Szefer Andrzej – Hitlerowska prowokacja gliwicka 131/2023

  • Autor: Szefer Andrzej
  • Tytuł: Hitlerowska prowokacja gliwicka
  • Wydawnictwo: Towarzystwo Przyjaciół Gliwic
  • Seria: Wiedza dla wszystkich (t. I)
  • Rok wydania: 1989
  • Nakład: 1018
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Zabójstwo Franciszka Honioka ze wsi Łubie

Ta książka – jeśli chodzi o aukcje na Allegro – pojawia się w sprzedaży średnio tylko raz na pół roku. Wystawiana jest jednak jedynie za kilka złotych. Ale tak naprawdę to „biały kruk”. Jej nakład to 1018 egzemplarzy, a wydana była dla zamkniętego grona – Towarzystwa Przyjaciół Gliwic. Na temat radiostacji gliwickiej i związanego z nią zdarzenia z roku 1939, na rynku jest dostępnych kilka innych książek, między innymi: „Dyfamacja gliwicka 1939”, „Historia gliwickich radiostacji”, a także „Tu radio Gliwice”. Na stronie internetowej: https://radioretro.pl/radiostacja-gliwice/ publikowane są fragmenty książki „Radiostacja Gliwice”, niewydanej w formie papierowej, której autor poszukuje wydawcy.

Książka liczy 68 stron, a jej cena okładkowa to 400 zł. Wydana była jeszcze w PRL-u, bo w roku 1989. Ciekawostką jest, że na stronie tytułowej znajduje się tytuł inny niż na okładce, a mianowicie: „Hitlerowska prowokacja w Gliwicach oraz w Stodołach i Byczynie 31 sierpnia 1939 roku”.

A dlaczego jej recenzja akurat w Klubie MO-rd? Polski autor i fakt wydania jej w PRL-u, to zupełnie niewystarczające argumenty. Czas zdarzenia, czyli II RP, i miejsce – teren Niemiec, to poważne kontrargumenty. Jedynym mocnym „za” jest to, że bez wątpienia była to zbrodnia (i to w czasie pokoju, a nie wojny), której ofiarą padł propolski Niemiec – Franciszek Honiok, a jednocześnie preludium do zbrodni wojennych przeciwko narodowi polskiemu. Okoliczności takiego zdarzenia warto znać, tak jak i niektórych innych przedwojennych wydarzeń kryminalnych: zabójstwa prezydenta Narutowicza, sprawy Gorgonowej, czy Afery Żyrardowskiej (książki o pierwszym i trzecim wydarzeniu mamy już zrecenzowane, a na recenzję czeka jakaś książka o drugim tj. zabójstwie Lusi Zarembianki). Należy dodać, że w sprawie napadu gliwickiego działania śledcze prowadziła policja niemiecka, a po zakończeniu wojny Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze.

Zdarzenie miało miejsce w dniu 31 sierpnia 1939 roku, a więc w przeddzień wybuchu II WŚ, na terenie Niemiec, w Gliwicach (Gleiwitz), które po podziale Górnego Śląska w roku 1922 znalazło się w bezpośredniej bliskości nowej granicy polsko-niemieckiej.
Oficjalny komunikat hitlerowskiej agencji prasowej „Deutsches Nachrichtenburo” po tym zdarzeniu: „Około godziny 20 rozgłośnia w Gliwicach została zaatakowana przez polskich napastników. Polacy siłą wdarli się do studia. Udało im się odczytać odezwę polską w polskim i częściowo w niemieckim języku. Jednak w kilka minut zostali obezwładnieni przez policję, którą zaalarmowali gliwiccy radiosłuchacze. Policja musiała użyć broni, tak, że napastnicy ponieśli straty w zabitych (…) Napad na rozgłośnię był prawdopodobnie sygnałem do generalnego ataku polskich powstańców na ziemie niemieckie …”” Odezwa zaś była następującej treści: „Tu polskie radio Gliwice. Bracia Ślązacy! Mówi do was dowódca polskiego korpusu ochotniczego górnośląskich powstańców. Nadszedł czas, kiedy chwyciliśmy za broń i idziemy na Wrocław uwolnić prastare polskie ziemie”. „Odezwa głosiła, że Gliwice są już w rękach polskich, wzywała do walki i mordowania wszystkich Niemców, którzy stawiają opór, nawet kobiet i dzieci. Po tekście polskim, fragmentami powtórzono tekst w języku niemieckim. Komunikat zakończono słowami” „Niech żyje Polska””.

