- Autor: Wróblewski Jerzy
- Tytuł: Binio Bill i ciocia Patty
- Seria: Binio Bill (część 6)
- Wydawnictwo: Kultura Gniewu Krótkie Gatki
- Rok wydania: 2016
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
Patty Bunn – Wanted
„Binio Bill” to seria westernowych (z wątkami sensacyjno-kryminalnymi) komiksów, których autorem, zarówno scenariusza, jak i grafiki, był Jerzy Wróblewski. Zasłynął on z tego, że zilustrował aż 24 „Żbiki”. Seria ta składa się z dziewięciu części: „Rio Klawo” (po raz pierwszy wydane w „Świecie Młodych” w roku 1980, „Na szlaku bezprawia” (ŚM 1980), „Binio Bill i 100 karabinów” (ŚM 1981), „Binio Bill kontra Trojaczki Benneta” (ŚM 1982), „Binio Bill kręci western i … w kosmos” (ŚM 1983), „Binio Bill i ciocia Patty” (ŚM 1984), „Śladami Kida Walkera” (ŚM 1986),”Binio Bill i skarb Pajutów” (KAW 1990) oraz „Binio Bill i szalony Heronimo” (BB Team 2009).
„Binio Bill i ciocia Patty” to szósta część serii. Liczy tylko … jedną stronę. W ŚM ukazał się w wydaniu jubileuszowym (35-lecie) w numerze 18 z 1984 roku. Wydanie, które recenzuję, pochodzi ze zbiorczego albumu pod tytułem „Binio Bill kręci western i … w kosmos”, zawierającego jeszcze jedną – tytułową – historię (jest to część 5, być może najciekawsza, ale bez wątku kryminalnego, dlatego też nie będę jej recenzować). Materiały do tej edycji zeskanowano ze „Świata Młodych” i poddano starannej obróbce, polegającej m.in. na odtworzeniu na nowo kreski i kolorów. Zabiegi te przyniosły wspaniałe efekty.
Do miasteczka Rio Klawo w Nevadzie przyjechała dyliżansem niejaka Patty Bunn. Przypadkowo spotkała tu swojego bratanka – Polaka, Zbigniewa Bileckiego vel Binio Billa, który był miejscowym szeryfem. Piastowany przez niego urząd nie spodobał się cioci. Kobieta zamieszkała w hotelu. Wkrótce do miasteczka dotarł list gończy za … Patty Bunn poszukiwaną za wyłudzanie pieniędzy. Bill chcąc nie chcąc aresztował ciotkę. Przygnębiony tą sytuacją wysłał swojego pomocnika – starego Dana, by nakopał im robaków do wędkowania, co pozwoliłoby Biniowi trochę uspokoić nerwy. Wówczas stało się coś nieprawdopodobnego …
Duże brawa dla autora, że na jednej stronie potrafił zmieścić całkiem zgrabną historyjkę.