okładka pierwsza z lewej) liczy 270 stron, a jego cena okładkowa to 25 zł.

„Fałszywy trop” ma już dwie recenzje w naszym Klubie. Pierwsza z nich dotyczy książki wydanej w roku 1962, a druga książki z roku 1998. Ta druga pozycja jest uwspółcześnieniem pierwszej (np. zamiast WOP jest Straż Graniczna). Po cóż więc kolejna recenzja? Z jednego powodu: podejrzewam, że opowiadanie, liczące 30 stron, które znalazło się w zbiorze z roku 1970 też może różnić się od pierwowzoru. Jednak jednoznacznie to stwierdzę, dopiero wtedy, kiedy ten pierwowzór nabędę.

Akcja toczy się w okolicach wsi Żernowo (prawdopodobnie chodzi o Żarnowo Szczecińskie położone w powiecie goleniowskim), w latach 50. lub 60.

W czasie gry w podchody, dwaj harcerze z kolonii harcerskiej mieszczącej się w dawnej leśniczówce położonej w odległości czterech kilometrów od PGR Żernowo – Kuba Babas ps. Biszkopt i Jęczyk – poszli fałszywym tropem, specjalnie zrobionym przez uciekającą grupę różowych. Kiedy już przebyli kilka kilometrów, nagle usłyszeli trzy strzały. „Co to było? Kto strzelał? Wopista … czy jakiś myśliwy … A może przestępca graniczny?” Okazało się, że w pobliżu przebywało dwóch mężczyzn: Łysy i Czarny. Strzelał pierwszy z nich, bo wydawało mu się, że ujrzał zielone mundury WOP-u. Okazało się, że w pudełku z landrynami mieli schowany jakiś niewielki metalowy przedmiot. Łysy „poruszył małym kółeczkiem z boku mechanizmu … i wtedy na parę sekund maszynka jakby ożyła … wszystkie jej części, maleńkie wałeczki, kółka, tryby, zaworki poruszyły się …”.

Jęczyk bez żadnych wątpliwości stwierdził, że to szpieg. Babas zaś zidentyfikował przedmiot: „Ukradli model nowego silnika … Widziałem podobny na fotografii w Płomyku [!!!, warto dodać, że to właśnie w tej gazecie w roku 1960 Niziurski opublikował opowiadanie „Biała Noga i chłopak z Targówka”]. To jakiś nowy wynalazek. Silnik z wirującym tłokiem z fabryki w Niekłaju, Przewrót w przemyśle motoryzacyjnym”. Później wyszło na jaw, że poza modelem silnika, mieli też przy sobie próbki nowych cennych związków chemicznych, a także mikrofilmowe zdjęcia dokumentacji technicznej tych wynalazków. Zajęci rozmową chłopcy stracili czujność i wpadli w ręce przestępców. Ci, wykorzystując chustę Jęczyka i posiadany przez Babasa straszak, sporządzili fałszywy trop dla WOP-u. Nie zorientowali się, że Biszkopt zdążył jeszcze wcisnąć do magazynka straszaka nitkę i dębowy liść. Faceci ruszyli w dalszą drogę, zmierzając w stronę morza i zabierając ze sobą skrępowanych chłopców.

Meldunek o strzałach oraz znalezieniu starszaka i chusty, przyjął od wysłanego patrolu dowódca strażnicy WOP – podporucznik Groźniak. Bardzo zaintrygował go fakt, że w magazynku nie było naboi, ale liść i nitka. Do pomocy w rozwikłaniu tej zagadki wezwał pogrążonego do tej pory we śnie sierżanta Pieczabę. Ten po kilku kubłach wody, na własny wniosek, wylanej na jego głowę, oraz po długim skupianiu się i intensywnym myśleniu, wspomaganym masażem czaszki, bezbłędnie odgadł, co i gdzie się zdarzyło.

W czasie drogi harcerze próbowali zastosować wobec typów podstępy psychologiczne. A to słyszeli trąbkę leśniczego, a to wspomnieli o ćwiczeniach nad morzem wojsk desantowo-spadochronowych, specjalnej akcji kombinowanej brygady wojsk wewnętrznych i ostrym pogotowiu oraz wzmożonych patrolach WOP nad samym brzegiem. Skuteczną pomoc przyniosła im dopiero … natura, a mianowicie dziki i osty. Wopiści zaś dopełnił reszty.

Ciekawe cytaty:

Drużynowy: „Na cześć wopistów, którzy czuwają, by wróg nie naruszył naszych granic i żebyśmy mogli wszyscy spokojnie pracować, uczyć się i bawić, na cześć naszego Wojska Ochrony Pogranicza, trzy razy: czuwaj!”

Dowódca WOP o młodych bohaterach: „Ujawnił się w nich prawdziwy talent wopowski, bo potrafili w każdej sytuacji zachować się mądrze i rozważnie, a jednocześnie bohatersko. Pomysł z nitką nazwał fortelem godnym kontrwywiadu, a straszenie przestępców w czasie ostatniego marszu przez gąszcza – nokautem psychologicznym”.

Broń, którą posługiwali się szpiedzy, to pistolet (dużych rozmiarów) Mauser, kaliber 9 (nie ma wątpliwości, że chodzi o typ C96, którego od roku 1966 używał … Janek Kos). Co ciekawe, w wydaniu opowiadania z roku 1998 pistolet pojawia się z błędną nazwą – Mauzer. A jak było w pierwowzorze?

„Fałszywy trop” to jak dla mnie topowe opowiadanie Edmunda Niziurskiego, tym bardziej, że możemy je zakwalifikować do „milicyjniaków” – tych w wersji wopowskiej oczywiście.