- Autor: Różni autorzy
- Tytuł: Strzały o świcie. MO i KBW w walce z bandami
- Wydawnictwo: Iskry
- Rok wydania: 1962
- Nakład: 10250 egz.
- Recenzent: Robert Żebrowski
„Zwłoki w lesie”
„Strzały o świcie” są zbiorem 20 opowiadań, które wyróżniono w konkursie zorganizowanym przez MSW dla funkcjonariuszy MO, UBP i KBW na wspomnienia ze służby. Pozycja ta liczy 327 stron, a jej cena okładkowa 16 zł.
Akcja opowiadań toczy się w latach: 1944-1955 na terenie całego kraju (Białostocczyzna, Lubelszczyzna, Rzeszowszczyzna, Podkarpacie, Centralna Polska).
Opisane są w nich zmagania MO, KBW, UBP, UB, WP i ORMO z NSZ, WIN, NZW, KWP (Konspiracyjne Wojsko Polskie), AK i UPA (w tym ichniejszą Służbą Bezpieczeństwa). Przeciwnikami mundurowych byli m.in.: Jastrząb, Bury, Młot, Łupaszka, Huzar, Warszyc, Bill Igor, Jędruś, Burdyn, Otto, Hrin i Burłak. Wśród zarzucanych im przestępstw były m.in.: zabójstwa działaczy PPR i funkcjonariuszy MO, napady na milicyjne posterunki, gnębienie chłopów, którzy otrzymali ziemię, Mnie najbardziej poruszyły sprawy, w których „wtyczki” umieszczone w UBP wykonywały fałszywe telefony do poszczególnych jednostek i zwabiały je w zasadzki.
Jedno z opowiadań – „Zwłoki w lesie” autorstwa Stanisława Piaseckiego – jest typowo kryminalne. Znajduje się ono na ostatnich 26 stronach książki. 7 lutego 1955 roku starszy sierżant Stanisław Nowacki, komendant posterunku MO Staw w powiecie chełmskim, wsiadł na rower i ruszył na obchód terenu. Nie wrócił jednak ani na posterunek, ani do domu. Następnego dnia, niedaleko szosy Chełm – Lublin, znaleziono jego zwłoki. Wspólne śledztwo w tej sprawie rozpoczęły: Komenda Powiatowa MO Chełm oraz Komenda Wojewódzka MO Lublin. Milicjant został zabity trzema strzałami z broni palnej. Dwa z nich trafiły go w klatkę piersiową, a trzeci w brzuch. Przy denacie nie znaleziono jego broni palnej, raportówki i roweru. Przy jego płaszczu brakowało jednego z guzików. Wywnioskowano z tego, że zwłoki musiały tam zostać podrzucone.
Grupami śledczą i operacyjną dowodził major Karpiński. Postanowiono odtworzyć drogę Nowackiego z tego feralnego dnia. Okazało się, że ostatni ślad jego bytności przypadł na kolonię Jachowice, gdzie ukrywał się Alfred D., podejrzany o uprawianie nielegalnego uboju i poszukiwany do odbycia kary aresztu. Poszukiwanego w domu nie zastano, a jego siostra zaprzeczyła, aby ostatnio widziała go, jak również komendanta ze Stawu. Zarządzono tam rewizję, w toku której zabezpieczono kawałek chodnika z domu, blat od młockarni w stodole i kawałek deski od wozu, na których ujawniono plamy wyglądające na krew.
W niedługo potem major Kuś i porucznik Cieślak z KW MO w Lublinie udali się do domu w Jachowicach na uzupełniające oględziny. W deskach podłogi ujawniono trzy zagipsowane otworki i dwa pociski kal. 7,62 mm, a pod szafą łuskę 9 mm, która jak później ustalono pochodziła z broni użytej w trzech napadach: dwóch na gminne spółdzielnie i jednym na drodze. W stajni znaleziono wgnieciony guzik, tego typu jak ten, którego brakowało w płaszczu denata. Sprawa stawała się coraz bardziej interesująca …
Solidne jest to opowiadanie i nie męczące jak pozostałe.
PRL-ogizmy: „Służba Polsce” i Szewrolet z Samopomocy Chłopskiej.