- Autor: Mejza Iwona
- Tytuł: Przepis na zbrodnię
- Wydawnictwo: Szara Godzina
- Rok wydania: 2016
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Danuta Chodkowska
Kocham pana, Panie Kocie!
Słowo się rzekło kobyłka u płota – niedawno był post o kocich kryminałach z prośbą o informacje o tytułach i recenzje takowych . Oto recenzja jednej z moich ulubionych książek i jednego z najulubieńszych kryminałów –
Jestem zaprzysiężoną kociarą, więc kot na okładce to 100 procent pewności, że się książką zainteresuję, choć niekoniecznie przeczytam do końca i polubię.
Między innymi tak właśnie, zwabiona okładką, trafiłam na jeden z moich najulubieńszych kryminałów z humorem, to jest na „Przepis na zbrodnię” Iwony Mejzy, który po raz pierwszy ukazał się 05.07.2016, a 12.04. 2021 była premiera II wydania – w formie e-booka i audiobooka.
Jeszcze za życie Joanny Chmielewskiej zaczęto szukać jej następców czy, jak często pisano – „drugiej Chmielewskiej”.
Moim zdaniem jest to syzyfowa praca, bo drugiej takiej jak pani Joanna nie ma i nie będzie, była ona jedyna i jest nie do podrobienia.
Ale na pewno są pisarze, co potrafią napisać nie mniej dobre powieści kryminalne z mniejszą lub większą dawką inteligentnego humoru, zarówno słownego jak i sytuacyjnego, pięknie napisanych, a „samo czytających się”, z całą galerią świetnie wykreowanych postaci i ciekawą treścią.
„Przepis na zbrodnię” uważam za jedną z takich książek – stylowo bardzo bliską książkom Joanny Chmielewskiej, ale będącą własnym, odrębnym istnieniem, sympatycznym i ciekawie napisanym.
Narratorem jest Marlena Zawilska, autorka powieści kryminalnych, mieszkająca w Miasteczku, razem z mamą i Panem Kotem, który chwilami, powiedzmy, że wyręcza Marlenę w narracji. Rozwiedziona, pracuje i żyje sobie spokojnie nie wadząc nikomu. Zajęta tworzeniem i rozterkami związanymi z intrygą pisanej powieści nie zwraca specjalnej uwagi na to co się dzieje dookoła. W końcu zauważa, że dzieją się jakieś dziwne sprawy, do tego w sąsiedztwie zostaje popełnione morderstwo, a za jakiś czas kolejne … stwierdza, że za dużo tego dobrego – i przy ścisłym, choć niekoniecznie chcianym i zamierzonym współudziale zaprzyjaźnionej sąsiadki, mamy, cioci, no i oczywiście Pana Kota, zaczyna działać. Co, oczywiście, policji nie zachwyca.
Widać, że to książka w której autorka pisała o tym co lubi i co jest jej dobrze znane – sama przecież pisze kryminały, zajmuje się ogrodem i mieszka w Oświęcimiu, mieście niezbyt dużym. I jasno wskazała, drobnymi elementami w treści, że bliscy jej pisarze to Joanna Chmielewska i Edmund Niziurski.
Warto sięgnąć po tę książkę – dla jej klimatu, poznać Pana Kota, przyjrzeć się Miasteczku, wspomnieć lata siedemdziesiąte XX wieku…
To jedna z tych, co nieustannie żałuję, że nie ma dalszego ciągu – choć rozumiem, że to nie zawsze jest możliwe …
[Recenzja pierwotnie została opublikowana na klubowej stronie FB. Warto dodać, że Iwona Mejza to jedna z najbardziej zasłużonych Klubowiczek-MOrdowiczek, która „popełniła” aż 79 recenzji oraz – poza „Przepisem na zbrodnię” – napisała jeszcze kilka innych kryminałów]