Artur Conan Doyle – Studium w szkarłacie 21/2023

  • Autor: Artur Conan Doyle
  • Tytuł: Studium w szkarłacie (A Study in Scarlet)
  • Wydawnictwo: ISKRY
  • Seria: Klub Srebrnego Kluczyka
  • Rok wydania: 1976
  • Nakład: 100275
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Sherlock Holmes wkracza na scenę

To bardzo nieładnie z naszej strony, że do tej pory nie zamieściliśmy w naszym Klubie recenzji jakiejkolwiek powieści kryminalnej autorstwa Artura Conan Doyle’a (1859-1930). A przecież stworzona przez niego postać detektywa Sherlocka Holmesa należy do kanonu literatury detektywistycznej.

Autor z pochodzenia był Szkotem, z zawodu lekarzem, a z zamiłowania pisarzem. W latach 1888-1927 wydał cztery powieści i pięć zbiorów opowiadań, których bohaterami byli: detektyw Sherlock Holmes i doktor John Watson. Pierwszą z powieści z tymi postaciami było właśnie „Studium w szkarłacie”, napisana w roku 1886, wydana w gazecie w 1887, wydana w formie książkowej w 1888, wydana w Polsce w 1903 pod tytułem „Czerwonym szlakiem” (w 1947 wydano ją jako „Późna zemsta”, a dopiero w 1956 jako „Studium w szkarłacie”, co jest dosłownym tłumaczeniem oryginalnego tytułu). Obok „Psa Baskerville’ów” jest najbardziej popularnym dziełem pisarza.

Recenzowana przeze mnie książka liczy 149 stron, a jej cena okładkowa to 20 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego. Na okładce przedstawiona jest dorożka, w której powożący siedzi z przodu, a powożony z tyłu. Jest to błąd gdyż w czasie, kiedy toczy się akcja (Londyn, rok 1878/1879), stangreci siedzieli na tyle dorożek, a pasażerowie z przodu.

Na wstępie poznajemy historię doktora medycyny, byłego lekarza wojskowej służby zdrowia, doktora Johna H. Watsona (powieściowy narrator). Biorąc udział w tzw. drugiej wojnie afgańskiej został ciężko ranny i trafił do szpitala, gdzie przebywał kilka miesięcy. Po wyjściu z niego dostał dziewięciomiesięczny urlop zdrowotny i wrócił do Anglii. Postanowił zamieszkać w Londynie. Szukając taniego mieszkania trafił na Sherlocka Holmesa – naukowca dobrze znającego anatomię i chemię, szukającego współlokatora do upatrzonego mieszkania na Baker Street 221b. Porozumieli się i razem tam zamieszkali. Watson tak opisał Holmesa: „Wysoki ponad sześć stóp, wydawał się jeszcze wyższy przez swą niezwykłą chudość. Spojrzenie ostre i przenikliwe (…) Cienki orli nos nadawał jego twarzy wyraz czujny i stanowczy, Podbródek miał wystający i kwadratowy, typowy dla ludzi o mocnym charakterze”. Sherlock posiadał w niektórych dziedzinach bardzo rozległą wiedzę, ale odnośnie literatury współczesnej, filozofii, polityki i astronomii był ignorantem (nic nie słyszał o … Koperniku – to pierwszy polonik w tej powieści, drugi to melodia Chopina – a nawet o tym, że ziemia kręci się wokół słońca!) .

Któregoś dnia detektyw Scotland Yardu – Tobiasz Gregson, zwrócił się do Sherlocka z prośbą o pomoc w rozwiązaniu sprawy zabójstwa ob. USA – Enocha Drebbera, którego ciało odnaleziono w pustym domu do wynajęcia. Holmes z Watsonem udali się na miejsce zbrodni, gdzie wspólnie z Gregsonem i jego kolegą z policji – Lestradem, wzięli udział w oględzinach. Podczas nich znaleziono m.in. złotą obrączkę i list do niejakiego Józefa Stangersona, a także napis na ścianie „Rache” zrobiony ludzką krwią. Wiele ważnych śladów znalazł też Sherlock przed budynkiem. Okazało się, że Drebber został otruty. Wkrótce doszło do kolejnego zabójstwa. Holmesowi udało się ustalić i zatrzymać sprawcę, który złożył bardzo obszerne wyjaśnienia dotyczące obu zdarzeń oraz motywów zbrodni. Jak się okazało początek całej sprawy miał miejsce wiele lat wcześniej, na amerykańskiej prerii.

Powieść jest ciekawa, ale nie jest to moja ulubiona historia autorstwa Conan Doyle’a, chociażby z uwagi na konstrukcję fabuły. Natomiast wprowadzenie obu głównych postaci cyklu na karty książki jest wzorowe.

Przy okazji chciałbym wyjaśnić ówczesne zależności monetarne, które pojawiają się w przygodach Holmesa. Podstawową jednostką pieniężną był funt. Jego równowartością był złoty suweren, a bardzo zbliżoną wartość miała złota gwinea. Funt dzielił się na 20 szylingów, szyling zaś na 12 pensów. Niby proste, a często z tymi przelicznikami mam problem (podejrzewam, że nie tylko ja).

Ciekawostka: opinie Holmesa o innych detektywach: „ Dupin był dość miernym typem”, a „Lecoq był nędznym partaczem”.