Gumowska Irena, Kapica Jan – Uprzejmy milicjant 542/2023

  • Autor: Gumowska Irena, Kapica Jan
  • Tytuł: Uprzejmy milicjant
  • Wydawnictwo: Oddział Szkolenia KG MO
  • Rok wydania: 1964
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Nie tylko uprzejmy, ale też czysty, zadbany, kulturalny i skromny

Irena Gumowska (1912-1991) to przede wszystkim specjalistka od zdrowego żywienia, a w mniejszym zakresie – od savoir-vivre’u, natomiast Jan Kapica to dla mnie postać anonimowa – najprawdopodobniej będąc oficerem KG MO odpowiadał za „służbowe” treści w recenzowanej pozycji.

„Uprzejmy milicjant” jest zbiorem zasad savoir-vivre’u dla milicjantów, zarówno w odniesieniu do służby, jak też życia prywatnego. Książka liczy 160 stron i zawiera kilkanaście stron z czarno-białymi fotografiami. Skoro nie jest to powieść milicyjna, to po cóż ją przedstawiać? Choćby po to, by wiedzieć, czego w zakresie dobrych manier od milicjantów oczekiwano i móc porównać to z zachowaniem bohaterów „milicyjniaków”.

Książka składa się ze wstępu i kilku rozdziałów, w których jest mowa o: kulturze osobistej jako takiej, wyglądzie i umundurowaniu funkcjonariuszy, zachowaniu się w pracy wobec innych milicjantów oraz w sądzie, podejściu funkcjonariuszy do obywateli i prezentowaniu się w miejscach publicznych, zachowaniu się w pomieszczeniach służbowych, zachowaniu się w domu i w miejscach publicznych w czasie wolnym od służby, a na koniec o kulturze języka.

Ze Wstępu: „Każdy funkcjonariusz milicji jest jednocześnie przedstawicielem państwa, wykonawcą władzy, autorytetem i … zwykłym obywatelem jak każdy śmiertelnik. To stwarza nieraz trudne sytuacje, z których nie zawsze wiadomo, jak wybrnąć najkulturalniej. Poza tym od milicjanta społeczeństwo wymaga i spodziewa się więcej taktu, kultury, poprawności w zachowaniu się niż od każdego przeciętnego obywatela. Milicja nie jest jednak i nie może być wyizolowana ze społeczeństwa. Dlatego też o kulturze milicjanta można mówić tylko na tle kultury innych obywateli. Upraszczając to zagadnienie można powiedzieć, że kultura milicji nie jest inna niż ta, która cechuje ogół społeczeństwa. A z kulturą życia codziennego w naszym społeczeństwie, jak wiadomo, nie jest najlepiej”.

„Rubryka pt. „Savoir-vivre demokratyczny” w popularnym „Przekroju” cieszy się niesłabnącym powodzenie od kilkunastu lat” . Warto wspomnieć, że rubrykę tę prowadził niejaki Jan Kamyczek, czyli faktycznie Janina Ipohorska, nam znana jako Alojzy Kaczanowski – autor kryminału pt. „Rozkoszne popołudnie” oraz „Zagadek kryminalnych” inspektora Wernera publikowanych przez wiele lat właśnie w „Przekroju”.

Zasad dobrego zachowania przedstawionych w książce jest bez liku i trudno byłoby coś jeszcze do nich dodać. Niektóre z nich mogą dziwić, śmieszyć lub wzburzyć, z niektórymi możemy się nie zgadzać, a część z nich już się zdezaktualizowała. Pamiętajmy jednak, że dotyczyły one rzeczywistości lat 60. i w tych realiach są bardzo mocno osadzone.

