Bahdaj Adam – Tańczący słoń 536/2023

  • Autor: Bahdaj Adam
  • Tytuł: Tańczący słoń
  • Wydawnictwo: KAW
  • Rok wydania: 1987
  • Nakład: 100350
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Sępy z szajki, orzeł z MO, sokoły z Interpolu i jastrzębie z podstawówki

W naszym Klubie mamy już zrecenzowanych dziesięć książek Adama Bahdaja (1918-1985): cztery rasowe kryminały (pod ps. Dominik Damian) i sześć powieści młodzieżowych, w których główne wątki mają charakter kryminalny.

„Tańczący słoń” jest ostatnią pozycją w dorobku tego pisarza. Powieść ukończona została w marcu 1984 roku, a więc na około rok przed śmiercią autora. Wydana zaś została dopiero w roku 1987. Liczy 190 stron, a jej cena okładkowa to 240 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. Pierwsze, co zwraca w niej uwagę, to mało atrakcyjna graficznie okładka.

Akcja toczy się w jakiejś miejscowości na Warmii lub Mazurach (obejmowanej zasięgiem przez jakąś gazetę olsztyńską), ale nie udało mi się ustalić, kiedy (prawdopodobnie w latach 70.).

12-letnia warszawianka Zuzanna Zula Zulejka Siwoszówna, znana jako „Gradowa Chmura” – przywódca plemienia Arapachów walczących z Apaczami pod dowództwem Szarego Niedźwiedzia, w innych kręgach znanego jako Benek Downar – znudzona zabawą w Indian, założyła wraz z kolegą, którym był Bartek Dziwisz – „Milcząca Skała”, spółkę detektywów. Ona została szefem w stopniu inspektora policji śledczej, a chłopak – w stopniu sierżanta – jej prawą ręką. Pierwsza sprawa trafiła im się bardzo szybko. Dotyczyła ona odnalezionej przez nich porcelanowej figurki przedstawiającej słonia, który stojąc na jednej tylnej nodze, z uniesionymi dwiema przednimi i wysuniętą trąbą, zamarł w tej cyrkowej pozie. Figurkę zakopał wcześniej, co Zula widziała na własne oczy, mężczyzna podający się za ornitologa, nazwany przez nią „Fajczarzem” (w rzeczywistości Henryk Bartkowski). Kiedy dzieciaki pokazały mu figurkę, tamten stanowczo wyparł się jakiegokolwiek z nią związku. Wg detektywów jego zachowanie wskazywało, że jest to agent obcego wywiadu, członek szajki szpiegowski. W niedługo potem figurkę tę zabrał im mężczyzna o twarzy boksera, który przedstawił im się jako oficer milicji. Dzieciaki nazwały go „Krzywonosem”. Zula udała się do miejscowego komisariatu milicji, gdzie w rozmowie z dyżurnym w stopniu plutonowego ustaliła, że żaden taki oficer w tej jednostce nie pracuje, a najwyższa u nich ranga to starszy sierżant, który to stopień posiada komendant komisariatu.

A podejrzanych przybywało: atłasowy „Tolo”, Irma „Żałosna Mortadela” Przehybska, Arab z Kuwejtu, płetwonurek Łukasz, a nawet babcia ich kolegi – Czesia „Muminka” – pani Żednicka. Okazało się, że figurek słoni było więcej, a znaleźć można było w nich ciekawe rzeczy …

W powieści pojawili się też funkcjonariusze: kapitan Sumerski z MO, komisarz Zuzanga i sierżant El Hazim z Interpolu, a także fałszywi milicjanci.

Do samego końca nie wiadomo było, kto tak naprawdę jest kim, jakie relacje łączą poszczególne osoby i o co tak naprawdę chodzi z figurkami.

Ostatnia powieść Adama Bahdaja jest w stylu „Uwaga! Czarny parasol!” i „Kapelusz za 100 tysięcy”. Autor zawarł w niej kilka aluzji do swoich książek. I tak panna Siwoszówna to wypisz wymaluj Krysia „Dziewiątka” z w/w „Kapelusza …”, a zdrobnienia jej imienia – Zula i Zulejka są dokładnie takie same, jak u Zosi Michalczykówny z kryminału „Ruda modelka”. Wstawka zaś o drugo-wojennym kurierze kursującym między Zakopanem a Budapesztem to nawiązanie do książki „Trzecia granica”.

W książce znalazły się następujące dania: zupa jagodowa z kluseczkami, okoń z rożna, galaretka z bitą śmietaną, gofry, pierogi z jagodami, zrazy z kasza gryczana i węgierski paprykarz.

W miasteczku, w którym toczy się akcja, znajdowały się: hotel „Jantar”, pensjonat „Goplana” z cukiernią, restauracją i kawiarnią oraz lodziarnia „U Brodacza”. Nie znalazłem w internecie miasteczka na Warmii lub Mazurach, które by do tego pasowało.

PRL-ogizmy: samochody – Audi i Fiat 125p, welwetowe spodnie, woda kolońska lawendowa „Yardley”, angielski tytoń „Old Boy”, papier toaletowy „Klucze”, mydło „Kajtek”, krakersy „Bridge”, gazeta „Trybuna Ludu” i piosenka „Jadą wozy kolorowe” z roku 1969 śpiewana przez Marylę Rodowicz.

Cytaty:

Zabawa, gdy nikt nie chce towarzyszyć: „Wiesz co – błysnął oczyma – mam pomysł. Będę się bawił w rozbitka na samotnej wyspie. Do tego sam wystarczę …”

O sposobach myślenia: „ – Jesteś introwertykiem. – Co takiego? – No takim, co myśli do środka? – A są tacy, co myślą od środka? – Tak. Nazywają się ekstrawertykami. – Nie znałem ani jednych, ani drugich”.

Książka ta to Bahdaj w najwyższej formie. Gdyby powstała dekadę wcześniej, mogłaby się doczekać ekranizacji. A przede mną dwie książki tego autora: „Dan Drewer i Indianie” oraz „Czarne sombrero”. Czy westerny te zawierają wątki kryminalne, nie wiem, ale liczę nas to.