Paterczyk Maciej – Na zgliszczach 210/2023

  • Autor: Paterczyk Maciej
  • Tytuł: Na zgliszczach
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo CM
  • Seria: Kryminały Ziem Odzyskanych
  • Rok wydania: 2015
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Prawo pięści i pięść prawa, czyli Dziki Zachód Polski

Wydawnictwo CM jest nam doskonale znane, ale jego seria: Kryminały Ziem Odzyskanych chyba nie bardzo. Może dlatego, że pierwsza w tej serii pozycja, czyli „Na zgliszczach”, wydana w roku 2015, jest – jak do tej pory – także ostatnią. Książka ta jest „białym krukiem”, gdyż nakład jej jest wyczerpany, a jak ustaliłem w wydawnictwie dodruk jej nie jest planowany. Tym bardziej cieszę się, że właśnie w CM udało mi się zakupić jej ostatni egzemplarz. Powieść liczy 242 strony, narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego. Patronat medialny objął Klub MOrd i Zapomniana Biblioteka.

Akcja toczy się na Ziemiach Odzyskanych, a dokładnie w Kamieniu Pomorskim i jego okolicach, w drugiej połowie lat 40. nie wcześniej niż 19 maja 1946 roku (tego dnia zmieniono nazwę miasta na polską z niemieckiej Cammin in Pommern). Informacja o drugiej połowie lat 40. pochodzi od wydawcy, ale w powieści wymienione jest szczecińskie kino „Pionier”, a taka nazwę otrzymało ono w roku … 1950.

Źle się działo w powiecie kamieńskim. W Chrząszczewku na wyspie Chrząszczewskiej dokonano morderstwa nastoletniej dziewczyny. Została uduszona, a po śmierci – dla zmylenia tropu – zadano jej ciosy nożem, a ciało podrzucono do stodoły sąsiadów. A na wsi, jak to na wsi, miejscowi szybko przeprowadzili dochodzenie. Wg nich sprawcą musiał być ktoś z rodziny, do której należało gumno. Zbierało się na lincz. Na szczęście na miejsce przybył komendant Powiatowej MO w Kamieniu Pomorskim – Stanisław Brzeziński, wraz z dwoma szeregowymi – Liszewskim i Młynarczykiem, który odnalazł i zatrzymał faktycznego sprawcę, a którym wg niego był chłopak dziewczyny. Podczas przesłuchania w komendzie, podejrzany przyznał się do zabójstwa w afekcie. Komendant odwiózł go do aresztu w Dziwnowie, gdzie miał czekać na rozprawę. Już po przekroczeniu bramy więziennej młodzieniec oświadczył, że odwołuje swoje przyznanie się do winy. Dodał też, że będąc „pod celą” w komendzie słyszał dobiegające spod podłogi głosy (!!!)

Komendant był bardzo ciekawą postacią. Nie miał munduru, bo mu go po prostu nie dano, ale gdyby go dostał to i tak by nie nosił. Nie lubił także dystynkcji. Pistolet – „Walther” z ośmioma nabojami w magazynku – musiał sobie kupić za własne pieniądze, i to „na czarno”. Ten przedwojenny adwokat, w czasie wojny nie był ani w wojsku, ani w partyzantce, a gdy prezydent Starzyński wzywał wszystkich mieszkańców do obrony stolicy, Brzeziński szybko ją opuścił. Wykonując swoje obowiązki służbowe równo traktował wszystkich obywateli – Polaków, Żydów, Ukraińców, a nawet Niemców, co wielu osobom się nie podobało. Jednak mieszkańcy powiatu szanowali go, bo był uczciwy, sprawiedliwy i nie brał łapówek. W bardzo zawoalowany sposób ostrzegał ludzi o ich niedociągnięciach w kulcie komunizmu, po to, by nie zostali za to sponiewierani przez jego wyznawców. Ludzie nie wiedzieli jednak o nim wszystkiego: że szuka – w celu przywłaszczenia – skarbu Radziwiłłów wywiezionego z ich zamku w Nieświeży (obecnie teren Białorusi), a ukrytego gdzieś w Kamieniu; że by go odnaleźć „prywatnie” aresztował człowieka, przetrzymywał go w piwnicy komendy, głodził i znęcał się nad nim, by ten ujawnił mu miejsce jego ukrycia i że wreszcie planuje porzucić swą pracę i czmychnąć kutrem na Zachód, a konkretnie na północ, na Bornholm.

Tymczasem w miejscowym żeńskim hotelu robotniczym „Przyszłość” dokonano zabójstwa pewnej dziewiętnastolatki. Przy okazji tej sprawy Brzeziński dowiedział się o tym, że w tym samym miejscu, w przeszłości dokonał samobójstwa syn kierowniczki hotelu – niejaki Jaworski, który był … jego poprzednikiem na stanowisku komendanta. Jednak okoliczności tego zdarzenia wciąż budziły wątpliwości. Wkrótce po drugim morderstwie popełniono kolejne, i jeszcze jedno, i … tak aż do prawie samego końca powieści. Kolejnych zaistniałych przestępstw nie będę wymieniał, a było ich jeszcze kilka, różnego rodzaju – nie tylko zabójstw.

