- Autor: Krupka Władysław
- Tytuł: Porwanie
- Wydawnictwo: Sport i Turystyka
- Seria: Kapitan Żbik
- Rok wydania: 1971
- Nakład: 100 000
- Recenzent: Robert Żebrowski
„Moje gratulacje, panie … kapitanie polskiej milicji”, czyli o tym co zdarzyło się na Węgrzech, w Rumunii, Czechosłowacji i Austrii
„Porwanie” to 13 „kolorowy zeszyt” w komiksowej serii „Kapitan Żbik”, a także czwarta część „pentalogii bałkańskiej” (wcześniejsze to „Zapalniczka z pozytywką”, „Spotkanie w „Kukerite””, „Podwójny mat”, a kolejna i ostatnia zarazem to „Błękitna serpentyna”). Autorem scenariusza jest Władysław Krupka, a rysunków Grzegorz Rosiński. Komiks liczy 32 strony. Powstał w roku 1971 i w tym samym roku został wydany. Kolejne wydania miały w miejsce w latach 1974 i 2019.
Akcja toczy się na Węgrzech (Budapeszt, Sopren), w Rumunii (Bukareszt), Czechosłowacji (Praga) i Austrii (Wiedeń), pod koniec lat 60.
Żbik razem z porucznik Marzeną rozpracowywał w Budapeszcie szajkę przemytników złota. Kolejny trop prowadził do Bukaresztu, dokąd oboje się udali. Tam pani porucznik została podstawiona w miejsce zatrzymanej łączniczki grupy przemytniczej. Tymczasem Żbik został porwany …
Okładka, która zdobi „Porwanie”, w mojej ocenie jest najładniejszą, jaka ukazała się w całej serii przygód Żbika. Przedstawia ona kapitana uciekającego z samolotu na lotnisku w Wiedniu. Jest ona bardzo prosta, ale dynamiczna i tajemnicza, przypominająca sceny z amerykańskich filmów sensacyjnych.
A sam komiks? Całkiem, całkiem. Sebastian Chosiński w swojej książce „Teczka personalna. O komiksie Kapitan Żbik” stwierdził, że scenarzyście przytrafiła się rażąca wpadka. „Jakże bowiem porywacze nie zorientowali się, że w wielkim wiklinowym koszu, do którego wcześniej zapakowali ciało nieprzytomnego Żbika (narzekając przy tym, że jest „ciężki jak ołów”), nikogo nie ma?” Przyznam się, że i ja tak samo początkowo pomyślałem. Postanowiłem jednak jeszcze raz przeanalizować kilka kadrów. Porywacze kosz z kapitanem nadali jako bagaż w samolocie. W czasie lotu porwanego uwolniła stewardesa. Jednak porywacze nie mogli wiedzieć, że ponownie zamknięty kosz jest lekki, a przez to pusty, bo do ich busa wstawili go nie oni sami, ale bagażowi z wiedeńskiego lotniska (to ci na rysunku, ubrani w niebieskie mundury)!
PRL-ogizmy, a raczej soclogizmy: węgierskie linie lotnicze „Malev” (działały w latach 1946-2012, samochody – Warszawa, Mercedes W108 (wersja amerykańska), VW Transporter I – T1 („Bulli”), Citroen DS (wersja produkowana od roku 1967, używany przez węgierską służbę obserwacyjną, a wcześniej – w wersji z wysuwanymi skrzydłami – przez … Fantomasa), Citroen 2CV („Kaczka”, takim pojazdem wożony był Ludovic Cruchot, czyli Żandarm z Saint-Tropez).