Alfred Hitchcock – Tajemnica zielonego ducha 182/2024

  • Autor: Alfred Hitchcock
  • Tytuł: Tajemnica zielonego ducha (The mystery of the Green Ghost) (tom 4)
  • Wydawnictwo: Oficyna Cracovia
  • Rok wydania: 1991
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Ochotnicy Młodzieżowej Służby Policyjnej

Według mnie są trzy powody, dla których warto zrecenzować tę pozycję. Po pierwsze: za dużo „hitchcocków” zrecenzowanych nie mamy, po drugie: autorem książki wcale nie jest Hitchcock, po trzecie: jest pretekst by przedstawić mało znane wydawnictwo.

Rozwinięty tytuł recenzowanej pozycji brzmi: „Alfred Hitchcock: Trzej Detektywi i tajemnica zielonego ducha”. W ogóle cały cykl powieściowy „Trzej detektywi” jest jedynie przez Hitchcocka sygnowany, a faktycznych autorów poszczególnych 43 tomów jest wielu. W „Tajemnicy …” pan Alfred napisał jedynie – trzeba jednak przyznać, że dość wartościowy – wstęp: pt. „Ostrzegam czytelnika” (brzmi tak jak tytuł kryminału Cartera Dicksona, z tym że u niego są jeszcze trzy kropki na końcu), a faktycznym autorem jest ten, który występuje na drugiej kartce w sformułowaniu: „…opowiedziana przez Roberta Arthura”. Pisarz ten żył w latach 1909-1969, używał pseudonimu Andy Chandler i na polu zawodowym był mocno związany a Hitchcockiem (1899-1980).

Oficyna Cracovia jest mało znanym wydawnictwem, które rozpoczęło działalność w roku 1989, a szczyt swych możliwości osiągnęło na początku lat 90. Spośród kilkudziesięciu książek tej oficyny najbardziej znana jest chyba „Biały kapitan” Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego.

Recenzowana pozycja ta liczy 139 stron, a jej cena naklejkowa to 7000 zł. Po raz pierwszy wydano ją w USA w roku 1965.

Akcja toczy się w miasteczku Rocky Beach (niedaleko Hollywood), osadzie Verdant Valley i w San Francisco, w stanie Kalifornia w USA, trudno jednak określić kiedy (prawdopodobnie w latach 60.)

Trzech nastolatków (przy okazji mówiąc – znajomych pana Alfreda Hitchcocka): Jupiter Jones (detektyw naczelny, grubasek o błyskotliwej inteligencji, czyli „umysłowy”), Bob Andrews (archiwum i ekspertyzy, prowadzący dokumentację, wykonujący ekspertyzy i szperający w miejscowej bibliotece, czyli „techniczny”) i Pete Crenshaw (drugi detektyw, wysoki i muskularny, kierowany do zadań specjalnych, czyli „fizyczny”) założyli firmę „Trzej Detektywi”, której dewiza brzmiała; „Badamy wszystko”, a jej godłem były: „???”, oznaczające nie rozwiązane tajemnice, zagadki bez odpowiedzi i sekretne sprawy, które należy wyjaśnić. Ich biuro usytuowane było na terenie złomowiska należącego do wujka Jupitera, a mieściło się w uszkodzonej dziewięciometrowej przyczepie kempingowej, w celu zamaskowania otoczonej stosami odpadów. Ta Kwatera Główna detektywów wyposażona była w małe laboratorium, ciemnię fotograficzną, biurko, maszynę do pisania, telefon, magnetofon oraz wiele książek i informatorów.

Przy okazji zwiedzania opuszczonego domu przeznaczonego do rozbiórki, Bob i Pete usłyszeli niepokojące wycia, brzmiące niczym skarga upiora. W niedługo potem ujrzeli tam snującą się (bez zostawiania śladów na podłodze) zielonkawą widmową postać. Podejrzewali, że jest to duch zmarłego w tym domu, pół wieku wcześniej, w wyniku nieszczęśliwego wypadku (?) jego właściciela Mathiasa Greena [należy zauważyć, że kolor ducha w pełni wiązał się z nazwiskiem nieboszczyka]. Jednak nie tylko oni widzieli to „spektrum”, gdyż duch błąkał się mieście i dopiero na cmentarzu Green Hill [tym razem Zielone jest Wzgórze] , przy grobie M.G. zapadł się pod ziemię. I właśnie na cmentarzu zobaczył go szef miejscowej policji – sierżant Samuel Reynolds, który wcześniej nie dawał wiary opowieściom mieszkańców Rocky Beach.

Parę słów o Mathiasie. Był on niegdyś szyprem na statku handlowym pływającym do Chin. Wpadł tam jednak w jakieś tarapaty i uciekł stamtąd do kraju w towarzystwie jakiejś chińskiej arystokratki, no i oczywiście z całą czeredą jej służby. Pobudował ogromny dom, gdzie wszyscy zamieszkali. Któregoś dnia, po uzyskaniu sygnału od społeczeństwa, policyjni konstable udali się tam i ujawnili zwłoki właściciela. Poza tym dom był pusty. Wyglądało na to, że w stanie upojenia alkoholowego właściciel spadł ze schodów i poniósł śmierć na miejscu. Widząc to służba prawdopodobnie uciekła, a i księżniczka gdzieś zniknęła. Przez pięćdziesiąt lat tajemnica ta nie została do końca wyjaśniona.

W wyniku rozpoczętej rozbiórki domu, pracownicy natknęli się na sekretny pokój. Była w nim tylko pięknie zdobiona trumna z plakietką „Ukochana żona Mathiasa Greena”. Znajdował się w niej szkielet, a z nim tzw. Perły Duchów, sznur drogocennych i niezwykle rzadko spotykanych pereł, które rzekomo ukradł Green jakiemuś chińskiemu arystokracie, przez co musiał z Chin. Odnalezione perły trafiły do jego spadkobierczyni – Lydii Green zamieszkującej w Zielonym Domu w Verdant Valley, niedaleko San Francisco, wraz z Charlesem Chang Greenem – prawnukiem Mathiasa z jego związku z pierwszą żoną, która zmarła podczas jego morskich wypraw. Do Verdant Valley wkrótce przeniósł się też zielony duch, a w ślad za nim dwaj spośród Trzech Detektywów. Nietrudno się domyślić, że w niedługo potem perły zostały skradzione. Dochodzenie w tej sprawie prowadził szeryf Bixby, no i nasi dzielni detektywi.

W mojej ocenie jest to świetny kryminał młodzieżowy. Jest zagadka, jest tajemnica, jest przestępstwo, a nawet kilka, są detektywi, policjanci i szeryf, a także inne ciekawe postacie. Fabuła odznacza się brakiem przestojów, są zwroty akcji, kilka krótkich wstawek z historii USA. Naprawdę trudno się przy czytaniu tej książki nudzić. Nie wykluczam, że jeszcze kiedyś sięgnę po jakiś tom z serii „Trzej Detektywi”.

PS Warto spojrzeć na galerię okładek do wydań anglojęzycznych, które – trzeba przyznać – są bardzo sugestywne.