Garstka Kazimierz, Kownacka Maria – Na tropach węża Eskulapa 355/2023

  • Autor: Garstka Kazimierz, Kownacka Maria
  • Tytuł: Na tropach węża Eskulapa
  • Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
  • Rok wydania: 1980
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Na bieszczadzkich szlakach

Marię Kownacką (1894-1982) znamy z takich lektur szkolnych jak: „Plastusiowy pamiętnik”, „Kajtkowe przygody”, czy „Rogaś z Doliny Roztoki”, natomiast o współautorze recenzowanej książki nic nie potrafię powiedzieć.

Powieść liczy 173 strony, a jej cena okładkowa to 22 zł. Autorka pracowała nad nią w Lutowiskach i Warszawie, a ukończona została w roku 1977. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się w Bieszczadach, nie wcześniej niż w roku 1957 i raczej nie później niż w roku 1970 (w książce jest mowa o kierowniku szkoły, a z historii szkoły można się dowiedzieć, że od 1971 był tam dyrektor).

Młody nauczyciel – Marcin Dębski przeniósł się do Lutowisk, dwadzieścia pięć kilometrów za Ustrzykami Dolnymi [w latach 1944-1951 wieś ta – pod nazwą Szewczenko – należała do ZSRR, a powróciła do Polski w ramach umowy o zamianie granic; pierwotną nazwę przywrócono w roku 1957]. Został tam kierownikiem szkoły i założył Koło Młodych Przyrodników. Jeden z jego członków – Władek Kałuba ps. „Kadłubek”, w drodze do starej łemkowskiej osady Skorodne, wpadł do piwnicy usytuowanej przy ruinach jakiegoś domu. Tam natknął się na węża Eskulapa (takiego jak na lasce Asklepiosa) – ginącego, niejadowitego węża nadrzewnego, dusiciela, dumę Bieszczadów. Chłopak próbując się wydostać, ujawnił korytarz prowadzący do ukrytego bunkra.

Władek, ale już w towarzystwie swojego kolegi – Ryśka, wrócił do piwnicy. Chłopcy spotkali tam żmijołapa – starego Radzigonika, dostarczającego żmije do instytutów, który pochwalił się im, że poza żmijami, które miał ze sobą w worku, złapał też węża-cyrkowca. Dopiero później Władek domyślił się, że wężem tym musiał być jego znajomy z piwnicy – będący pod ochroną gatunkową – eksulap. Po odejściu Radzigonika młodzieńcy przeszukali bunkier i odnaleźli pistolety, amunicję, pisane po ukraińsku papiery oraz starą ikonę. O znalezisku niezwłocznie powiadomili komendanta milicji – Adamskiego.

W niedługo potem chłopcy, w towarzystwie komendanta, jednego milicjanta, dwóch żołnierzy WOP i kierownika szkoły, ponownie zawitali w bunkrze. Odnalezioną broń, amunicję i dokumenty UPA zabezpieczono. Natrafiono też na drugą ikonę, z napisem z tyłu: „Przemyśl 1946”. Okazało się, że obie znalezione ikony pochodziły z kradzieży około 30 obrazów z XVI i XVII wieku, dokonanej z budynku starostwa w Przemyślu w roku 1946, gdzie oczekiwały na wysyłkę do Krakowa w celu ich konserwacji.

Po jakimś czasie szczep harcerski Władka – nazwany imieniem Węża Eskulapa, skupiający członków Ligi Ochrony Przyrody, pod komendą drużynowego Marcina Dębskiego wyruszył na trzydniowy rajd po Bieszczadach, by znaleźć Lacerta viridis, czyli jaszczurkę zieloną, ogromnie rzadko spotykaną w Polsce. Chłopcy przy okazji chcieli też złapać kłusownika, który porwał eskulapa. Nie zapomnieli też o skradzionych w Przemyślu ikonach. Dużą pomocą okazały się dla nich informacje uzyskane od nadleśniczego Rewerty i gajowego Kruka.

PRL-ogizmy – czasopisma: „Przyroda Polska” i „Przegląd Zoologiczny” (miesięczniki wydawane od roku 1957) oraz Zespół Pieśni i Tańca „Harnasie” (działający od roku 1958).

Książka jest bardzo sympatyczna. PRL, Bieszczady, tamtejsza fauna i harcerze, no i wątek kryminalny (szkoda, że tylko poboczny) – czegóż chcieć więcej. Myślę, że i teraz niektórzy uczniowie klas IV-V szkoły podstawowej z ciekawością by ją przeczytali.