Szymowski Leszek – Księżobójcy 496/2023

  • Autor: Szymowski Leszek
  • Tytuł: Księżobójcy
  • Wydawnictwo: Editions Spotkania
  • Rok wydania: 2016
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Kto w PRL mordował księży? Kto wówczas krył zbrodniarzy? Kto nadal ich kryje?

Leszek Szymowski (ur. 1981) należy do czołówki polskich dziennikarzy śledczych. Z uwagi na to, że zajmuje się tematami bardzo niewygodnymi dla wielu polityków, prominentów, funkcjonariuszy dawnej służby bezpieczeństwa oraz tej części społeczeństwa, która ich ślepo lub „widomie” popiera, spotyka się z ich strony z zarzutami oszołomstwa, fantazjowania, mącenia lub działania pod publikę.

W tym miejscu warto sobie przypomnieć i uzmysłowić to, że jedną z metod pracy operacyjnej służb bezpieczeństwa, nie tylko na świecie, ale też i w Polsce (pewnie to przesada, ale odnoszę wrażenie, że przede wszystkim w Polsce) jest podważanie wiarygodności, ośmieszanie i kolokwialnie mówiąc robienie „głupków” z ludzi, którzy posiadają niewygodną lub niebezpieczną dla kogoś wiedzę (albo choćby same tylko takie podejrzenia) i dzielą się lub chcą się nią podzielić z innymi osobami, przede wszystkim w sferze publicznej. A jak się z kogoś zrobi „oszołoma”, „nawiedzonego” lub „idiotę” to większość już go nie chce słuchać, a jeśli nawet, to i tak nikt już nie da wiary jego słowom, bo taki „czub” jest niewiarygodny i nic mądrego powiedzieć nie może. I często będzie to człowiek wykształcony, mądry, inteligentny, uczciwy i prawdomówcy, ale taka bezpieczniacka etykietka skutecznie go eliminuje z grona autorytetów i neutralizuje zagrożenie z jego strony.

„Księżobójcy” liczą 289 stron i nie ma tu żadnych fotografii. Książka podzielona jest na cztery części, te zaś w sumie na osiemnaście rozdziałów. We wstępie do niej autor napisał, że wiedzę w niej przekazaną gromadził przez 11 lat swojej pracy dziennikarza śledczego.

Część I nosi tytuł „Strzelcy z Placu Świętego Piotra” i dotyczy zamachu na życie papieża Jana Pawła II w dniu 13 maja 1981 roku na terenie państwa Watykan przez Turka Mehmeta Ali Agcę, w który zaangażowani byli – z inspiracji KGB – funkcjonariusze bułgarskiej służby bezpieczeństwa, a także przebiegu śledztwa prowadzonego w tej sprawie przez włoskich sędziów śledczych. Co ciekawe, tak naprawdę nie wiadomo, czy kula, która trafiła papieża, wystrzelona była z pistoletu posiadanego przez Agcę, gdyż badań balistycznych pocisku nie przeprowadzona z uwagi na to, że został on przekazany do sanktuarium maryjnego w Fatimie jako wotum i do tej pory tam się znajduje.

Część II – zatytułowana „Zbrodnia założycielska III RP” – przedstawia kulisy porwania w Górsku – w dniu 19 października 1984 roku – i zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki oraz skazania za ten czyn czterech funkcjonariusz SB. Możemy z niej poznać wydarzenia, jakie rozegrały się pod Mostem Dybowskim w Toruniu oraz przebieg operacji „Sutanna” i „Procesu toruńskiego”, dowiedzieć się o przewiezieniu Popiełuszki po jego porwaniu – przez wojskowych z garnizonu warszawskiego – do Kazunia, gdzie przez kilka dni w dawnym bunkrze amunicyjnym był przetrzymywany i torturowany, o tym, ile osób z WSW – na podstawie zabezpieczonego do sprawy „Dziennika obserwacji” – obserwowało księdza w dniu 19 października, a kto po 21 października widział go … żywego, o akcji specjalnej zatopienia i dwukrotnego wydobycia zwłok księdza, o „nadzorcach z Kremla”, o tzw. więziennym raporcie Piotrowskiego, ustawie z dnia 17 lipca 1987 roku „O szczególnym postępowaniu wobec sprawców niektórych przestępstw”, o zaliczeniu skazanym esbekom ich okresu „odsiadki” do stażu pracy niezbędnego do wyliczania emerytury, o dalszych losach skazanych, funkcjonariuszy prowadzących sprawę, prokuratora i sędziów, o operacjach: „Teresa”, „Trawa” i „Robot”, o kolejnych ofiarach śmiertelnych związanych ze sprawą (niepijąca alkoholu bratowa księdza z powodu … zatrucia alkoholem metylowym, w stężeniu o wiele przekraczającym dawkę śmiertelną, 18-letni chrześniak księdza – oczywiście z powodu zatrucia alkoholem metylowym, dwóch spośród trzech rybaków-kłusowników spod tamy we Włocławku – ten sam powód, dwaj … oficerowie Biura Śledczego MSW, których samochód został staranowany przez ciężarówkę, dokładnie w taki sposób, o jakim uczyli na kursach NKWD, KGB i GRU, matka adwokata Krzysztofa Piesiewicza – skrępowana w takim sam sposób jak Popiełuszko, a zamordowana w rocznicę powstania PRL [przypominam, że ogromnie ważną rolę przy dokonywaniu morderstw przez „Bezpiekę” miała data jej popełnienia, która nawiązywała do jakiegoś wydarzenia, a przez to miała nieść czytelny znak żyjącym].

