- Autor: Szafrański Tadeusz
- Tytuł: Ślad prowadzi do Rosendorf
- Wydawnictwo: PAX
- Seria: Biblioteczka Ziem Zachodnich
- Rok wydania: 1967
- Nakład: 30000
- Recenzent: Robert Żebrowski
LINK Recenzja Tomasza Kornasia
Parabola o sprytnej panience, naiwnym inżynierze i poczciwej żonie
Tadeusz Szafrański jest mi zupełnie nieznany. „Ślad prowadzi do Rosendorf” liczy 111 stron, cena okładkowa to 5 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się w roku 1956 (wspomnienia zaś obejmują okres od roku 1945) na Ziemiach Odzyskanych, na Dolnym Śląsku, w fikcyjnej Białej Górze (dawny Weissberg). Niemiecki Rosendorf (Różana Wioska) w Turyngii (w roku 1949 włączony do NRD) jest jedynie wspominany.
Paweł Witecki zaraz po wojnie, wraz z żoną – doktor Danutą oraz 4-letnim wówczas synem Jarkiem, przeniósł się do Białej Góry, gdzie został zatrudniony na stanowisku głównego inżyniera w miejscowej fabryce obrabiarek. Ich sąsiadem był niemiecki archiwista miejski – Claus Mikołaj Borkmann, cichy antyfaszysta, słowianofil, Polenfreund. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w roku 1949 do Borkmana przyjechała w odwiedziny jego młoda, energiczna i zawsze uśmiechnięta córka – Annemarie (oczywiście Niemka). Pan inżynier od razu się w niej zakochał, a ich romans był ciosem dla żony, wstydem dla syna i jawnie komentowanym w mieście skandalem. Kolejny raz przyjechała po pięciu latach i romans odżył. Jednak teraz kobieta utrzymywała kontakty też z innymi osobami – nieznanym nikomu mężczyzną (jego imię … X-33 znała tylko ona) i … kolegami szkolnymi syna inżyniera. Co z tego wynikło – przekonajcie się sami.
W książce jest i morderstwo, i usiłowanie kolejnego, i milicja (choć symbolicznie), i odpowiadająca za sabotaż i pobicia grupa „Vergeltung” Roberta Neumanna (esesmana i alpejskiego „wilkołaka”), i grupa szpiegowska „Domino” kierowana z Niemiec przez tajemniczego Cezara. Może i nie jest to jakaś zła książka, ale zmęczyła mnie tym wątkiem romansowym.
Ciekawostka: błąd ortograficzny w słowie „pegieer” – skrót PGR w rozbiciu zapisuje się jako „pegeer”, a jedynie czyta „pegieer”.