Kapitan Żbik – Wieloryb z peryskopem 532/2023

  • Autor: Kapitan Żbik (Krupka Władysław)
  • Tytuł: Wieloryb z peryskopem
  • Wydawnictwo: Sport i Turystyka
  • Rok wydania: 1973
  • Nakład: 150000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Na co dybie w wielorybie czubek nosa peryskopu?

„Wieloryb z peryskopem” to 28 pozycja w komiksowej serii „Kapitan Żbik”. Autorem scenariusza jest doskonale nam znany Władysław Krupka, a rysunków – jeszcze bardziej znany – Jerzy Wróblewski. To pierwsza część, chciałoby się rzec – trylogii, ale to nie byłaby prawda, gdyż żaden z trzech komiksów w tej podserii („Wieloryb z peryskopem”, „Wiszący rower” i „Tajemniczy nurek”) nie tworzy zamkniętej całości. Tym bardziej nie jest to tryptyk, gdyż ta nazwa odnosi się do malarstwa i rzeźbiarstwa. Komiks liczy 32 strony.

Akcja toczy się w fikcyjnych miejscowościach Piaskowo i Polanka, gdzieś na przełomie lat 60. i 70.

Z Piaskowa wyruszyła drużyna harcerska, która udała się na letni obóz na Mazury. Dowodził nią druh drużynowy, mający do dyspozycji druhów przybocznych i zastępowych. Harcerze zabrali ze sobą, między innymi, radiostację pożyczoną od komendanta posterunku milicji. Obóz rozbito w miejscowości Polanka, nad jeziorem, na środku którego, na wyspie stały ruiny zamku.

Harcerze Marek i Zbyszek, posiadacze kart pływackich i wędkarskich, na pożyczonej od miejscowego rybaka łódce, wypłynęli na jezioro, by ułowić na obiad ryb. Na jeziorze była jeszcze jedna łódź z dwoma miejscowymi chłopakami. W pewnej chwili harcerze zauważyli jak ta druga łódź podniosła się na fali, wywróciła, a chłopcy, którzy z niej wypadli, zaczęli tonąć. Harcerze ruszyli im na ratunek. Jednego z chłopców trzeba było wyciągać już z samego dna. Kiedy miejscowi doszli do siebie, powiedzieli, że sprawcą ich wywrotki było coś na kształt wieloryba …

Pierwsza część tej „harcerskiej” serii jest całkiem znośna. Coś tam się w niej dzieje i trudno też cokolwiek zarzucić fabule, no może poza mało oryginalnymi dialogami. Rysunki to klasa sama w sobie. Jeśli ktoś zapytałby mnie, z którym z rysowników komiksowych najbardziej kojarzy mi się moje dzieciństwo, to bez wahania odpowiedziałbym, że z Jerzym Wróblewskim i tymi jego postaciami z nadrealistycznymi rysami twarzy oraz kolorowymi włosami.