Postanowiłem, że tę recenzję oprę przede wszystkim na cytatach. Oto te, w mojej ocenie, najciekawsze:
– Wyniki ankiety, przeprowadzonej wśród 58 funkcjonariuszy MO z różnych województw, odnośnie najczęstszych uchybień w umundurowaniu milicji (liczba w nawiasie oznacza, ile osób z tych 58, wskazało na ten problem): „1. Brak dystynkcji na naramiennikach i oznak na rękawach (57) 2. Nieprzestrzeganie przepisów dotyczących noszenia umundurowania letniego i zimowego w ustalonych okresach (50) 3. Noszenie w służbie mundurów brudnych, wymiętych i wytartych (42) 4. Noszenie obuwia nieodpowiedniego do mundurów (36) 5. Noszenie spodni nieodprasowanych (35) 6. Brudne obuwie (35) 7. Plamy na mundurach (25) 8. Poodrywane guziki, brudne kołnierzyki koszul (24) 9. Źle dopasowane mundury 10. Noszenie części umundurowania do ubiorów cywilnych i na odwrót (19) 11. Nieopuszczanie pasków pod brodę w czasie pełnienia służby (9) 12. Noszenie czapek uszanek w dni ciepłe i deszczowe (6)”.
– Wymagania w zakresie wyglądu: „Od milicjanta wymaga się, by zawsze był porządnie ubrany. Powinien być też czysty, ogolony, ostrzyżony i uczesany, mieć na sobie ubiór tchnący świeżością, nie wyplamiony i nie wymięty, spodnie wyprasowane w kant i czarne, odpowiednio wyczyszczone obuwie oraz skarpety harmonizujące z kolorem spodni. Wymaga się także, by milicjant miał zawsze czystą koszulę i przepisowy, starannie zawiązany krawat”.
– Warunki noszenia ubrania cywilnego: „Po skończonej służbie, w czasie urlopu wypoczynkowego i urlopu okolicznościowego oraz w służbie za zgodą kierownika jednostki MO”.
– Czystość przede wszystkim: „Nawet najlepsza znajomość i stosowanie przepisów nie pomoże, jeśli spod przepisowej koszuli będzie wyglądać niezbyt czysta szyja, a na kołnierzu znajdują się włosy i łupież albo ręce będą „zdobić” czarne obwódki pod paznokciami”
– Higiena osobista: „Myć się należy codziennie, niezależnie od warunków, to znaczy niezależnie od tego, czy ma się łazienkę, czy tylko np. miednicę i dzbanek. Myjemy całe ciało ciepłą wodą i mydłem. Dokładne mycie powinno odbywać się wieczorem, prze pójściem spać. Rano można się już tylko spryskać chłodną wodą dla orzeźwienia. Jeżeli mamy łazienkę, trzeba się kąpać chociaż dwa razy w tygodniu. Jeżeli nie – to przynajmniej raz na tydzień lub co 10 dni trzeba pójść do łaźni” (…) Włosy powinny być nie tylko porządnie ostrzyżone, ale i wymyte. Włosy myjemy przynajmniej co 7-10 dni, a codziennie – starannie szczotkujemy. Szczotkowanie usuwa z włosów kurz i nadmiar tłuszczu, nadaje im miękkość i połysk”.
– „Wspólna skrzynka” receptą na problem: „Milicjant powinien być czysty, ogolony, mieć czyste ręce i paznokcie, wyczyszczony mundur i buty, świeżą koszulę. Zgoda, ale jak to pogodzić z pracą, w której często trzeba się zakurzyć, zabrudzić, spocić, a do końca służby jeszcze daleko i do domu pójść nie można (…) A gdyby tak w każdej jednostce MO zrobić coś w rodzaju ”wspólnej skrzynki” …”
– Przeciw samochwalcom: „Przy okazji wspominamy, że chełpienie się ilością wypitego alkoholu – tak częste wśród mężczyzn – jest nie tylko niemęskie, ale i niesmaczne. Czy „mocna głowa do wódki”, to rzeczywiście powód do chwalenia się? Kulturalny człowiek nigdy nie opowiada zbyt wiele o sobie, jeśli go o to nie pytają”.
– O powrocie do domu bez zbędnej zwłoki: „Funkcjonariusze MO też mają swój dom, w którym najczęściej ktoś na nich czeka, na przykład z obiadem lub kolacją i nieraz denerwuje się, czy nam się coś złego nie przydarzyło (…) Toteż źle postępują ci funkcjonariusze, którzy po służbie zostają z kolegami na partyjkę brydża, na pogawędkę lub idą na „jednego”, nie uprzedzając o tym żony, czy rodziny”.
– O zachowaniu na sali sądowej: „Jest rzeczą jasną, że na sali sądowej nie wolno się czesać, dłubać w nosie, uszach, czy zębach, posilać się, czytać gazety itp. Nie wolno też ziewać lub zasypiać (zdarza się to, niestety, szczególnie konwojentom)”.
