Auderska Halina – Zabić strach 371/2023

  • Autor: Auderska Halina
  • Tytuł: Zabić strach
  • Wydawnictwo: Książka i Wiedza
  • Rok wydania: 1985
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Matka-jemioła, niedojrzałość w relacjach i paniczny lęk

„Zabić strach” jest ostatnią książką, jaką napisała Halina Auderska (1904-2000), a zrobiła to w wieku lat 80. Powieść liczy 159 stron, a cena okładkowa to 70 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo kiedy.

Witold Brok (rocznik 1940) z Warszawy, został zatrzymany i osadzony w areszcie. Z uwagi na nietypowość sprawy, jego obrony – z własnej inicjatywy – podjął się adwokat Lubart. Jaka to była sprawa, czego dotyczyła, o co oskarżony był ten człowiek, tego dowiadujemy się dopiero pod sam koniec książki. Zanim to nastąpi musimy prześledzić historię, która doprowadziła do tragicznego finału.

Brok postanowił udać się na wypoczynek do leśniczówki, którą pamiętał z lat dzieciństwa i gdzie spędzał wakacje (ostatnie, gdy miał 13 lat), położonej nad rzeczką, pośród lasów i łąk. Obecnie zamieszkiwali ją nieznani mu ludzie: leśniczy Kaleń wraz z żoną i dwunastoletnią córką – Julią, do których w międzyczasie przyjechała też ich synowa – wdowa o imieniu Lucyna. Julka była zaburzona emocjonalnie, gdyż kiedyś w lesie gonili ją mężczyźni z pobliskiej leśnej osady, a ona bardzo to przeżyła, choć nie udało im się zrobić jej żadnej krzywdy. Domownicy posiadali też dwa psy – jeden chodził z leśniczym po lesie, a drugi pilnował obejścia.

Wśród „osadników” była grupa bardzo złych ludzi: tłukli szyby w pociągach i uliczne latarnie, napadali kobiety wracające z targu i odbierali im cały utarg, kradli towar z pociągów zatrzymujących się na pobliskiej stacji, bili napotykanych ludzi, a niektórych cięli żyletkami, zdarzyło się też tak, że jedną kobietę zgwałcili i zamordowali. Okoliczni mieszkańcy bali się ich panicznie, dlatego też odmawiali jakiejkolwiek współpracy z milicją. Tamci więc pozostawali bezkarni i coraz bardziej się panoszyli.

W takiej to atmosferze „odpoczywał” Witold. A zagrożenie powoli, stopniowo i nieuchronnie zbliżało się do leśniczówki …

Książka ta to psychologiczne romansidło kryminalne, a więc zupełnie nie dla mnie. Być może ma ona swoją wartość, ale jako powieść psychologiczna, a nie kryminał. Milicjanci w niej nie występują, są tylko wspominani. Dlatego też Klubowiczom odradzam sięganie po nią.