Osęka Janusz – Śmierć w Żlebie Kirkora 447/2023

  • Autor: Osęka Janusz
  • Tytuł: Śmierć w Żlebie Kirkora
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07 … (nr 59)
  • Rok wydania: 1973
  • Nakład: 100275
  • Recenzent: Robert Żebrowski

OWMO, czyli Ochotniczy Współpracownicy Milicji Obywatelskiej

Janusz Osęka (1925-2014) ma na koncie tylko jeden kryminał. „Śmierć w Żlebie Kirkora” liczy 47 stron, cena okładkowa to 6 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przyszłego.

Akcja toczy się w Zakopanem i okolicach, a także Krakowie, Krynicy i Kielcach, nie wcześniej niż w roku 1967 (milicja dysponuje już Fiatami 125p).

3 VIII Anna Zemanek (lat 22) wyszła z pensjonatu „Krokus” i do niego już nie powróciła. 4 VIII jej zwłoki odnaleźli w Żlebie Kirkora (położonym w masywie Giewontu) ratownicy GOPR. 5 VIII przeprowadzono eksperyment procesowy, z którego płynął następujący wniosek: „Ciało zabitej znaleźć się powinno w miejscu, gdzie leżało, albo gdyby, stojąc na skalnym występie, próbowała dokonać daleki skok z odbicia, albo – gdyby została przez kogoś silnie popchnięta”.

Prowadzeniem śledztwa w tej sprawie zajął się porucznik Jan Dudziak z Komendy Miasta MO w Zakopanem, a do pomocy miał sierżanta Stanisława Książka. Podejrzeniem o dokonanie zabójstwa objęci zostali: kierowniczka pensjonatu, sześcioro pozostałych gości, a także szemrany Czarny Stach, czyli Stanisław Wańtuła oraz miejscowy zaczepiacz kobiet, kierowca „Skody” – Wojciech Czarnecki. Tymczasem sekcja zwłok wykazała, że panna Zemankówna była w trzecim miesiącu ciąży.

Gdy 8 VIII na Kasprusiach zamordowano Szymona Wrzosa (otrzymał dwa uderzenia w głowę tępym narzędziem), porucznikowi – do pomocy – przysłano z Krakowa kapitana Czesława Szareckiego. Razem było im nie tylko raźniej, ale też i skuteczniej. Śledztwa prowadzone były regulaminowo, bez opóźnień, ale też i bez większych przyspieszeń.

Książka ta stanowi prawdziwy rarytas dla „zakopianistów”. Mamy w niej: Krupówki, Kasprusie, Kasprowy Wierch, Nosal, Giewont, Czerwony Wierch, Żleb Kirkora, Dolinę Kościeliską, Dolinę Chochołowską, Dolinę Białego, Dolinę Strążyską, Cyrhlę, Toporowe Stawy, Halę Kondratową i Schronisko PTTK na Hali Ornak, a także tamtejsze lokale gastronomiczne: „Murowana Piwnica”, „Kmicic”, „Kolorowa”, „Oaza”, „Jędruś” i „Cocktail” oraz domy wczasowe: „Skalnica” (ten sam, który występuje w kryminale „Pistolet z perłową rękojeścią”) , „ZAIKS” (czyli „Halama”, gdzie tworzył swoje kryminały Jerzy Edigey), „Hutnik”, „Szarotka”, „Hyrny” i hotel „Świt”, a jest też wspomniany zakopiański gawędziarz Barcyn (prawidłowo: Stanisław Gąsienica-Byrcyn).

Inne PRL-ogizmy to: domy wczasowe: „Złocień” w Krynicy i „Orzeł” w Szczawnicy, samochody – milicyjny „Fiat”, „Skoda”, „Moskwicz” i „BMW”, papierosy „Carmen”, kawa „Marago”, wódka „Złota Jesień”, taśma fotograficzna „ORWO” (enerdowska część koncernu „AGFA”, działająca od roku 1964), krem do opalania „Sombrero” (nietłuszczący, produkowany przez „Lechię Poznań”), woda kolońska „Alibi”, pastylki „Idalbina”, książka „Na skalnym Podhalu” (Kazimierz Przerwa-Tetmajer, rok 1955), gazeta „Przekrój”, czwartkowa telewizyjna „Kobra” oraz skarżyski zespół jazzowy „Big Band”.

Cytaty:
– major do kierowcy o poruczniku: „Na pana porucznika można liczyć jak na PKO”
– godne pochwały postawy obywatelskie: „Informował porucznika gorliwie, w ramach ochotniczej współpracy społeczeństwa z milicją”, „Doceniał w pełni trud milicji w podobnie przykrych sprawach i gotów był służyć jej wszelką pomocą, nie oszczędzając swojej osoby”, „-Zawsze chętnie pomógłbym milicji, – Pańskie wyrobienie społeczne jest godne pochwały”.

Gdyby nie dwie zbrodnie to czytając tę „Ewę” można byłoby się poczuć jak na wczasach w Zakopanem. I chyba o to też autorowi chodziło. Opowiadanie jest lekkie w czytaniu, sympatyczne w odbiorze i niezobowiązujące do czegokolwiek. Można śmiało po nie sięgnąć.