Sierecki Sławomir – Czarny monastyr 411/2023

  • Autor: Sierecki Sławomir
  • Tytuł: Czarny monastyr
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Morskie
  • Seria: Konik Morski
  • Rok wydania: 1975
  • Nakład: 40250
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Awantury greckie

Sławomir Sierecki (1924-2012) jest hegemonem „Konika Morskiego”. Kilka jego książek ma już recenzje w naszym Klubie, a kilka wkrótce będzie miało. „Czarny Monastyr” liczy 164 strony, a jego cena okładkowa to 25 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się w Grecji – zarówno na półwyspie (Lutraki i Ateny), jak też na wyspach (Santoryn oraz Enos – w rzeczywistości takiej wyspy nie ma, natomiast jest szczyt o tej nazwie na wyspie Kefalonia) oraz w Turcji (Stambuł i Smyrna, czyli Izmir), ale trudno mi stwierdzić kiedy.

Polski pisarz, dziennikarz i historyk sztuki – Roman Pełka wybrał się do Grecji, by tam dotrzeć do prawosławnego klasztoru Agion Oros (Święta Góra) nazywanego Czarnym Monastyrem, położonego na wyspie Enos (klasztor taki istnieje, ale nie na żadnej wyspie, tylko na półwyspie Athos), i obejrzeć znajdujące się w nim zabytkowe freski, o których chciał napisać w swojej książce. W ortodoksyjnym patriarchacie wystawiono mu trzydniową przepustkę do wejścia na teren klasztoru, co zdarzało się ekstremalnie rzadko.

Do monastyru udał się na statku badawczym „Nauzykaa” (imię bohaterki jednego z epizodów w „Odysei”) z portu w Stambule. Jednak zanim wsiadł na pokład, spotkał się z nim – nieznany mu wcześniej – profesor Jansen, który opowiedział o innej atrakcji ulokowanej na wyspie Enos. Otóż miało się tam znajdować tajne laboratorium, w którym niejaki Demostenes Privas miał pracować nad wytworzeniem strategicznej substancji, czyli wiernego i identycznego odpowiednika ropy naftowej, w drodze przyspieszonych procesów fizyko-chemicznych stanowiących powtórzenie tych procesów, w których wyniku rzeczywiście powstała ropa naftowa. Wynalazek ten określany był jako „Formuła H-3”. Patronem Privasa był grecki milioner Temistokles Kastrakis. Jansen poprosił Pełkę, aby – będąc już na wyspie – dotarł do naukowca i potwierdził, czy te informacje są prawdziwe. Polak stwierdził, że nie zajmuje się szpiegostwem, nie nadaje się na wywiadowcę przemysłowego, nie jest Jamesem Bondem i nic takiego robić nie będzie. Zmienił zdanie, gdy dowiedział się, że na Enos przewieziono córkę wynalazcy – Teodorę, którą wcześniej porwano. Szlachetne serce polskiego szarmanta nie mogło zgodzić się na krzywdę niewinnego greckiego dziewczęcia.

Wśród podróżujących statkiem było też – jak się okazało – kilka innych osób zainteresowanych laboratorium Kastrakisa. Wszyscy oni zgodnie zazdrościli Pełce przepustki na Enos, którą uzyskał. Wśród nich był amerykański dziennikarz Bill Henley, z którym Polak się zaprzyjaźnił, a który w trakcie postoju na jednej z wysp, wyrwał naszego rodaka z rąk opryszków.

Po dotarciu na Enos pisarz najpierw odwiedził komendanturę policji, której szefem był sierżant Zagrofis, aby tam zalegalizować swoje przybycie. W klasztorze przyjął go ihumen (przełożony klasztoru) Eutymios, który do pomocy przybyszowi wyznaczył brata Angelosa. Już pierwszej nocy doszło do tajemniczego zdarzenia. Na terenie klasztoru padły trzy strzały pistoletowe i rozległ się czyjś krzyk. Pełka wyszedł ze swojej klasztornej celi i penetrując korytarze odnalazł postrzelonego, ciężko rannego, nieprzytomnego, prawdopodobnie konającego Henleya, który nie wiadomo jak się tu znalazł i co robił. Kiedy powrócił na to miejsce, ale już z bratem Angelosem, okazało się, że ciało zniknęło …

Recenzowana powieść jest bardziej sensacją niż kryminałem, a do tego o charakterze podróżniczo-pseudohistorycznym. Sierecki kilkukrotnie umiejscawiał akcję swoich książek (m.in. „Pałace Minotaura” i „Skały Eola”) w Grecji, którą musiał być zafascynowany. Autor bez wątpienia ma swój styl, który przejawia się również w zakończeniach jego książek. Warto tu przytoczyć cytat – wypowiedź Pełki o sobie samym (a raczej Siereckiego o sobie samym): „Piszę książki historyczne z domieszką sensacji, które zwolennicy sensacji krytykują za szpikowanie treści informacjami historycznymi, a historycy za zbyt dowolne interpretowanie faktów, piszę artykuły, które nie są zbyt poważne jak na rozprawy naukowe przystało, a nazbyt poważne, aby zafascynować czytelnika jadącego do domu kolejką elektryczną”. Roma locuta, causa finita!