Murawska Grażyna – Śmierć w Bremerhaven 391/2023

  • Autor: Murawska Grażyna
  • Tytuł: Śmierć w Bremerhaven. Śmierć kapitana
  • Wydawnictwo: KAW
  • Seria: Ekspres Reporterów (nr 9/84)
  • Rok wydania: 1984
  • Nakład: 100350
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Tajemnica Lu Wen Yu – 3039

Grażyna Murawska jest autorką kilku pozycji z serii „Miniatury Morskie” Wydawnictwa Morskiego i kliku reportaży kryminalnych w serii „Ekspres Reporterów”. Recenzowany reportaż napisany został w roku 1984, a liczy 46 stron.

W dniu 27 XII 1982 roku Chińsko-Polskie Towarzystwo Okrętowe S.A. zwane „Chipolbrok”, teleksem (młodszym Klubowiczom wyjaśniam, że było to urządzenie telegraficzne przesyłające wiadomości w postaci alfanumerycznej, z repertuarem znaków określonym alfabetem telegraficznym) powiadomiło Prokuraturę Rejonową w Gdyni, że wg informacji telefonicznej ze statku m/s „Szymanowski” (drobnicowiec wybudowany w roku 1960 w Splicie, jeden z serii „muzycznych” dziesięciotysięczników dla PLO), cumującym w niemieckim porcie Bremerhaven, z dnia 25 na 26 XII kapitan jednostki – Adam K. popełnił samobójstwo w swojej kabinie, poprzez powieszenie.

Kolejne informacje podane przez autorkę były naprawdę mocno intrygujące. Otóż w latach: 1977-1982, na polskich statkach znajdujących się w rejsach, zginęło, zaginęło lub nagle zmarło siedmiu kapitanów. „Okoliczności towarzyszące tym tragediom, we wszystkich przypadkach były co najmniej niejasne – nie pozwalające na jednoznaczne ustalenie, czy były to zabójstwa, samobójstwa, czy nieszczęśliwe wypadki. Cztery ostatnie tragedie nastąpiły w przedziale zaledwie półtora roku: od września 1981 – kwietnia 1983”. Wszystkie te statki (wśród nich m.in. „Ziemia Lubelska”, „Łódź”, „Kasprowy Wierch” i „Jelenia Góra”) obsługiwały dalekie, egzotyczne trasy. Zwłoki jednego z kapitanów wyłowiono przy zewnętrznym nabrzeżu portu w Gdańsku (na jego pogrzebie w Sopocie nie pojawił nikt (!!!) z czterdziestu członków załogi, mimo, że w tym czasie byli na lądzie, a większość z nich mieszkała w Trójmieście), drugi został zasztyletowany w swojej kabinie, gdy statek stał na redzie w Pireusie, trzeciego znaleziono w wodzie, z poderżniętym gardłem i kajdankami na rękach, a dwóch kolejnych (!!!) dowódców „Jeleniej Góry” zniknęło z pokładu i nigdy ich nie odnaleziono, pozostali zaś popełnili (?) samobójstwo. Co ciekawe, żaden z nich nie zostawił listu pożegnalnego (wszyscy mieli rodziny), żaden nikomu nie zwierzał się z samobójczych zamiarów, każdy z nich układał plany na przyszłość!

Śledztwo w sprawie zgonu kapitana Adama K., poza gdyńską prokuraturą, podjęła też – jak to zwykle w takich przypadkach było – tamtejsza Izba Morska (quasi-sądowy organ przy Sądzie Okręgowym w Gdańsku). Ustalono, że kapitan w chwili śmierci znajdował się pod wpływem alkoholu (1,14 promila), choć wcześniej nigdy nie upijał się, ubrany był w strój do spania, czas zgonu określono na godzinę, gdy marynarze spożywali obiad i nikt nie kręcił się po pokładzie, a denat wisiał w dziwny sposób – stopami dotykał ziemi.

Czy było to samobójstwo czy zabójstwo? Co było motywem? Czy zgon miał związek z tym, co zdarzyło się podczas tego rejsu na Morzu Chińskim? Czy znajdą się odpowiedzi na te pytania?

Reportaż napisany jest rzeczowo, a do tego w pełni jasnym dla laika („morskiego” laika) językiem. Tematyka jest bardzo interesująca i rzadko spotykana. Chętnie sięgnę po inne reportaże Grażyny Murawskiej.