Broniewska Janina – Ogniwo 549/2023

  • Autor: Broniewska Janina
  • Tytuł: Ogniwo
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Biblioteka Płomyka
  • Rok wydania: 1951
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

W nauce, pracy i walce – Czuwaj! No i Bądź Gotowy, Zawsze Gotowy!

O życiu Janiny Broniewskiej (1904-1981) nie warto pisać. Najsłynniejszą jej książką była chyba socrealistyczna powieść dla młodzieży pt. „O człowieku, który kulom się nie kłaniał” – biografia, a raczej swoista „hagiografia” generała Karola Świerczewskiego. Ja najbardziej zapamiętałem jej opowiadanie dla dzieci – będące lekturą szkolną dla klas trzecich – „Filip i jego załoga na kółkach”.

„Ogniwo” liczy 211 stron. Okładka i ilustracje są autorstwa nieocenionego Jana Marcina Szancera, znanego nam przede wszystkim ze zilustrowania „Akademii Pana Kleksa” Brzechwy, „Baśni” Andersena, „Pinokia” Collodiego, „Trylogii” Sienkiewicza, czy „Pana Tadeusza” Mickiewicza. Postacie na jego ilustracjach miały charakterystyczne smukłe sylwetki i wydłużone kończyny (czyżby artysta – podobnie jak El Greco – cierpiał na astygmatyzm?). warto też wiedzieć, że „Wydział harcerski Zarządu Głównego ZMP zaleca tę książkę do pracy w drużynach i zastępach harcerskich”.

Akcja toczy się gdzieś na wsi, w niezidentyfikowanej przeze mnie gminie Janowice, w lipcu 1950 roku.

Głównym bohaterem tej książki jest bohater zbiorowy w postaci harcerzy (kopia radzieckich pionierów), z trzeciego ogniwa tzw. „Konstruktorów” dowodzonego przez ogniwowego Pietruszkę, a składającego się z dziewięciu osób. Byli to: gruby Kazik, bliźniaki Tolek i Bolek, Stefek „Stefunia”, sepleniący Janek, Stasiek „Statystyk”, Teofil „Mruk”, Józek „Ptasznik” i Zbyszek „Lalunio” Kaliniak – wszyscy ze Świerczewa [w mianowniku: Świerczew, a nie tak jak w „Zbrodnia rodzi zbrodnię” – Świerczewo – oczywiście obie te miejscowości są fikcyjne, a ich nazwy pochodzą od nazwiska generała „Waltera”], położonego prawdopodobnie gdzieś na Śląsku. Poza nimi, spośród harcerzy, występują też: przewodnik zastępu i przewodnik drużyny. Wszyscy oni przyjechali do wsi, by tam – po urządzeniu sobie w opuszczonych chałupach kwater – pomagać mieszkańcom w remontach, pracach przydomowych i polowych, a także zorganizować letnie przedszkole, gazetkę i teatrzyk. Harcerze współpracowali w tym wszystkim z instytucją „wyższej” rangi tj. Związkiem Młodzieży Polskiej (kopia radzieckiego Komsomołu).

Akcja zaczęła się od mocnego uderzenia. Otóż pewnej nocy skradziono harcerzom dwadzieścia desek, z których mieli wybudować stoły do jadalni. Podejrzanym o dokonanie tego czynu był – kręcący się przy siedzibie ogniwa – tajemniczy „Malarz”, który – jak sam powiedział jednemu z harcerzy – wiele rzeczy potrafi „zmalować”. Okazało się, że w rejonie wsi swoją kryjówkę miała zbrojna banda pod dowództwem byłego hitlerowca (palącego papierosy „Chesterfield”). Czynności śledcze w tej sprawie prowadziło ORMO i MO, oczywiście z pomocą harcerzy.

Przestępstwa, z którymi mamy do czynienia w książce, to: kradzież, znęcanie się nad dzieckiem, spekulacja zbożem, szpiegostwo, szaber i nielegalne posiadanie broni.

Z elementów „właściwych” ideologicznie mamy: sekretarza partii, Gminny Komitet Partii, Komitet Powiatowy PZPR, Radę Narodową i jej przewodniczącego, kierownika POM-u, wspomnienie Armii Czerwonej, przodowników i współzawodników pracy, trójki murarskie, kobietę-traktorzystkę, Zetempowca-cieślę i Zetempowca-mechanika, Plan sześcioletni, walkę klasową pracujących i wyzyskiwaczy, ideologiczne piosenki: „Pierwszomajowa pieśń o Planie Sześcioletnim” i „Hymn dzieci robotniczych”, harcerskie: czerwony sztandar i czerwone chusty oraz symbol: Koło i Kłos („z których rodzi się lepszy, mądrzejszy świat”).
Cytaty:
– „Stare harcerstwo (…) Zabawa w jakieś tam zwierzaki leśne, w Indian. A wszystko wypisz, wymaluj na wzór angielskich kolonizatorów”.
– „Niby skończył się front (…) Przez wieś przeciągały nocą jakieś bandy. Złożone z niedobitych SS-owców, z dezerterów, z synów obszarniczych i fabrykanckich, eneszetowskich parów, z wrogów tego wszystkiego, co rodziło się nowe, sprawiedliwe, oparte na człowieku pracującym”.

PRL-ogizmy: Plan sześcioletni (na lata 1950-1955, zwany też „Planem budowy podstaw socjalizmu”), POM, czyli Państwowy Ośrodek Maszynowy (powstały z przekształcenia Ośrodków Maszynowo-Traktorowych), order „Sztandar Pracy” (ustanowiony 2 lipca 1949 roku, kopia radzieckiego „Orderu Czerwonego Sztandaru Pracy”) oraz gazeta „Świat Młodych” – czasopismo, do którego podchodzę z największym sentymentem [Wydawane było w okresie: 7 lutego 1949 – 7 sierpnia 1993, a powstało z połączenia „Świata Przygód” i „Na tropie”. Do 1954 roku był to tygodnik, do 1974 roku ukazywało się dwa razy w tygodniu, a potem, do 1993 roku – trzy razy (we wtorki z niebieskim logo, w czwartki – z zielonym, a w soboty – z czerwonym). W 1974 roku pojawił się podtytuł „Harcerska gazeta nastolatków”, a gazeta otrzymała kolorową szatę graficzną. Nakład podniesiono z 280 do 410 tysięcy egzemplarzy. Łącznie wydano 5061 numerów. Największą atrakcją „Świata Młodych” były drukowane – na ostatniej stronie – komiksy, w zdecydowanej większości polskich autorów, ale pojawiali się też autorzy z „soc-stran” i „zachodni”. Wśród komiksów tych był m.in. – zrecenzowany w Klubie – błyskotliwy fantastyczno-kryminalny „S.O.S. dla planety” (autorstwa duetu: Greg – Eddy Paape) z serii „Luc Orient”].