- Autor: Masłowski Jerzy Andrzej
- Tytuł: Skarb w jeziorze
- Wydawnictwo: Młodzieżowa Agencja Wydawnicza
- Rok wydania: 1989
- Nakład: 35000
- Recenzent: Robert Żebrowski
Wakacje z Niemcami
Jerzy Andrzej Masłowski jest mi pisarzem zupełnie nieznanym. „Skarb w jeziorze” liczy 174 strony, a cena okładkowa to 600 zł (ach, ta galopująca inflacja!). Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się w fikcyjnych Zgierzycach położonych gdzieś w górach, ale kiedy – pojęcia nie mam (nie ma żadnego PRL-ogizmu, który mógłby coś podpowiedzieć).
Tomek, „Cygan”, Maciek i „Tyka” w czasie wakacji wędrowali po górach, by zrealizować zaplanowaną trzystu kilometrową trasę. Trzeciego dnia dotarli do Zgierzyc. Rozbili namiot poza miastem, ale w terenie poznali Kornela Starowiejskiego, historyka i pisarza, mieszkającego tuż przy rynku. Przyjęli jego propozycję, by biwakować na jego podwórku. Chłopcy dowiedzieli się o nieodnalezionych do tej pory, a ukrytych w pierwszych dniach wojny, skarbach z pobliskiego klasztoru Franciszkanów.
Tomek nieopodal jeziora podsłuchał rozmowę trzech Niemców, z których jeden – Karl – jak się okazało był synem wysokiego oficera SS, w czasie wojny komendanta miasta Zgierzyce, który zamordował tamtejszych zakonników usiłując wymusić od nich tajemnicę miejsca ukrycia klasztornych skarbów. Jeden z umierających Franciszkanów powiedział, że skarb jest tam, gdzie krzyż odbija się w toni jeziora. Świadkiem mordu był organista Walczak, któremu udało się uciec przed hitlerowcami. Żył on w mieście aż do tej pory. Wcześniej przez wiele lat szukał skarbu, ale bezskutecznie. Teraz połączył swe siły z Niemcami.
Chłopcy – z pomocą Starowiejskiego i przeora klasztoru – ojca Dominika – postanowili odszukać skarb. Któregoś dnia znaleźli, ale … łódkę z zakrwawionym ciałem Walczaka. Niezwłocznie powiadomili miejscowy posterunek milicji, a dyżurujący tam sierżant wraz z kapralem Świtałą od razu podjęli czynności (komendant posterunku był w stopniu kapitana). O zdarzeniu posterunek powiadomił też komendę wojewódzką, która zainteresowała się sprawą.
Chłopcy nadal zawzięcie szukali skarbu, ale przybył im kolejny rywal w postaci pani Anny, która wynajęła pokój u Starowiejskiego. Wyśledzili, że spotyka się ona z typem w czarnych okularach. Rozgrywka pomiędzy tymi trzema grupami zapowiadała się pasjonująco …
Powieść ta to typowy „milicyjniak” młodzieżowy na całkiem niezłym poziomie. Myślę, że i teraz mogłaby się spodobać 10-12-latkom. Dorośli natomiast czytać jej nie muszą, chyba, że w ramach akcji o kryptonimie „Dawnych wspomnień czar”.