- Autor: Kapitan Żbik (Ryszard Doński)
- Tytuł: Śledzić Fiata 03–17 WE
- Wydawnictwo: Sport i Turystyka
- Seria: Kapitan Żbik
- Rok wydania: 1968
- Recenzent: Robert Żebrowski
LINK Recenzja Igora Wojciechowskiego
Studia na żbikologii to ciekawe zajęcie
Komiksy z serii „Kapitan Żbik” ukazywały się w latach: 1967-1982. Wydawało je Wydawnictwo „Sport i Turystyka”. Łącznie ukazało się 53 kolorowych zeszytów komiksowych (32-stronnicowych). Pomysłodawcą serii i twórcą postaci kapitana Jana Żbika był naczelnik wydziału w KG MO – podpułkownik Władysław Krupka (1926-2019), autor kilku powieści kryminalnych.
„Śledzić Fiata 03-17 WE” to 7 pozycja w serii. Autorem scenariusza jest Ryszard Doński, który działając wspólnie i w porozumieniu ze swoją żoną – Barbarą Nawrocką (-Dońską), czynem ciągłym, popełnił trzy kryminały: książki „Akcja „Chirurg”” i „Śmierć czarnoksiężnika” oraz (w ramach „Kobry”) spektakl „Iryd”. Rysunki są autorstwa Mieczysława Wiśniewskiego – tego od „Kapitana Klossa” i „Podziemnego frontu”, a więc postaci nietuzinkowej.
Akcja toczy się w roku 1968 w Warszawie, na Pradze (to też Warszawa, ale „inna”) i w Wołominie.
„Od kilku miesięcy grasuje w Warszawie szajka złodziei samochodów, doskonale zorganizowana i – jak dotychczas – nieuchwytna. Trzeba rozpocząć działania ofensywne. Do akcji wkracza grupa operacyjna kapitana Żbika”. Nie wiadomo, ile tych kradzieży było, ale na mapie stolicy widać osiem czerwonych kółek. Milicjanci postanowili przygotować samochód-pułapkę, a raczej wabika, czyli wystawkę. Był to Fiat 125 p (1300), którego niedawno w FSO rozpoczęto produkcję. Miał kolor rzucający się w oczy, bo czerwony, a tablicę rejestracyjną niecharakterystyczną tj. 03-17 WE. Pojazd wyposażony był w ukryty za zderzakiem radionadajnik działający w promieniu 5 km i to przez tydzień. Ponadto do bagażnika włożono kanister (kiedyś się mówiło karnister) z zielonym płynem pozostawiającym charakterystyczne ślady. Fiata ustawiono na ulicy pod jakimś budynkiem, a miejsce to objęto monitoringiem wizyjnym. Dwóch milicjantów pełniło służbę przy ekranie, na którym widać było pojazd. Akcji nadano kryptonim „Zielony Żuk”. Na złodziei nie trzeba było długo czekać. Było ich dwóch. Kiedy już dokonali kradzieży, ruszyli samochodem w kierunku Pragi. Za nimi zaś udali się funkcjonariusze w cywilnym Humberze nr rej. 24-58 WW (sądzą po kształcie był to typ Super Snipe). Ich podróż nie trwała długo, bo złodzieje ich „obcięli” i rzucili na jezdnię petardę z metalowymi kolcami do przebijania opon. W tej sytuacji kapitan Żbik wspólnie z porucznikiem Rawskim – nieoznakowanym Volvo nr rej. 11-36 WA (na podstawie rysunku jest to model 144 produkowany od roku 1968) – ruszyli na penetrację terenu Pragi, ze szczególnym uwzględnieniem warsztatów samochodowych. W ten sposób trafili do warsztatu, którego właścicielem był Robert Kosecki, ale nie dostali się do środka. Wcześniej jego mechanicy ujawnili nadajnik i domyślili się, że kradziony Fiat jest namierzany. Pojazd został wyprowadzony i porzucony na dzielnicy. Kostecki wyprawił swojego wspólnika Franka – Mercedesem nr rej. 16-22 WE (typ W110), w którym ukryte były kosztowności i dolary – zagranicę. Jednak Franek wpadł na kontroli i został zatrzymany. Kosecki wraz z żoną uciekł do swojego brata – Emila, który mieszkał w Wołominie, a który też miał warsztat – mieścił się on przy zbiegu ulic: Browarnej (nie istnieje takowa) i Cichej (jest). Trafił tam też Żbik, który wraz z funkcjonariuszami stołecznymi oraz prowincjonalnymi z posterunku w Wołominie, przygotował plan akcji. Akcja ta była ryzykowna, ale jej szczegółów i wyniku nie zdradzę. Dodam tylko, że w komiksie pojawiły się jeszcze inne samochody: milicyjne czarne „Wołgi” oraz jakiś nieustalony z marki (kadr komiksowy nie objął całego pojazdu) o nr rej. 61-74 A …
Fabuła komiksu jest po prostu świetna i jak najbardziej mogąca odpowiadać prawdzie. W młodości lubiłem „Żbiki” młodzieżowo-harcerskie (np. trylogie; „Kto zabił Jacka” i „Wieloryb z peryskopem”, a także „Zerwana sieć” itp.), ale teraz bardziej doceniam takie pozycje jak „Śledzić Fiata …”, „Kryształowe okruchy”, czy „Skoda TW 6163”.
Odnośnie rysunków to Mieczysławowi Wiśniewskiemu – nie odmawiając mu talentu rysowniczego – zarzucano, że bardzo „postarzył” kapitana. To prawda. Żbik, choć dalej przystojny, jest już mężczyzną – nazwijmy to – dojrzałym. Jego wizerunek nie komponuje się z wcześniejszymi ani późniejszymi odcinkami serii. No trudno, ważne jest to, że same rysunki są dość porządne.
Z ciekawostek: jednostki milicji między sobą wysyłają kablogramy (nie mylić z telefonogramami) – więcej informacji o tym środku łączności jest w internecie.