- Autor: Babecki K.
- Tytuł: Wilcze imperium
- Wydawnictwo: KAW
- Rok wydania: 1987
- Nakład: 100350
- Recenzent: Robert Żebrowski
Wilk w owczej skórze niczym lis w kurniku
Naprawdę bardzo dużo zeszytów komiksowych wydanych w PRL-u, autorstwa naszych rodaków, przeczytałem, zarówno w dzieciństwie jak i w wieku dojrzałym. W gronie tych, których nie przeczytałem był aż do dziś komiks „Wilcze imperium” stworzony na podstawie powieści „Wilk” (niezrecenzowanej do tej pory) autorstwa – mojego ulubionego – Tadeusza Kosteckiego. To, że ten „kolorowy zeszyt” wcześniej omijałem wynika z tego, że po pierwsze nie skojarzyłem, że może to być adaptacja książki Krystyna T. Wanda, a po drugie do czytania nie zachęciła mnie jego okładka z zamaskowaną twarzą w stylu Zorro.
Autorem scenariusza jest K. Babecki, czyli Andrzej Białoszycki, a rysunków Andrzej Olaf Nowakowski. Komiks liczy 24 strony, a jego cena okładkowa to 130 zł.
Akcja toczy się na Alasce, w roku 1925 (wówczas to miała miejsce epidemia w Nome).
W okolicach Fairbanks, położonego w środkowej Alasce, działała banda „Wilka” dokonująca napadów rabunkowych z bronią w ręku. Kiedy w wyniku kolejnego napadu obrabowała ona wagon pocztowy z przesyłką 60 tysięcy dolarów, w komisariacie policji w Fairbanks się zagotowało. Inspektor Dafter, pracujący pod nadzorem prokuratora Wilmersa, wziął się ostrzej do pracy. Wynikiem tego było wytypowanie osoby podejrzanej o kierowanie bandą, czyli „Wilka”. Podejrzenie padło na Larry’ego Fossa – przykładnego obywatela miasta, zakochanego w Belli – córce dyrektora Mortona. Okazało się, że ilekroć dochodziło w okolicy do napadów, Foss w tym czasie zawsze przebywał poza domem.
Do pomocy Dafterowi, gubernator Alaski skierował nowojorskiego prywatnego detektywa – Clifftona. Ten, oczywiście nie zdradzając powodu swojego przybycia, zamieszkał w domu Fossa, z którym znał się z czasów szkolnych. W toku niejawnego przeszukania pokoju gospodarza, detektyw odnalazł elementy służące do ucharakteryzowania twarzy. W niedługo potem banda dokonała napadu na uczestników balu dobroczynnego, rabując kobietom ich kosztowności. Na balu tym była też Bella, która, mimo tego, że „Wilk” miał na twarzy maskę, rozpoznała go po oczach, choć nikomu nie podała jego tożsamości. Wkrótce na stałe wyjechała z miasta. Śledztwo toczyło się dalej, ale niedługo po wyjeździe panny Morton doszło do zabójstwa …
Trzeba przyznać, że scenariusz komiksu jest świetny. Dużo się dzieje, w miarę logicznie jest to poukładane, no i zakończenie jest zaskakujące. Niezłe są też rysunki, bardzo staranne i idealnie komponujące się z retro-klimatem komiksu. Naprawdę warto tę pozycję przeczytać, a dla fanów Tadeusza Kosteckiego jest to wręcz obowiązkiem. A ja już szykuję się do przeczytania i zrecenzowania całej trylogii „Wilka”, co od miesięcy odkładałem. Komiks jednak bardzo mnie do tego zachęcił.