– Sztywność i ponuractwo: „Spotyka się czasem osoby, które stale w służbie są ponure i nadęte. Uważają, że na tym właśnie polega powaga ich stanowiska i utrzymanie autorytetu (…) Sztywność i ponuractwo nie dodają nikomu ani powagi, ani autorytetu. Wręcz przeciwnie, wzbudzają w człowieku antypatię i oddalają ludzi od takiego człowieka. Często uprzejmym i przyjaznym uśmiechem można więcej zyskać niż wypowiadaniem wielu napuszonych, pompatycznych słów”.
– W odpowiedzi na bezinteresowne słowa uznania milicjanta dla kobiety, która wykazał się refleksem: „Odtąd, kiedy się spotykają, oddają sobie ukłony. Pani nie była, ani piękna, ani młoda. To dla wyjaśnienia. Milicjant był młodym, kulturalnym człowiekiem”.
– Parę słów o sposobie chodzenia: „Milicjanci na ogół poruszają się z powagą i godnością, jaka przystało ich mundurowi (…) Bywają i tacy, co chodzą nadęci swoją ważnością, sztywno, równo, zapatrzeni w siebie. Ci samą tylko postawą chcą podkreślić swą władzę”.
– Umieć przepraszać: „Milicjant nic nie traci na swej godności, a wręcz przeciwnie – zyskuje, jeśli przeprosi, gdy się omyli (…) Ten, kto potrafi przepraszać, ten umie też imponować, wzbudzać uczucie szacunku”.
– O paleniu na służbie: „Każdemu obywatelowi będzie wypadało iść z papierosem po chodniku, ale nie milicjantowi. Gdy będzie to robić ukradkiem, chowając papierosa w rękawie lub stojąc w bramie i rozglądając się, czy nie idzie wyższy szarżą, jakże obniża swój autorytet w oczach obywateli. Już lepiej będzie, gdy usiądzie w jakimś lokalu przy stoliku i tam pijąc wodę czy piwo posiedzi te kilka minut potrzebnych do wypalenia papierosa”. „Trzeba palić papierosy w fifce lub papierosy z filtrem, a także czyścić palce pumeksem. W żadnym razie nie chodzić z zażółconymi lub wprost niedomytymi, aż brązowymi od tytoniu, palcami”.
– O … piciu na służbie: „Szczególnie, gdy jest się w mundurze jedzenie lub picie na ulicy wygląda fatalnie i dlatego powinno się tego unikać (…) Zawsze lepiej zajść do lokalu i tam szybko coś zjeść czy wypić. Może się jednak zdarzyć, że jedyna możliwość wypicia wody, lemoniady, piwa jest tylko przy kiosku. Wówczas, nie ma rady, trzeba tu wypić, ale szybko, dyskretnie bez rozmów towarzyskich”. „W służbie należy unikać picia piwa alkoholizowanego. Piwo takie ma zapach alkoholu, który po wypiciu wydziela się z ust (…) Nieraz może się zdarzyć, ze milicjant zabezpieczający służbowo uroczystości, imprezy (np. sportowe) itp., mając dręczące pragnienie, nie może go ugasić niczym innym jak piwem, bo po prostu nic innego w pobliżu nie ma. Są to jednak wyjątkowe sytuacje i szczególny rodzaj służby, usprawiedliwiające ten wyjątek od reguły”
– O jedzeniu: „Nie można mlaskać, siorbać, chlipać, głośno świstać przy wysysaniu resztek z pomiędzy zębów. Jeść cicho można tylko z zamkniętymi ustami”.
– Nadrzędna zasada przy kłanianiu się: „Kto kłania się pierwszy? Ten, kto jest grzeczniejszy” („podrzędne” zasady: mężczyzna kobiecie, młodszy starszemu, podwładny przełożonemu, wchodzący przebywającemu – tracą rację bytu, gdy sytuacje się skomplikują np. podwładnym jest starsza kobieta).
– Milicjant w pociągu: „W wagonach nie wypada jadać produktów o silnych i przykrych zapachach, np.” czosnku, cebuli, śledzi, a także niektórych serów itp.”

Wskazówki podane przez autorów powinny być dla odbiorców w pełni zrozumiałe, gdyż są podane w sposób jasny, prosty, szczegółowy i szczery – czasami aż do bólu. Twórcy tego poradnika wykonali swoją robotę uczciwie i wnikliwie. Nie omijali wstydliwych spraw, problemy wskazywali odważnie i bezpośrednio, a tematykę wyczerpali do samego dna. Uważam, że tego typu poradnik – skierowany do policjantów – mógłby powstać również w dzisiejszych czasach.

Książka ta jest „białym krukiem”. Nie wiadomo, jaki był jej nakład. Przeznaczona była do użytku wewnętrznego. Rzadko pojawia się na aukcjach internetowych, a jeśli już – to w zawrotnych cenach. Uważam jednak, że warto ją nie tylko przeczytać, ale też i mieć w swoich zbiorach, bo to prawdziwy rodzynek.