Spotkanie telewizyjne u Prezesa – 2008

Gulasz, telewizor i dziwny gust Doktora Połtyki

Czwartkowe spotkanie w Kwaterze Głównej Klubu MOrd, czyli w apartamencie Prezesa, miało odbyć się z dwóch okazji:
Po pierwsze, finalizujemy prace nad słynnym już katalogiem „Serią po kryminałach”. Pozostała właściwie tylko kosmetyka. Klubowicz Bartek, jako człowiek dociekliwy, wypatrzył jeszcze trochę błędów i niedociągnięć, które trzeba poprawić.
Drugą okazją było nabycie przez Prezesa nowego telewizora o 32-calowym ekranie, na którym w trakcie spotkań klubowych będziemy oglądać nasze ulubione filmy.

Ponieważ znam niechęć Prezesa do gospodarstwa domowego, w drodze do Kwatery Głównej zahaczyłam o sklep spożywczy, w celu nabycia skromnej zakąski. Okazało się, że całkiem niepotrzebnie, bo Prezes zadbał, aby menu było smaczne i obfite.
Najpierw było danie gorące, czyli przepyszny gulasz, przygotowany osobiście przez Tatę Prezesa, który wyraził chęć wzięcia udziału w spotkaniu. Następnie podano przeróżne zakąski, których obfitość zrobiła na nas ogromne wrażenie. Do nabycia kilku z nich zainspirowała Prezesa recenzja książki „Czarny koń zabija nocą” pióra Klubowiczki Helleńskiej. Otóż nasza koleżanka Ewa w zakończeniu recenzji zastanawia się, czy możliwe jest, by doktor Połtyka zjadł rybę po grecku i nóżki wieprzowe w galarecie, popijając je pomarańczówką. Prezes postanowił sprawdzić to osobiście i zapewniam Cię, droga Ewo, że jest to możliwe.

Nóżki i rybę zamówił Prezes w zaprzyjaźnionej garmażerii, tylko z pomarańczówką był pewien kłopot, ponieważ okoliczne sklepy nie dysponowały takim alkoholem. Ale, jako człowiek z wyobraźnią, Prezes poradził sobie i z tym problemem i zaproponował nam dwie wersje tego napoju: tradycyjną żytniówkę z sokiem pomarańczowym oraz firmową „mandarynkówkę”, w której pływały nawet cząstki owoców (zeżarłam je osobiście, bardzo były smaczne). No i okazało się, że doktor Połtyka miał gust może trochę dziwny, ale nie niezwykły.
Innych napojów była również spora obfitość, a znając mój brak entuzjazmu dla mocnych alkoholi, Prezes nabył butelkę Kadarki, czym mnie ogromnie wzruszył. Przypomniał mi się bowiem pan Władek Huzik, który w swoim Pałacu Starej Książki zawsze obok fotela trzymał flaszkę Kadarki, popijał obficie i częstował ulubionych klientów, do których i ja miałam zaszczyt należeć. Nie ma już Pana Władka od ponad dwóch lat, Pałac Starej Książki już nie ten sam, ale sentyment do Kadarki pozostał.

Tak więc Prezes zapewnił rozkosze stołu, a o strawę duchową zadbał Klubowicz Bartek, przynosząc dwa świeżo nagrane stare polskie filmy: „Co jest w człowieku w środku” i „Historia współczesna”. Nie będę ich streszczać, bo zapewne niedługo obejrzymy je w szerszym klubowym gronie, ale mogę nadmienić, że oba są związane z milicją, mają wątki sensacyjne i znakomitą obsadę (m.in. filary „Stawki większej niż życie”). Nowy telewizor Prezesa doskonale spełnił swoje zadanie – na tak dużym ekranie wszystko widać znacznie lepiej.

W trakcie spotkania zaszczycił nas krótką wizytą Klubowicz Byczak, który spożył porcję nóżek, popił je herbatą (samochód) i udał się do domu. Wkrótce i my z Klubowiczem Bartkiem pożegnaliśmy się i udaliśmy się do własnych domów, uwożąc ze sobą przemiłe wspomnienia i smak nóżek wieprzowych w galarecie popijanych pomarańczówką.

Z klubowym pozdrowieniem
Anna Lewandowska