Jaroslav Tafel – Wakacje z Sherlockiem Holmesem 168/2023

  • Autor: Jaroslav Tafel
  • Tytuł: Wakacje z Sherlockiem Holmesem („Prazdniny se Sherlockem Holmesem”)
  • Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
  • Seria: Klub Siedmiu Przygód
  • Rok wydania: 1969
  • Nakład: 30277
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Łotson z czechosłowackiej podstawówki, czyli w oparach absurdu

Jaroslav Tafel (raczej Czech niż Słowak) to postać enigmatyczna. „Wakacje …” to chyba jedyna jego książka, jaka ukazała się w Polsce. Liczy ona 200 stron, a jej cena to 13 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się w Pradze, Londynie i kilku innych miejscach, w czasach CSRS (wspomniana jest milicja; najpóźniejsza zaś data, jaka pada w książce, to rok 1935).

Narratorem jest Tomek Janda z klasy VI A w szkole w Pradze. „Oprócz książek o Indianach lubię kryminały, a już najbardziej te, w których występuje Sherlock Holmes”. Już na wstępie otrzymujemy informację: „Doktor Watson wyjechał do Australii, a Sherlock Holmes napisał do mnie, bym natychmiast przyjechał do Londynu pomagać mu w rozwiązywaniu detektywistycznych problemów. No więc pojechałem …”. Pojechał oczywiście tylko w swojej wyobraźni. Razem ze słynnym detektywem zaczął rozwiązywać zagadki kryminalne, a było ich aż 14. Współpraca układała się im dobrze, bo chłopak znał metody Sherlocka i umiał się do niego dopasować. „Znajduje ślady, tylko że nikt nie wie, jakie ślady, bo przecież Holmes nie jest głupi, żeby komuś o tym opowiadać, a potem przyjeżdża inspektor Lestrade i wszystko plącze, doktor Watson też wszystko plącze, bo oni obaj się w niczym nie orientują, ponieważ tylko Sherlock Holmes orientuje się we wszystkim, bo jest absolutnie najmądrzejszy. A Sherlock Holmes nic nie mówi, gra na skrzypcach, wypala funt tytoniu i wypija dwa wiadra kawy. Potem idzie i jakby nigdy nic łapie zbrodniarza i wszystko wyjaśnia, a wtedy wszyscy się dziwią”.

A jakie to sprawy rozwiązują obaj detektywi? Odpowiem jednym słowem: absurdalne! Reszta niech pozostanie milczeniem. W książce regularnie pojawiają się wtręty odnośnie spraw szkolnych Jandy, w których głównymi bohaterami są jego nauczyciele o ciekawych przezwiskach: Szeryf, Widmo, Broszka, Fifinka. Ponadto w zagadkach „kryminalnych” pojawiają się osoby o ciekawych nazwiskach: Włoch Macaroni, Xaver Ypsylon, Mixed Picles, Angelina Massacrini. Choć to powieść dla dzieci pojawiły się też dwie wstawki „alkoholowe”: 1. Substancja o nazwie opijum – nie ma jednak nic wspólnego z opium. Kropelka tego specyfiku, dodana do napoju, sprawia, że każdy człowiek go spożywający natychmiast się upija. Wg mnie powinno się to nazywać upijum. 2. Przepis na wino (!!!): „Daję jedną trzecią pięciolitrowego gąsiorka głogu i wlewam do tego przestudzoną, gotowaną wodę, w której trzeba uprzednio rozpuścić kilo cukru w kostkach. Kupuję drożdże w drogerii i na koniec noża dodaję do wina, zostawiam to wszystko sześć tygodni pod czopem fermentacyjnym, a potem ściągam do butelek” .

Ciekawy cytat (rozmowa Holmesa z Jandą): „- Znasz Tomku port w Singapurze? – Znam, byliśmy tam kiedyś ze szkołą”

Literaturologizmy: wspomniane są książki: „Pies Baskerville’ów” oraz „Psiogłowcy” (powieść Aloisa Jiraska (1851-1930) o buntach chłopskich w XVII w., wydana w Polsce w roku 1948) oraz nowela Edgara Allana Poe.

Powieść ta – wg mnie absurdalna, niezbyt ciekawa i mało śmieszna – przeznaczona jest dla trzech grup czytelników: 1. dzieci w wieku około 10 lat 2. dorosłych, którzy czytali ją w dzieciństwie w PRL-u, a teraz chcą dzięki niej odbyć sentymentalną podróż w czasie 3. dla tych, którzy chcą przeczytać wszystkie kryminały i quasi-kryminały, jakie wydano w czasach peerelowskich. Każdy inny może tę książkę sobie śmiało darować, do czego serdecznie zachęcam. Ja nie należę do żadnej z tych grup i czytając ją tylko straciłem czas. Ale jest też jeden plus: dzięki napisanej recenzji mogę przed nią ostrzec innych czytelników.