W rozdziale pt. „Zakazane śledztwo” autor przedstawił informacje z podjętego na nowo śledztwa w sprawie zabójstwa ks. Jerzego, które do prowadzenia powierzono młodemu, ambitnemu, pracowitemu i uczciwemu prokuratorowi Andrzejowi Witkowskiemu. Poznajemy szokującą treść rozmowy ministra – generała Czesława Kiszczaka z pułkownikiem Adamem Pietruszką z listopada 1984 roku, okoliczności aresztowania w roku 1990 generałów SB – Ciastonia i Płatka, fakt przesłuchania w roku 1991 funkcjonariuszy Wojskowej Służby Wewnętrznej, po czym nastąpiło natychmiastowe odebranie śledztwa Witkowskiemu przez prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości – profesora Wiesława Chrzanowskiego, który w roku 1992 znalazł się na słynnej liście agentów sporządzonej przez Antoniego Macierewicza jako Tajny Współpracownik o ps. „Zuwak”.

W 2001 roku, Prokurator Krajowy – Zbigniew Wassermann zdecydował się powrócić do sprawy Popiełuszki, a jej prowadzenie powierzył prokuratorowi … Andrzejowi Witkowskiemu. Z zebranego przez autora książki materiału dowiadujemy się m.in. o poważnych wątpliwościach co do wiarygodności zeznań kierowcy księdza – Waldemara Chrostowskiego (eksperyment z kaskaderem, badania kryminalistyczne jego odzieży oraz kajdanek), ugodzie tegoż z MSW odnośnie odszkodowania dla niego … oznaczonego klauzulą „TAJNE”, planowaniu przez Witkowskiego – w roku 2004 – przedstawienia zarzutów w tej sprawie aż dwudziestu osobom, w tym m.in. Kiszczakowi i Jaruzelskiemu, Chrostowskiemu, a także funkcjonariuszom służb wojskowych, którzy według wiedzy Witkowskiego byli faktycznymi sprawcami zabójstwa oraz o … nagłym odebraniu mu prowadzenia śledztwa – tuż przed planowanymi zatrzymaniami sprawców. Decyzje o tym – na wniosek … Kiszczaka – podjął szef pionu śledczego IPN – profesor Witold Kulesza, a zaaprobował ją prezes IPN – profesor Leon Kieres.

W 2007 roku minister koordynator służb specjalnych – Zbigniew Wassermann wspólnie z kilkunastoma wpływowymi posłami PIS namawiał Jarosława Kaczyńskiego do ponownego powierzenia śledztwa prokuratorowi Witkowskiemu. Premier zgodził się i poprosił ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – Zbigniewa Ziobrę o przekazanie tej sprawy Witkowskiemu. Ziobro jednak kategorycznie odmówił, gdyż o tym prokuratorze miał jak najgorsze zdanie, które wyrobił sobie – jak sam później wyjaśnił – na podstawie informacji przekazanych mu o przez prezesa IPN – Janusza Kurtykę. Okazało się też, że wszyscy prokuratorzy, którzy na jakimś etapie zetknęli się z tą sprawą, stwierdzili, że ich opinia na temat Witkowskiego i jego śledztwa była jednoznacznie negatywna, a jego wersja zdarzeń była wytworem … fantazji (Fantasta? Fantasta! Oszołom? Oszołom!).

