Różni autorzy – Wspomnienia milicjantów 57/2022

  • Autor: Różni autorzy
  • Tytuł: Wspomnienia milicjantów
  • Wydawnictwo: Łódzkie
  • Rok wydania: 1969
  • Nakład: 10250
  • Recenzent: Robert Żebrowski

MILICYJNE WSPOMINKI

W ramach moich rozszerzonych „badań” nad powieścią milicyjną postanowiłem sięgnąć po kilka pozycji dotyczących wspomnień funkcjonariuszy MO, odnośnie prowadzonych przez nich spraw kryminalnych. Pierwsza z tych książek to „Wspomnienia milicjantów” wydana w 1969 roku, na 25-lecie działania MO. Zawiera ona 20 opowiadań funkcjonariuszy milicji i aparatu bezpieczeństwa. Kilka z nich ma podanego więcej niż jednego autora, a w niektórych autor nie jest wymieniony. Książka liczy 145 stron, a opowiadania od dwóch do kilkunastu stron. Cena okładkowa to 10 zł, a ja kupiłem ją za 19 zł.

Opisywane zdarzenia dotyczącą przede wszystkim Łodzi, a także jej okolic, a miały miejsce w latach 1945-1968. Przedstawione są działania prewencyjne i dochodzeniowe: służba patrolowa, dyżurna, dzielnicowa, wywiadowcza i śledcza. Wspominane są walki z bandami kryminalnymi, niemieckimi i „politycznymi”. Sprawy kryminalne dotyczą rozbojów, zabójstw, włamań i kradzieży, a także przestępstw gospodarczych i szpiegowskich. W opowiadaniach podkreślone jest, że dla milicjanta ważna była edukacja partyjna, w tym czytanie prasy i książek ideologicznych, że milicjantem zostawało się nie ot tak sobie, ale dzięki poparciu kogoś wiarygodnego (czyt. partyjnego), dzięki wyrażonym w czasie rozmowy kwalifikacyjnej odpowiednim poglądom oraz dzięki umiejętności strzelania. Funkcjonariusze opisujący swoją służbę w latach 1945-1949 wskazują na stale grożące im niebezpieczeństwo utraty życia, czy to ze strony ukrywających się band Niemców, czy też zwykłych rabusiów i bandytów, a także ze strony reakcyjnego podziemia. Milicjanci podkreślają, że służba była bardzo wymagająca (np. dwa dni pracy bez chwili wypoczynku, częste służby wtedy, kiedy inni świętują, niewielkie uposażenie i słabe wyposażenie – brak pojazdów i wynikające z tego konieczności np. przebycia 15 km na piechotę, by przesłuchać świadka, czy też zamiast latarek – zapałki). W opowiadaniach jest wiele ideowych poglądów i wyrażeń. Postanowiłem sobie, że nie będę ich przytaczać, by nikogo tym nie denerwować.

W opowiadaniach nie ma prawie wcale PRL-ogizmów, bo opisywane są przede wszystkim działania i poglądy. Wskazywane są natomiast miejsca na terenie Łodzi (np. kawiarnia „Teinka” przy ul. Traugutta), a także numery i adresy łódzkich komisariatów. Wartość literacka opowiadań nie jest wysoka – są to relacje zwykłych ludzi. Książkę tę polecam Klubowiczom z Łodzi, pozostali – czytanie jej – mogą sobie darować.