Georges Simenon – Człowiek z Londynu 193/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Człowiek z Londynu (L’Homme de Londres)
  • Wydawnictwo: C&T
  • Seria: Seria z Puzzlami
  • Rok wydania: 2020
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Gość z Wysp albo pasażer do Dieppe

Twórczość Georgesa Simenona (1903-1989) nie tylko Maigretem stoi. Starało się nam to uświadomić toruńskie wydawnictwo „Crime & Thriller”, które wydało kilka nie-Maigretów. Spośród nich – w naszym Klubie – zrecenzowano dotychczas tylko jedną pozycję tj. „Śmierć Belli”.

Do tej kategorii twórczości Simenona należy też „Człowiek z Londynu”. Po raz pierwszy wydany był w roku 1933. Książka liczy 123 strony, a cena okładkowa to 21 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja rozgrywa się w Dieppe – francuskim porcie nad kanałem La Manche w Normandii, znanym z rajdu dokonanego tam w 1942 roku przez aliantów, którego jednym z celów było zdobycie najnowszego modelu Enigmy.

W okresie międzywojennym Dieppe była niewielką miejscowością, ale za to bardzo ważną. Był tam port, do którego przybijały promy z Newhaven w Anglii. Była tam też stacja kolejowa – pasażersko-towarowa, która miała połączenie z Paryżem, przy której funkcjonował komisariat specjalny policji. Poza tym w miasteczku znajdowała się przystań rybacka, hotel „Newhaven”, kawiarnia „Cafe Suisse” oraz lokal taneczny „Moulin Rouge”.

Louis Maloin był zwrotniczym na kolejowym dworcu morskim, a „urzędował” w oszklonej kabinie znajdującej się na wysokości około dziesięciu metrów. Pewnej nocy, ze swojego „gniazda”, zaobserwował bójkę na nadbrzeżu pomiędzy dwoma mężczyznami. Jeden z nich, po którymś z kolei ciosów, wpadł do wody i już nie wypłynął. Utonął razem z walizką, którą w ostatniej chwili wyrwał z ręki swojemu przeciwnikowi. Ubogi Maloin, w czasie pracy, wykorzystując ciemności, postanowił sprawdzić cóż takiego było w tej walizce. Zdjął ubranie i zanurkował. Na dnie odnalazł walizkę, wyciągnął ją i zaniósł do swojej kabiny. Kiedy ją otworzył, okazało się, że była tam masa angielskich banknotów pięcio- i dziesięciofuntowych. Kiedy je przeliczył i przemnożył po kursie, okazało się, że miały one wartość pięciuset czterdziestu tysięcy franków, czyli około pięćdziesiąt razy tyle, co całe oszczędności, jakie posiadał Louis. Walizkę z pieniędzmi ukrył w kabinie, w swojej – zamykanej na klucz – szafce pracowniczej.

W niedługo potem zwrotniczy spotkał i rozpoznał sprawcę zabójstwa. Okazał się nim niejaki Pitt Brown, który zatrzymał się w hotelu. Prawdopodobnie ofiarą był jego wspólnik Teddy Baster. Brown zorientował się, że Maloin jakoś dziwnie mu się przygląda i skojarzył, że tamten pracuje niedaleko miejsca, w którym doszło do zdarzenia. Rozpoczęła się rozgrywka psychologiczna pomiędzy tymi dwoma mężczyznami. Maloin nie miał pewności, czy tamten domyślił się, że jest on świadkiem morderstwa, a jeśli tak, to co go z jego strony czeka. Brown zaś nie był pewien, czy ten z kolei widział jego zbrodnię i czy mógł przywłaszczyć sobie jego walizkę. Panowie przyglądali się sobie, wymijali się, uciekali od siebie i cały czas zastanawiali, jak dalej postępować. Napięcie rosło i wydawało się, że autora stać na to, by pociągnąć ten męczący „pojedynek” aż do samego końca powieści.

Jednak tak się nie stało. Do Dieppe – w ślad za Brownem – przybył inspektor Molisson ze Scotland Yardu, który prowadził śledztwo w sprawie kradzieży pieniędzy w kwocie pięciu tysięcy funtów, dokonanej w Anglii z gabinetu dyrektora music-hallu. Policjant dobrze znał Browna, którego nazywano „Pechowcem”, gdyż nie miał on szczęścia w swoim złodziejskim fachu. „Za pierwszym razem musiał porzucić łup uciekając po dachach. Za drugim napadnięto go na ulicy, kiedy wracał do domu, a za trzecim ukradł fałszywe banknoty”. Inspektor szybko odnalazł podejrzanego, jednak tamten zbiegł mu i począł się ukrywać. Mollison poprosił o pomoc swoich francuskich kolegów. Do akcji poszukiwawczej przystąpili m.in.: komisarz specjalny, żandarmi, inspektor po cywilnemu i sierżant z policji miejskiej. A do Dieppe przybyli kolejni goście z Anglii …

Czy uda się znaleźć Browna? Czy będą kolejne ofiary? Co zrobi z pieniędzmi Maloin – będzie je trzymał w ukryciu, zacznie wydawać, zwróci policji, a może … Brownowi? Jaki będzie finał rozgrywki między Maloinem a Brownem?

Książka Simenona należy do nurtu „romans dur”, jak sam go nazywał, a nurt ten obejmował „powieści twarde, opisujące ludzkie losy, nierzadko skomplikowane, zwykle tragiczne, ale zawsze podane z zadziwiającą prostotą” (tekst z tylnej okładki książki). Recenzowana powieść koncentruje się na stronie psychologicznej przedstawionych zdarzeń kryminalnych, czyli kradzieży, zabójstwa, przywłaszczenia mienia i … . Ukazane jest w niej cierpienie nie tylko ofiar i ich bliskich, ale też sprawców i ich najbliższych. Wolnymi od tego „męczenia się” są zaś policjanci, zupełnie inaczej niż w „maigretach”.

Powieść tę czyta się szybko. Nie ma w niej wulgaryzmów, erotyzmów i nadmiernej przemocy. Mimo, że nie jest to typowy kryminał, jednak fanów komisarza Maigreta, zachęcam do jej przeczytania, by w pełni poznać warsztat literacki Simenona.