Poza wymienionymi milicjantami – Liszewskim, który stał się funkcjonariuszem MO wprost z bandyty oraz Młynarczykiem, którego utajnioną żoną była Niemka, w książce przewija się cały korowód postaci, które są albo wcale, albo mniej, albo bardziej podejrzane, i niezależnie od tego każda z nich będzie miała swoje „pięć minut” w rozgrywających się wydarzeniach: naczelnik więzienia – porucznik Trzciński, komisarz miasta Drągała, Katarzyna Blińska, zwana Kobietą Z Góry zamieszkała w Pałacu Nad Miastem, należącym wcześniej do zaginionego hrabiego Otto von Schillera, Ewa Czetwertyńska – kochanica kilku miejscowych figur, Michał Kalinowski – „podpodłogowy” więzień komendanta, ks. Bartłomiej Bartkowski, którego wcześniej Brzeziński osadził w więzieniu, człowiek zwany Rybakiem – posiadacz kutra, Kamil Tarnowski – kręcący się z pistoletem po okolicy, barman Kiliński – zaufany komendanta. Pojawią się też inni obywatele Kamienia, w tym ukraińscy przesiedleńcy, a także radzieccy żołnierze, szabrownicy, żołnierze WiN i miejska banda.

Atmosfera w mieście coraz bardziej gęstniała. Wyglądało to tak, jakby jakaś niewidzialna pętla zaciskała się nie tylko na szyjach ofiarach, ale też na gardle komendanta. Ludzie, z którymi się stykał – podobnie jak on – kłamali, zatajali wiele ważnych sprawach i nie było wiadomo po czyjej stronie staną, gdy dojdzie do finałowej rozgrywki, którą wiele zdarzeń zapowiadało i wiele do niej zmierzało. Klimat książki jest iście westernowy, a raczej easternowy, a kojarzy mi się z książkami: „Toast” („Prawo i pięść”) Hena i „Worek Judaszów” Nienackiego, a także filmami: „Wilcze echa” z chorążym WOP/MO Słotwiną i „W samo południe” z szeryfem Kane’m. Zwrotów akcji, zaskakujących sytuacji i niedopowiedzeń jest naprawdę sporo. Kilka wątków jest niebanalnych, a wszystkie ze sobą logicznie powiązane.

Kto się okaże wampirem z Kamienia? Czy zabójstw dziewcząt dokonała jedna osoba, grupa osób, czy też różne osoby? Jak faktycznie zginął poprzedni szef tamtejszej milicji? Czy poszukiwany skarb zostanie odnaleziony, a jeśli tak, to gdzie i przez kogo? Czy komendantowi powiedzie się ucieczka zagranicę?

Czy można poznać, że książka ta nie była pisana w PRL-u? Wg mnie tak. Współcześni autorzy piszący kryminały milicyjne przekazują i wyjaśniają czytelnikowi pewne zdarzenia, które kiedyś były oczywiste, albo o których się wtedy nie mówiło na głos, a już na pewno nie pisało. W recenzowanej powieści mamy informacje o akcji „Wisła”, istnieniu listy książek zakazanych (wywrotowych lub szerzących zepsucie) wycofywanych z bibliotek (wymienieni są autorzy: Agatha Christie i Raymond Chandler”) oraz zestrzeleniu samolotu, którym leciał generał Władysław Sikorski.

PRL-ogizmy: kino „Pionier” w Szczecinie (przy Wojska Polskiego 2; kino powstało w roku 1907 jako „Weltkinotheater”, potem nazywało się „Odra”, a od roku 1950 – „Pionier”; jest ujęte w księdze Rekordów Guinnessa jako najstarsze, nieprzerwanie działające kino na świecie), Mała Ziemiańska (kawiarnia w Warszawie przy ul. Mazowieckiej 12, działająca w latach: 1918-1944), obraz Gierymskiego skradziony z zamku w Nieświeżu (czyżby „Naganka na polowaniu w Nieświeżu”?), gazeta „Kurier Szczeciński” (ukazuje się od dnia 7 października 1945 roku), samochody GAZ (typ 67 zwany „gazikiem” lub „Czapajewem”).

Ponadto wspomniane są westerny Owena Wistera (amerykański pisarz żyjący w latach: 1860-1938) oraz film „Casablanca” (kryminał z roku 1942).

Cytaty: „- … złota komnata tych ruskich królów Romanów. – Carów nie królów. Romanowów, a nie Romanów. I nie złota tylko bursztynowa”.

„-Nie kojarzę cię, chłopcze. Nie jesteś stąd, prawda? – Nie. Z Rakowieckiej w Warszawie” [dla niezorientowanych: w Warszawie przy ul. Rakowieckiej mieścił się areszt śledczy].

Cieszę się, że to nie koniec przygód komendanta Brzezińskiego, bo oto w roku 2019 „Videograf” wydał kontynuację „Na zgliszczach”, noszącą tytuł „Morze krwi, ziemia ognia”. Warto też wiedzieć o innym kryminale Paterczyka pt. „Czarny Bałtyk”, którego akcja dzieje się w roku 1949, w alternatywnej powojennej rzeczywistości.

Recenzję chciałbym podsumować krótko: brawo, brawo, brawo panie Macieju !!!