Korczak Janusz M. – Tajemniczy przyjaciel 460/2023

  • Autor: Korczak Janusz M.
  • Tytuł: Tajemniczy przyjaciel
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1957
  • Recenzent: Rafał Figiel

Polski Holmes

„Uważam, że odpowiedni dobór książek sensacyjnych o takiej tematyce, gdzie dobro zwycięża zło, szlachetność zwycięża podłość itp. nie paczy, a pobudza fantazję w dobrym kierunku, dostarcza dobrej emocji (…) Trzeba ludziom pokazywać prawdę życia, nawet w jego złych przejawach, dając jednocześnie subtelną naukę.”.

Taką oto pochwałę literatury sensacyjnej wygłasza jeden z bohaterów zbioru nowelek kryminalnych Janusza M. Korczaka p.t. „Tajemniczy przyjaciel”. Trzeba przyznać, że autor nie bez powodzenia próbuje się wywiązać z danego czytelnikowi słowa. Nowele łączą postacie głównych bohaterów (opisywanych już przez jednego z klubowiczów w recenzji innego dziełka Korczaka).

Autor, o którym poza imieniem i nazwiskiem (a może to pseudonim?) niczego więcej nie udało mi się niestety dowiedzieć, próbuje dokonać mariażu klasycznej literatury kryminalnej z opowieścią „milicyjną”, przy czym sam zdaje się zauważać, że ten związek należy raczej do połączeń bez większych perspektyw. Mamy zatem dwóch detektywów – primo: „milicyjnego wilczura”, porucznika Szczerbę, który zgodnie z kanonami gatunku stwierdza, że nie lubi książek detektywistycznych, a „pomyślne i szybkie rozwiązanie sprawy jest wynikiem żmudnej pracy wielu funkcjonariuszy”, secundo: amatora Adama Nałęcza, o którym nie wiemy właściwie nic, który nie jest zainteresowany pracą w milicji, a swoje wyniki zawdzięcza własnej, doprowadzonej do perfekcji sztuce rozumowania. Jest wreszcie rozdarty pomiędzy nimi Watson – literat Janek, widzący swoją misję w opisywaniu rozwiązywanych przez obu detektywów zagadek kryminalnych. Jego obsesją staje się przede wszystkim Nałęcz, którego narrator uważa za polskiego Sherlocka Holmesa. Zbiór nowelek, dotyczących czterech różnych spraw kryminalnych, kończy się spotkaniem literata z Nałęczem, przy czym zakończenie zdaje się sugerować plany dalszego ciągu opowieści. Postać detektywa-amatora pozostaje do końca tajemnicza, choć pewne niejasne wzmianki pozwalają domyślać się że Nałęcz ma za sobą burzliwą przeszłość (może okupacyjną), która nadszarpnęła jego zaufanie do ludzi, stłumiła emocje i sprawiła, że woli pozostać w cieniu, rezygnując z zasłużonych laurów. Zakończenie zresztą jest dość słabe i sztucznie doklejone do nowelek, autor żegna się z czytelnikiem bardzo patetycznie: polski Holmes we wspomnieniu Janka urasta do rangi takiego superbohatera, że podświadomie oglądamy się za reflektorem rysującym na niebie kształt nietoperza. Na plus książki dorzucę „Sekułową” sympatię autora do przestępców, nie pozbawioną oczywiście pewnej naiwności, jednak pozwalającą czytelnikowi pomyśleć przez chwilę o tym, że winę za kryminalne życie jednostek ponosi także w pewnej (czasem znacznej) mierze społeczeństwo, które nie pomogło im wtedy, kiedy był na to czas.