- Autor: Sierecki Sławomir
- Tytuł: Skały Eola
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Morskie
- Seria: Konik Morski
- Rok wydania: 1980
- Nakład: 40000
- Recenzent: Robert Żebrowski
Piękna i bestie
Sławomir Sierecki (1924-2012) służył w Marynarce Wojennej, a potem był redaktorem dwóch czasopism i trzech dzienników „morskich”, z roczną przerwą na „redaktorowanie” w MON. „Skały Eola” liczą 145 stron, a cena okładkowa to 24 zł.
Akcja toczy się na dwóch fikcyjnych wyspach autentycznego greckiego archipelagu Dodekanez, oddalonych około dziesięciu kilometrów od Rodos, w połowie lat 50.
Na wyspie nazywanej … Wyspą (po grecku Nisi, a po włosku Isola), w tawernie „Deodatos” prowadzonej przez „somnambulicznego gospodarza” Anastasiosa Kosmetosa przesiadywali stali bywalcy – „baron” Kostas Nisus i jego prawa ręka – Nikos Gallaros. Prowadzili oni interes polegający na szmuglowaniu broni na Cypr, gdzie toczyły się walki o niepodległość. Magazyn broni, pochodzącej jeszcze z czasów z II WŚ, mieli ukryty w tzw. Czarnej Dziurze – położonej na pobliskiej wyspie nazywanej Skałami Eola – która była niczym róg obfitości. I choć w tawernie nie było nektaru i ambrozji, to jednak można było zjeść musakę, psarosupę (zupa rybna) czy juwarlakię (ryba z ryżem w liściach winnej latorośli) i napić się anyżówki uzo, zagryzając ją pomidorami przełożonymi cebulą, no i przede wszystkim w spokoju porozmawiać.
I oto nagle, po raz pierwszy od 10 lat, na Wyspie pojawił się turysta, a dokładnie turystka. Była to 23-letnia Polka, Aniela Mirecka nazywana przez Greków Angelą. Ta sympatyczna dziewczyna miała jednak – w oczach tubylców – dwie wady: po pierwsze była piękna, a po drugie chciała się dostać – nie wiadomo czemu – na Skały. „ – Czy mógłby mi ktoś z panów pomóc dostać się jutro na Skały Eola? – Nie powinna tego mówić (…) Nie ona, nie dziś, nie w tym miejscu”. Przemytnicy przypatrując się jej argusowym okiem i z marsową miną, wpadli w paniczny strach, że jest ona koniem trojańskim wysłanym przez wywiad brytyjski, a jej wypad na „Eole” będzie wyprawą po ichniejsze złote runo. Długo nie zastanawiali się jak rozwiązać ten gordyjski węzeł.
Przybycie cudzoziemki stało się dla mieszkańców Wyspy jabłkiem niezgody, a staranie Angeli o transport na Skały było niczym otwarcie puszki Pandory. Nie wiedziała, dlaczego nikt jej nie chce tam zawieść, a każdy zachęca by powróciła na Rodos. Od czasu, gdy oznajmiła swe plany w tawernie, nad jej głową zawisł miecz Damoklesa. Poszukując przewoźnika błąkała się po miasteczku niczym w labiryncie Minotaura. I gdy już wydawało się, że będzie to syzyfowa praca, nicią Ariadny stał się dla niej 55-letni kapitan Manolis Andas, który po długich namowach zgodził się ją przewieźć na Skały. Zrobił tak, bo jego piętą achillesową była słabość do pięknych dziewczyn, choć decyzja ta była niczym prometejski bunt. Pomoc dziewczynie to jedno, a drugie – nie mniej ważne – to to, że przybywając tam mógłby pozbyć się szaty Dejaniry, którą nosił od 10 lat. Anielcia nie wiedziała, że z uwagi na drakońskie prawo panujące na „Eoli”, z chwilą podjęcia tej decyzji Manolis znalazł się między Scyllą a Charybdą. Następnej nocy, dziewczyna – pod jego Egidą i ze swoim olimpijskim spokojem – wyruszyła, by zrealizować swój plan.
Jak zakończyła się ta wyprawa? Czy uczestnicy otrzymali wieniec laurowy, czy też odnieśli tylko Pyrrusowe zwycięstwo, a może był to jedynie ich ikarowy lot?
„Konik Morski” to bardzo specyficzna seria specyficznych kryminałów. „Skały Eola” to marynistyczna kryminalna sensacja. Książka jest napisana z pewnym pomysłem, ale: można go było lepiej dopracować, skrócić bardzo wydłużony proces poszukiwania transportu na Skały, a rozbudować finałową rozgrywkę tamże. Zdarzenia już na „Eolach” nasunęły mi skojarzenie – z zachowaniem odpowiednich proporcji – z niektórymi książkami Jacka Higginsa. Uważam, że dla Klubowiczów-Mordowiczów nie jest to pozycja obowiązkowa.