Podsumowując: prokurator Witkowski ustalił faktyczny przebieg zdarzeń, jakże inny od tego przedstawionego w czasie „Procesu toruńskiego” oraz ustalił nazwiska trzech oficerów z warszawskiej WSW (byli to pułkownik, major i kapitan), którzy przez sześć dni torturowali księdza Popiełuszkę w Kazuniu. „Dziś są już od dawna na emeryturze i pobierają wysokie, resortowe uposażenia oraz cieszą się udanym życiem (…) Prokurator Andrzej Witkowski, który chciał posadzić ich na ławie oskarżonych, został nagle odsunięty od śledztwa”.

Część III nosi tytuł „”Nieznani” sprawcy”, a dotyczy zgonów księży: Romana Kotlarza (w roku 1976, bity podczas przesłuchań), Stanisława Kowalczyka (1983, zepchnięty z drogi przez inny samochód), Piotra Poplawskiego (1985, upozorowane samobójstwo), Antoniego Kija (1984, nieszczęśliwy wypadek lub pobicie), Franciszka Blachnickiego (1987 na terenie Niemiec, otrucie) i Stanisława Palimąki (1985, w wyniku stoczenia się na niego samochodu stojącego na podjeździe).

W rozdziale „Karateka Kiszczaka” opisano zabójstwo ks. Stefana Niedzielaka dokonane w jego mieszkaniu na plebanii na warszawskich Powązkach. Oficjalną przyczyną zgonu był „upadek z fotela”, a faktyczną cios karate zadany z dużą siłą w kark. Podczas oględzin mieszkania na drzwiach zabezpieczono odciski palców nie należące do księdza i jego znajomych. Po 15 latach pojawił się świadek „ze słuchu”, który zeznał, że funkcjonariusz SB – Jacek R. pochwalił mu się, że na polecenie przełożonych, poprzez cios karate w kark, dokonał zabójstwa księdza katolickiego, nie wymieniając jego nazwiska, ale podał datę zbieżną z datą śmierci Niedzielaka. Od Jacka R., policjant przydzielony prokuratorowi – jakżeby inaczej – Witkowskiemu, w sposób operacyjny „pobrał” odciski palców, zabezpieczając filiżankę z kawiarni, którą tamten używał. Kiedy zdjęto z niej odciski i porównano z tymi, które zabezpieczono w mieszkaniu księdza, okazało się, że są … identyczne! Ustalono też z nazwiska pełny skład trzyosobowego „komanda zbrodni”. Poza Jackiem R. był w nim jeszcze jeden mężczyzna i kobieta, którzy razem z nim, po tym jak zginął Niedzielak, zaczęli nagle razem otrzymywać w pracy wyróżnienia i nagrody. Witkowski nie zdążył przedstawić zarzutów osobie podejrzanej, gdyż w 2004 roku został odsunięty od śledztwa, a w niedługo potem z akt IPN, znajdujących się w pomieszczeniu z monitoringiem, … zniknęła folia z odciskami palców zabezpieczonymi podczas oględzin miejsca zbrodni. W 2016 roku autor postanowił spotkać się z Jackiem R. Do spotkania tego doszło, a co powiedział esbek przeczytajcie sami.

Wymienione „komando zbrodni” najprawdopodobniej miało na swoim sumieniu także zabójstwo ks. Stanisława Suchowolca (1989, Białystok, pobity w mieszkaniu na plebanii, które następnie podpalono), ks. Sylwestra Zycha (1989, Krynica Morska, wstrzyknięcie do żył dużej ilości alkoholu) i premiera Andrzeja Jaroszewicza. Ze śmiercią Suchowolca wiązały się kolejne zgony – ks. Edwarda Rafało (1995, wypadek drogowy po pijanemu, a faktycznie prawdopodobnie zepchnięcie go z drogi i wstrzyknięcie w podniebienie dużej ilości alkoholu) i inwigilującego go kapitana SB – Jerzego Szemantowicza (upozorowane powieszenie się).

Książka jest mega ciekawa, naprawdę zaskakująca i bardzo poruszająca. Dla pełnego zrozumienia zbrodniczego systemu komunistycznego w naszym kraju, jest ona wręcz nieodzowna. Jej autor wykazał się dużą wnikliwością, sumiennością, trzeźwością myślenia, no i przede wszystkim odwagą osobistą.

A moja recenzja? Ktoś powie, że przydługa, że chaotyczna, że za dużo zdradzająca. I będzie miał rację! Na usprawiedliwienie powiem, że pisząc tak dużo o tak wielu sprawach, chciałem w sposób możliwie jak najlepszy zachęcić do przeczytania tej książki, bo naprawdę jest o czym czytać! A każdemu, kto dobrnął do końca mojej recenzji, serdecznie dziękuję i życzę miłej lektury.