- Autor: Rudnicka Halina
- Tytuł: Chłopcy ze Starówki
- Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
- Rok wydania: 1989 (wyd. XVIII)
- Nakład: 50200
- Recenzent: Robert Żebrowski
Cele młodzieży: walka o własny byt i o przyszłość Polski, praca przy odbudowie kraju i zarabianie na swoje utrzymanie, a do tego zdobywanie wykształcenia
Halina Rudnicka (1909-1982) ma na koncie trzy kryminały młodzieżowo-obyczajowe: „Zielona rakieta” (już zrecenzowana), „Chłopcy ze Starówki” (właśnie recenzowana) i „Szeryf w spódnicy” (będzie zrecenzowana).
„Chłopcy ze Starówki” są kontynuacją książki pt. „Polną ścieżką”, a po raz pierwszy wydano ją w roku 1960, przy czym wszystkich wydań w czasach PRL-u było aż osiemnaście. Nie powinno to jednak nikogo dziwić, gdyż do roku 1991 była ona na wykazie lektur obowiązkowych dla klasy VI szkoły podstawowej. A czy powinna być na tym wykazie? Bezwzględnie tak! Posiadany przeze mnie egzemplarz liczy – łącznie z posłowiem – 222 strony, a jego cena okładkowa to 480 zł.
Akcja toczy się w Warszawie (na Starówce oraz na Pradze i Saskiej Kępie) oraz w okolicach Olsztyna, w maju 1945 roku. Autorka książki powróciła do wyzwolonej stolicy w marcu 1945 rok. Zamieszkała na Pradze, a pracowała w Ministerstwie Oświaty. Ruiny Starego Miasta obejrzała w kwietniu, gdy przeprawiła się na lewy brzeg Wisły przez most pontonowy. Spotkała tam chłopca-sierotę, który tulił do piersi kota oraz starą kobietę mieszkająca wśród ruin, dokarmiającą gołębie. Widok zniszczeń i nędzy ludzkiej tak bardzo ją poruszył, że tę część miasta i koczujących tam ludzi uczyniła bohaterami swojej powieści.
Młody eks-partyzant spod Przasnysza – Wojciech Wieloch przyjechał do stolicy, by tu ułożyć sobie życie. Zamieszkał na Saskiej Kępie u matki swojej koleżanki – Niny Miłobędzkiej. Zapisał się do trzeciej klasy gimnazjum mieszczącego się na Śródmieściu przy ul. Rozbrat (obecnie budynek II L.O. im. Stefana Batorego), a w wolnych chwilach pracował jako pomocnik u Kisiela przewożącego ludzi łodzią przez Wisłę.
Razem z Wojtkiem w gimnazjum uczył się – starszy od niego – Jurek Niwiński. Jak się okazało, należał on, obok innego ucznia – Ryśka oraz Sitki i Gryzonia, do bandy kierowanej przez dziewczynę o imieniu Stella. Gang ten (uzbrojony w rewolwer „siódemkę” i pistolet „Vis”), podobnie jak banda niejakiego Łosia, dokonywał na Starówce napadów rabunkowych na przechodniów. Jurek, zazdrosny o pannę Miłobędzką, z pomocą Ryśka wciągnął Wojtka w zasadzkę, usiłując pozbawić go życia. Chłopakowi jednak udało się uciec. Nieprzytomnego Wojtka, leżącego wśród ruin, przypadkowo znalazł jego przyjaciel z partyzantki – „Piorun”. Zabrał go do swojej kwatery usytuowanej w dużej piwnicy pośród ruin, nazywanej „Hadesem”, gdzie zamieszkiwał razem z dziewięcioma innymi chłopakami. Najstarsi z nich należeli do ZWM. Najmłodszym zaś był kilkuletni Zenek „Skierka” Nowacki, goniec z „Szarych Szeregów”, posiadający kota „Pimpusia”.
Wojtek przystał do grupy „Pioruna” i zamieszkał z nimi. Chłopcy dzielili się między sobą obowiązkami i posiadanymi z przydziału lub zakupów artykułami spożywczymi. Zazwyczaj do posiłków mieli: chleb, smalec, marmolada i kawę. Wojtek z wdzięczności kupił raz dla wszystkich trzy kilogramy parówek, lecz niestety bez wymarzonych kiszonych ogórków, rzodkiewki, sałaty i szpinaku. Dalej pracował na łodzi, ale wciąż myślał o tym, jak by tu znaleźć Niwińskiego …
W książce tej trochę się działo. Spośród tematów interesujących Klubowiczów było zbrojne i krwawe starcie z podolsztyńskimi „Wilkołakami” oraz rozprawa milicji (z pomocą młodzieży i pewnego kaprala WP) z bandą Stelli. Powieść cechuje duży realizm jeśli chodzi o scenerię i ówczesne życie, natomiast kilka przypadkowych spotkań znanych sobie ludzi jest mało prawdopodobnych, a zupełnie nieprawdopodobne jest przeżycie matki z dzieckiem w piwnicy zupełnie odciętej od świata przez okres ponad ośmiu miesięcy (jedzenie mieli z sąsiedniej piwnicy należącej do karczmy, ale skąd mieli wodę?). Ogólnie jednak pozycja ta, również w obecnych czasach, jak najbardziej nadaje się do czytania.
PRL-ogizmy: Biuro Odbudowy Stolicy (działało w latach 1945-1950), dom „Pod Murzynem” (kamienica na Rynku Starego Miasta 36, która była najmniej zniszczonym w czasie wojny budynkiem znajdującym się przy Rynku), kawiarnia w tramwaju na Krakowskim Przedmieściu, antykwariat „Ars” na ul. Targowej, Miejskie Gimnazjum Mechaniczne na Targowej (pod nr 86), samochód „Packhard” (amerykańska limuzyna) oraz gazeta „Życie Warszawy” (ukazywała się od dnia 15 października 1944 roku, a jej redakcja pierwszą swą siedzibę miała na Szmulkach w dwupokojowym mieszkaniu w budynku przy ul. Łochowskiej 37).