W ramach preludium do ogólnoświatowej wojny, Niemcy podjęły działania do „pokojowego” zdobywania terenu. W roku 1936 wprowadziły swoje wojska do zdemilitaryzowanej Nadrenii. W roku 1938 dokonano aneksji (Anschluss) Austrii, a potem czechosłowackiego Kraju Sudetów. W roku 1939 zajęto pozostałą części Czech, tworząc z niej Protektorat Czech i Moraw, a następnie zagarnięto litewski Okręg Kłajpedy i przyłączono go do III Rzeszy [Z Kłajpedy pochodził prawdziwy Hans Kloss, który tam się urodził, mieszkał i ukończył tajną podchorążówkę]. Przyszedł czas na zajęcie Polski. Kanclerz III Rzeszy (nie będę wymieniał nazwiska) polecił wywołać szereg incydentów granicznych, które byłyby oficjalnym pretekstem do ataku na nasz kraj. Zadanie to zlecił szefowi Głównego Urzędu Policji Bezpieczeństwa oraz Głównego Urzędu Służby Bezpieczeństwa – SS-Gruppenfuehrerowi Reinardowi H. Działania objęto kryptonimem kryptonim „Tannenberg”. Wykonanie zaplanowanego sfingowanego napadu na placówkę radiostacji gliwickiej (Sender Gleiwitz) powierzono SS-Sturmbannfuehrerowi Alfredowi Helmutowi N. Napad miał wyglądać tak, jakby napastnikami byli Polacy. „Dowód rzeczowy polskiego ataku jest konieczny dla prasy zagranicznej i propagandy niemieckiej”. Przygotowania i realizacja przedsięwzięcia były objęte najwyższym stopniem tajemnicy państwowej, a koordynowała je placówka gestapo w Opolu. Początkowo zakładano, że w działaniach wykorzystane zostaną tzw. „konserwy” [pomysł i wyrażenie z piekła rodem], czyli odpowiednio przygotowani (ubrani i wyposażeni jak Polacy) więźniowie obozów koncentracyjnych, których miano pozostawić (oczywiście martwych, najpierw odurzonych, a potem zastrzelonych) na miejscu ataku. W sumie postanowiono jednak, że podrzucona zostanie tylko jedna taka osoba i to nie z obozu.

„Do tak określonego planu działania potrzebna była ofiara odpowiadająca różnorakim wymaganiom. Osoba ta musiała sympatyzować z Polakami, a nawet otwarcie dawać temu wyraz, bo tylko wtedy można było przypisać jej udział w ataku na radiostację. Znaleziono takiego człowieka. Był to Franciszek [Franz] Honiok, przedstawiciel firmy maszyn rolniczych, zamieszkały w miejscowości Łubnie (Hohenlieben) na północ od Gliwic”. Honiok posiadał obywatelstwo Niemiec, ale zdecydowanie popierał Polaków. Miał 41 lat. Brał udział po stronie polskiej w trzecim powstaniu śląskim w roku 1921, a w latach: 1923-1925 mieszkał w Polsce, potem jednak wrócił na teren Rzeszy. W 1938 roku wziął udział w odbywającym się w Berlinie kongresie Związku Polaków w Niemczech. Gestapo zatrzymało go w dniu 30 sierpnia 1939 roku. Osadzony został w koszarach policji w Bytomiu.

W napadzie na radiostację wzięło udział 6 lub 7 osób, ubranych po cywilnemu. Hasło do rozpoczęcia akcji brzmiało: „Babcia umarła”. Napastnicy sterroryzowali trzyosobowy personel, który skrępowali i umieścili w podziemnym korytarzu. Następnie nadano zaplanowaną „audycję” – emisja trwała około czterech minut, postrzelano w powietrze i zrobiono dużo hałasu. Całe zdarzenie zamknęło się w dwudziestu minutach. Kiedy „sprawcy” opuszczali budynek, okazało się, że przy drzwiach leży ciało Honioka z zakrwawioną twarzą (został zabity przez gestapo strzałem w tył głowy). Akcja była tak utajniona, że tożsamość ofiary częściowo poznano dopiero w latach 60., a pełne jego dane personalne dopiero pod koniec XX wieku. Honioka nazywa się pierwszą ofiarą II WŚ.

Gestapo przystąpiło do pozorowanego dochodzenia, zanim pojawiła się tam policja kryminalna i Schutzpolizei. Fotografowano zwłoki, ujawniano i zabezpieczano ślady linii papilarnych. Policja powołała różnych ekspertów i sporządziła protokół z wizji lokalnej. Prezydent gliwickiej policji oświadczył m.in.: „Powstańcy otworzyli do policji ogień. Po krótkiej walce wręcz policji udało się wszystkich schwytać i wziąć do niewoli, przy czym jeden polski powstaniec został zabity (…) Śledztwo jeszcze trwa”.

Prowokacja gliwicka została sprowadzona do farsy. Siedzący w Berlinie przy radioodbiorniku szef policji bezpieczeństwa i SD nie usłyszał nadanego w Gliwicach komunikatu. Okazało się, że gliwicka radiostacja miała jedynie słaba, lokalną rozgłośnię, która emitowała program większej radiostacji wrocławskiej na tej samej częstotliwości. Jej audycji nie można było odbierać poza Śląskiem. Takie proste błędy popełniali idioci, którzy mieli się za „panów świata”.

W książce są opisane skrótowo także dwie inne prowokacje (również sfingowane napady) z przedednia wojny – w rejonie Stodół, gdzie była niemiecka komora celna, oraz w Byczynie, gdzie mieściła się leśniczówkę. Tego jednak nie będę streszczać.

Mimo niewielkiej objętości, książka przedstawia wszystkie ważne kwestie akcji „Tannenberg”. Informacje przekazane zostały w bardzo przystępny sposób. Znajduje się w niej kilka czarno-białych fotografii (słabej jakości). W aneksie jest m.in. wywiad (z gazety „Der Spiegel” z roku 1963) z – kierującym akcją „Gliwice” – SS-manem. „Hitlerowska prowokacja gliwicka” jest pozycją godną uwagi i każdemu polskiemu, dorosłemu czytelnikowi ją polecam.