Murawska Grażyna – Statek fatalny 418/2023

  • Autor: Murawska Grażyna
  • Tytuł: Statek fatalny. Tajemnice statków
  • Wydawnictwo: KAW
  • Seria: Ekspres Reporterów
  • Rok wydania: 1985
  • Nakład: 100350
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Wypadki, zabójstwo i przemyt na morzach i oceanie

To kolejny już reportaż Grażyny Murawskiej, dziennikarki m.in. „Tygodnika Morskiego” i „Wybrzeża”, jaki opublikowany został w „SE”. Liczy on 41 stron, a cena okładkowa tomiku to 90 zł.

W dniu 20 kwietnia 1984r. na statku m/s Łódź stwierdzono nieobecność chiefa, czyli I oficera Zdzisława K. Ostatni raz widziany był kilka godzin wcześniej przez asystenta pokładowego, gdy stał na pokładzie łodziowym z gaśnicą pianową w ręku. Statek był w tym czasie zacumowany w kameruńskim porcie Douala. Następnego dnia jego zaginięcie zgłoszono agentowi statkowemu oraz miejscowej policji. W dniu 22 kwietnia agent statkowy poinformował kapitana, że w kanale portowym znaleziono zwłoki białego człowieka z przykutą kajdankami do ręki sześciokilogramową gaśnicą. Mimo, że jego twarz była nie do rozpoznania, zidentyfikowano go na podstawie ubioru, cech zewnętrznych i budowy ciała jako zaginionego oficera. Śledztwo w tej sprawie wszczęła kameruńska policja, która na podstawie sekcji zwłok stwierdziła zgon przez uduszenie. Statek wraz z całą załogą na prawie trzy tygodnie został aresztowany w porcie. Zaczęły się uciążliwe przesłuchania i zatrzymania osób …

M/s „Łódź” był jednym z dziewięciu frachtowców serii B-445 o nazwach miast polskich, wybudowanym w roku 1966 w szczecińskiej stoczni im. Warskiego, przeznaczonym do obsługi linii do Afryki Zachodniej. „Klimatyzowane pomieszczenia socjalne, dobrze usytuowane, przestronne ładownie, sterówka – niby rozległe akwarium – z elektronicznym wyposażeniem. Słowem szyk i elegancja w parze z wysoka techniką”.

Nie był to jednak statek lubiany przez marynarzy, gdyż uważany był za pechowy. Zanim ruszył w dziewiczy rejs, gdy stał jeszcze w porcie w Szczecinie, doszło do wypadku na jego pokładzie. Otóż I oficer – Ryszard L. wpadł z pokładu do otwartej ładowni i zabił się na miejscu. Podczas pierwszego rejsu, a było to w maju 1966r., podchodząc do nabrzeża portu w Las Palmas, frachtowiec z wielką siła uderzył w falochron, rozbijając nabrzeże, przy czym sam też doznał uszkodzeń. Winnym zdarzenia został uznany kapitan Jerzy P. W styczniu 1983 roku w Kanale Kilońskim nasz statek zderzył się z płynącym kontrkursem radzieckim „Wasilijem Kałasznikowem”. Izba Morska w Szczecinie orzekła, że ani kapitan Roman O., ani nikt inny z „Łodzi” nie przyczynił się do tego zdarzenia.

Wracając jednak do głównego wątku, to śmierć chiefa w porcie w Kamerunie wpisała się w serię tajemniczych gwałtownych zgonów i zaginięć dowódców i oficerów polskich statków, mających miejsce w latach 80. „Wszystkie miały miejsce na statkach utrzymujących żeglugę do dalekich, egzotycznych krajów (…) Wszystkie też charakteryzowały się pewnymi wspólnymi cechami, pozostawiającymi władzom śledczym niejako możliwość wyboru pomiędzy okolicznościami samobójczymi, zbrodniami, a nieszczęśliwymi wypadkami” (patrz recenzja reportażu „Śmierć w Bremerhaven”).

Kameruńskie śledztwo przejęła polska prokuratura, a statek wyruszył – z całkowicie nową, starannie dobraną załogą – w ostatni swój rejs, w którym stał się obiektem tzw. wojny dywanowej …

Czytając „Statek fatalny” od razu przypomniałem sobie dwa świetne peerelowskie kryminały – „Cień na pokładzie” Tadeusza Kosteckiego i „Nie wychodź na pokład po zmroku” Czesława Czerniawskiego. Reportaż Grażyny Murawskiej również jest świetny – ciekawa, rzadko spotykana tematyka, lekkie pióro autorki, bardzo przystępny język, wplatanie ciekawych wątków pobocznych (np. o m/s „Jelenia Góra’). Już rozglądam się za kolejnymi jej reportażami z „Ekspresu Reporterów”, by je nabyć, przeczytać i zrecenzować.