Białoszycki Andrzej – Tajemnica starego zamku 73/2023

  • Autor: Białoszycki Andrzej
  • Tytuł: Tajemnica starego zamku
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Ongrys – Leszek Kaczanowski
  • Seria: Z archiwum Jerzego Wróblewskiego
  • Rok wydania: 2019
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Młodzi, odważni i uparci

Wydany przez „Ongrysa” zeszyt komiksowy zawiera dwie historie: „Tajemnica starego zamku” i „Pościg za cieniem”. Zrecenzuję tylko pierwszą z nich. Liczy ona 18 stron i jest czarno-biała. Za tekst odpowiadał Andrzej Białoszycki, a za rysunki Jerzy Wróblewski. Białoszycki – w latach 70. – był jednym z redaktorów „Dziennika Wieczornego”, popołudniówki ukazującej się w Bydgoszczy. W gazecie tej rysownikiem pasków komiksowych był Wróblewski. „Tajemnica …” ukazywała się na łamach „Dziennika Wieczornego” od dnia 31 grudnia 1971r. do 23 lutego 1972r.

Nastoletni chłopcy – Janek i Marek postanowili spenetrować podziemia ruin pobliskiego zamku i sprawdzić, czy nie ma tak jakichś skarbów. W jednym z pomieszczeń znaleźli nowe aparaty fotograficzne, radioodbiorniki i inny sprzęt. Nie ruszali znaleziska, ale udali się na komisariat MO. Tam sierżant zlecił kapralowi Misiołkowi udanie się z chłopcami do zamku. Kiedy tam przybyli, piwnica była już pusta. Zawstydzeni chłopcy uciekli. Kapral zameldował sierżantowi, że sądząc po śladach mogło jednak być coś tam ukrywane. Chłopcy postanowili sami rozwikłać tę sprawę. Wrócili do ruin zabierając ze sobą psa – „Tygrysa”. Idąc tropem doprowadził ich do jeziora, na którym była wysepka. Popłynęli tam łódką. Na wyspie byli jacyś dwaj mężczyźni, którzy załadowali coś do łódki i odpłynęli. Zaginionych chłopców odnalazł na wyspie milicjant z psem o imieniu „Cywil”. Na posterunku (to wreszcie posterunek, czy komisariat?) odbyła się milicyjna narada. Okazało się, że sprzęt, który widzieli Janek i Marek, był łupem pochodzącym z włamania do spółdzielczego domu towarowego. Na rynku młodzi „detektywi” zobaczyli mężczyznę, który oferował komuś do sprzedaży radioodbiornik i aparat fotograficzny. Potem udał się do jakiegoś domu, przed którym stała ciężarówka. Marek pobiegł powiadomić milicję, a Janek został na obserwacji. Kiedy z domu wyszedł „figurant” z jakimś innym facetem, mieli ze sobą jakieś pakunki. Załadowali je na samochód i odjechali. Janek zdążył wcisnąć się na pakę pojazdu i pojechał z nimi. Niestety w jakiś czas potem mężczyźni zauważyli go i pojmali. Na szczęście dla niego milicjanci podjęli trop i ruszyli w pościg …

Komiks jest dość sympatyczny, choć przaśny. Brak kolorów w nim, to w tym przypadku duży mankament (wystarczy porównać czarno-białe kadry z kolorową okładką).

W serii „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego” wydano też inny komiks kryminalny – „Kapitan Jasny” (nr 7 w serii) zawierający dwie historie: „Kryptonim Czarna Doxa” i „Kryptonim Pająk” (drukowane w roku 1974 w „Dzienniku Wieczornym”), których głównym bohaterem jest milicjant z bydgoskiej komendy MO. Niestety jest to „biały kruk” i nie posiadam tego komiksu, a to nie pozwala mi go zrecenzować. Może ktoś z Klubowiczów ma go i zrecenzuje?